Rozdział 35

56 3 0
                                    

~ ❄︎ ~
❄︎ ZŁAMANA OBIETNICA ❄︎

Chłopak uśmiechnął się do mnie, chcąc podnieść na duchu, ale to zupełnie nie pomagało. Odwzajemniłam niepewnie jego gest i podałam mu miecz, a Edmund chciał podać mu hełm, ale Piotr najwyraźniej go nie chciał. Miraz, widząc, że mój narzeczony wychodzi bez nakrycia głowy on również nie nałożył swojego. Czułam straszny niepokój oraz obawę. Miałam dziwne przeczucie, aby zatrzymać Piotrka i nie pozwolić mu wyjść do tej walki, jednak nic nie zrobiłam.

Blondyn pierwszy zaatakował Telmara, który się niestety obronił i kilka razy uderzył Piotrka tarczą. Znów zaczęłam nerwowo obgryzać paznokcie. Kiedy chłopak dostał kolejny cios w głowę zamknęłam oczy, jednak po chwili znów je otworzyłam. Miraz uderzył Piotra tak mocno, że ten upadł na ziemię. Kiedy Telmarski król chciał uderzyć ponownie, blondyn podciął mu nogi i Miraz się przewrócił.

Po chwili obaj wstali i zaczęli zawzięcie walczyć. Gdy zobaczyłam, że Piotrek wytrącił miecz Mirazaowi uśmiechnęłam się. Telmar bronił się samą tarczą, a Piotr cały czas atakował, ale moja euforia nie trwała długo, ponieważ jego przeciwnik wytrącił miecz z jego ręki. Żaden z nich nie zamierzał się poddać.

Kiedy wuj Kaspiana chciał uderzyć go po raz kolejny Piotrek złapał za jego tarczę i wykręcił mu rękę do tyłu. Telmar, jednak nie pozostawał mu dłużny, uderzył go z łokcia w brzuch, a chłopak upadł na skałę. Miraz podniósł miecz Piotra i chciał już to skończyć, ale blondyn się w porę odwrócił. Uderzył go najpierw z pieści w twarz, a później w zranioną nogę, a Telmarski król złapał się za bolące miejsce.

- Przerwa! - Krzyknął Miraz, kiedy chłopak chciał go uderzyć po raz kolejny. Kaspian złapał mnie za rękę, jakby widział, że stresowałam się coraz mocniej. Jego dotyk dodawał mi otuchy i czułam się dużo lepiej. Mój narzeczony kiwnął głową, zgadzając się tym samym na przerwę. Nie mogłam uwierzyć, że na to przystał. Chociaż, jednak jak już wspominałam mój ukochany był bardzo honorowy.

- Piotrek tylko bez takich rycerskich gestów! - Krzyknął Edek, jakby czytając mi w myślach. Blondyn odszedł od Telmara i odwrócił się w naszym kierunku. Zauważyłam, że Miraz sięga po miecz, który po chwili chciał wbić w Piotra.

- Uważaj! - Krzyknęłam, ale było już za późno. Miecz naszego nieprzyjaciela, przebił brzuch Piotra na wylot. Stanęłam, jak wryta, a świat się nagle zatrzymał. Nogi się pode mną ugięły, w gardle stanęła wielka gula. Oczy zaczęły strasznie piec, a obraz się rozmazał. - Nie! - Mój krzyk rozniósł się echem po całej polanie, a ja pędem ruszyłam w stronę Piotrka. Rzucałam się na ziemię obok niego i przysunęłam delikatnie na swoje kolana. Chłopak ledwo oddychał, opierając głowę na moich udach. Objęłam jego twarz w swoje dłonie, a łzy z moich oczu zaczęły spływać niemiłosiernie.

- Maddie, źle się czuję. - Szepnął oraz kaszlał. Na jego ustach zaczęła pojawiać się szkarłatna ciecz, a ja nie mogłam powstrzymać łez. Moje dłonie trzęsły się, a wzrok cały czas pozostawał na jego twarzy.

- Ciii, nic nie mów, wszystko będzie dobrze. - Mówiłam, łkając. Sama nie wiedziałam czy chciałam bardziej przekonać siebie czy jego. Położyłam ręce na jego brzuch, z którego sączyła się krew. Trzymałam mocno, starając się zatamować krwawienie, ale jej było coraz więcej.

- Nie płacz kochanie. To mnie nie boli. - Oznajmił z pół uśmiechem na twarzy, a ja zaczęłam szlochać coraz głośniej. Piotrek dotknął mojego policzka, a ja położyłam na jego dłoń swoją.

- Nie zostawiaj mnie. - Szepnęłam, pociągając nosem i wybuchnęła głośniejszym płaczem.

- Przepraszam cię za wszystko, za to, że cię zraniłem tyle razy i, że nie dotrzymałem obietnicy. Ale wiedz, że cię kocham. Zawsze cię kochałem i będę. Bardzo mocno. Nie zapomnij tego Maddie. - Wyszeptał, dławiąc się krwią. Jego oczy zaczęły się powoli zamykać, a on sam patrzył na mnie niemrawym wzrokiem. Mój oddech przyspieszył, a ja przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie.

Mój szary świat || Piotr Pevensie Where stories live. Discover now