~ ❄︎ ~
Znajdowałam się właśnie w jednym z namiotów. Chciałam się przebrać w coś suchego i nie zniszczonego, bo mój biały golf i czarna spódnica były do wyrzucenia. Pewna Pani Faun przygotowała mi piękną sukienkę. Naprawdę była niesamowita, idealnie trafiła w mój gust. Suknia była koloru beżowego, z wszytym gorsetem i bufiastymi rękawami. Przez cały brzuch, aż do piersi wszyte były prawdziwe białe perły. Nie miała wcale dużego dekoltu, ale miejsce przy nim było delikatnie pomarszczone, przez co suknia była jeszcze piękniejsza. Już nie mogłam się doczekać założenia tej przecudownej sukienki. Gdy zaczęłam zdejmować moje przemoczone ubrania myślałam o Edmundzie. Bardzo się o niego martwiłam i tylko modliłam się, aby był bezpieczny. Tak bardzo chciałbym go zobaczyć i móc uściskać. Nawet jeśli chłopak był na mnie obrażony, kiedy się ostatni raz widzieliśmy to miałam to gdzieś. Marzyłam tylko o tym, aby był z nami cały i zdrów. Oby Aslan mu pomógł. Inaczej przeszliśmy taki szmat drogi na darmo.
Gdy nakładałam piękną beżową suknie mój wzrok zatrzymał się na moich nadgarstkach. Dalej widniały na nich mocne fioletowe siniaki i małe ranki. Nie zdążyły całkiem wyblaknąć, ponieważ były świeże. Oczywiście nie były, aż tak zaczerwienione i prawie granatowe jak na początku, ale dalej były bardzo widoczne. Cieszyłam się, że sukienka miała długie rękawy, dlatego, że nie będzie widać tych okropnych siniaków. Strasznie się tego wstydziłam i nie chciałam, aby ktoś je widział.
- Boże Maddie, to ja ci to zrobiłem? Przy zamku czarownicy? - Nagle do namiotu wszedł Piotr. Założyłam suknie do końca i zakryłam nadgarstki. Chłopak szybko znalazł się obok mnie i wziął moje dłonie w swoje, podnosząc rękawy mojej sukni do góry. Blondyn patrzył to na mnie, to na nadgarstki zmartwionym wzrokiem i z wyraźnym poczuciem winy.
- Nie, to ja sobie to zrobiłam. - Odpowiedziałam, a Piotrek zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. Czułam się okropnie z tym, że musiał to zobaczyć. Fakt, że dużo o mnie wiedział, ale tego nie musiał. To była moja tajemnica.
- Co? Jak to? Dlaczego? - Zadawał pytania. Znów patrzył na mnie tym wzrokiem. Tym troskliwym, a zarazem zmartwionym. Było to strasznie kochane.
- Pamiętasz jak opowiadałam ci o mojej babci? - Spytałam, ponieważ wiedziałam, że nie mogłam już tego dłużej ukrywać. Przedziej czy później i tak by się dowiedział on, albo reszta.
- Tak byłyście bardzo zżyte i ciężko ci było po jej śmierci.
- Dokładnie. Z czasem wszystko zaczęło mnie przerastać. Nigdy nie byłam okropna dla nikogo, a wyzuty sumienia zjadały mnie od środka. Wiec zaczęłam ściskać i wbijać paznokcie w moje nadgarstki. Zrobiłam to żeby siebie ukarać. Dlatego nigdy nie nosze nic na krótki rękaw. - Wyjaśniłam, a mój głos się łamał. Strasznie ciężko było mi o tym mówić. Z oczu zaczęły lecieć mi łzy. Nie miałam siły już ich hamować. Już trzeci raz przy nim płakałam. Mógł poczuć się zaszczycony, bo przy nikim tego nie robiłam. Nawet nie przy babci. On był pierwszy i jedyny. Piotrek podszedł jeszcze bliżej mnie i wziął mnie w swoje ramiona. Chłopak mocno mnie do siebie przytulił, a ja objęłam go, wtulając się w niego mocniej. Z nim było tak dobrze.
- Obiecaj mi, że nigdy już tak nie zrobisz. - Odparł, odsuwając mnie od siebie. Ja nie wiedziałam to mu odpowiedzieć.
- Ja...
- Maddie, nie musisz już wcale siebie za nic karać rozumiesz? - Zapytał, a ja pokręciłam przecząco głową.
- Ale ja zrobiłam tyle złych rzeczy. - Powiedziałam, siadając na małym łóżku. - Byłam dla was okropna i powiedziałam tyle przykrych słów. - Piotr usiadł obok mnie i przykrył moją dłoń swoją, delikatnie jeżdżąc po niej kciukiem.
YOU ARE READING
Mój szary świat || Piotr Pevensie
Fantasy❄︎❄︎❄︎ Madison Anderson traci najważniejszą osobę w swoim życiu, przez co zamyka się w sobie i przestaje ukazywać jakiekolwiek uczucia. Po stracie majątku rodzice dziewczyny wysyłają ją do Profesora Digory'ego Kirke. Okazuję się, że nie będzie mies...