Rozdział 22

66 3 2
                                    

~ ❄︎ ~

❄︎ SPRZECZKA ❄︎

Wczoraj minęły moje 26 urodziny. Te 10 lat minęło zadziwiająco szybko. To się tylko tak wydawało, że czas wolno leciał. Tak naprawdę pędził, jak szalony i nim się obejrzymy jesteśmy już dorośli. Jako dzieci każdy pragnął być już dorosłym. Każdy chciał żyć po swojemu, bez rodziców, którzy cały czas nam rozkazywali i zabraniali wielu rzeczy. Ja też wtedy chciałam być już dorosła.

Wtedy również nie rozumiałam moich rodziców. Mimo, iż miałam wszystko co zapragnęłam to było wiele takich rzeczy, których mi zabraniali. Na przykład musiałam zawsze wracać do domu o godzinie ósmej. Nie mogłam jeść orzechów i truskawek, bo miałam na to uczulenie. Nie mogłam też zjeżdżać po poręczach schodów. Kiedy byłam młodsza nie rozumiałam ich, bo uwielbiałam orzechy i truskawki, nie lubiłam tak wcześnie wracać do domu oraz zjeżdżanie po poręczach było fajne.

Teraz kiedy miałam już prawie 30 lat rozumiałam ich. Robili to wszystko dla mojego dobra. Chcieli, abym była bezpieczna i nie chcieli mnie stracić. Gdy dorosłam zrozumiałam to, aż za dobrze, a świadomość tego, że to ja straciłam ich na zawsze bolała, jak cholera. Jednak musiałam z tym żyć i się z tym pogodzić. Było ciężko, ale dawałam radę. Dawałam radę dzięki rodzeństwu Pevensie. Kiedy miałam ich przy sobie na jakiś czas zapominałam o tym, że zostawiłam rodziców samych. Dzięki nim dalej jeszcze żyłam i uśmiechałam się. Gdyby nie oni zapewne już dawno mnie by tu nie było.

Przez te 10 lat wydarzyło się naprawdę wiele. Udało nam się doprowadzić Narnię do idealnej harmonii. W każdym zakątku krainy panował spokój. Każde stworzenie żyło godnie i chyba każde było szczęśliwe. Często odwiedzaliśmy różne zakątki naszego państwa, sprawdzając czy wszystko było tak jak powinno być. I zawsze było. Zawsze byliśmy przyjmowani miło oraz przyjemnie. Gdy odprowadzano nas po miastach, czy wioskach ludzie również wydawali się szczęśliwi. Dawaliśmy im nadzieje na lepsze jutro i byłam z tego bardzo dumna. Kiedyś nie wiedziałam czy byłam gotowa zostać królową, bałam się też, że sobie nie poradzę. Z biegiem lat mogłam stwierdzić, że byłam dobrą królową oraz znakomicie sobie poradziłam w tej roli. Ten mój młodzieńczy stres był absolutnie normalny i zupełnie niepotrzebny, a zrozumiałam to dopiero z czasem.

Leżałam na swoim wielkim łóżku z baldachimem, patrząc tępo w górę. Było bardzo wcześnie, a słońce dopiero wschodziło. Wstałam stosunkowo niedawno i nie mogłam już zasnąć. Spojrzałam na okno, następnie znów w górę. Ostatecznie postanowiłam wstać i wziąć długą oraz przyjemną kąpiel. Wzięłam szlafrok, który wisiał na parabanie. Nałożyłam go i otworzyłam drzwi do ogromnej łazienki. Uwielbiałam w niej przebywać, ponieważ była przepiękna. Na środku stała ogromna, okrągła wanna ze złotymi brzegami i pięknymi, marmurowymi zdobieniami na dole. wokół niej były rozłożone świeże, różowe tulipany, a obok nich świece. Nad wanną cześć sufitu była przeszklona, co wyglądało po prostu oszałamiająco. Po prawej stronie stała duża umywalka, również ze złotymi zdobieniami na górze i marmurowymi zdobieniami dole. Kran był także złoty, a po bokach widniały śliczne złote motylki. Blat był naprawdę sporych rozmiarów, więc po bokach umywalki kazałam moim służkom postawić po dwa porcelanowe dzbanki z różowymi tulipanami. Były to moje ulubione kwiaty i w komnacie też miałam ich mnóstwo. Głównie przez Piotrka, który dawał mi je bez powodu. Jednak lubiłam je od niego dostawać. Zapaliłam świece, których było sporo w pomieszczeniu oraz spięłam moje długie włosy w wysokiego koka. Zdjęłam również szlafrok i koszule nocną, po czym weszłam do przeogromnej wany, do której wcześniej nalałam wody. Przez rożnego rodzaju olejki i pachnidełka w wodzie zrobiło się wiele piany, którą uwielbiałam się bawić jak mały dzieciak. Wzięłam jej trochę w dwie ręce po czym zdmuchnęłam, uśmiechając się pod nosem.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now