Rozdział IX

1K 74 13
                                    

Powoli, z biegiem czasu zaczynałam przyzwyczajać się do tej sytuacji. Tato chciał dla mnie jak najlepiej i tego będę się trzymać. Tylko nie zdawał sobie sprawy z tego, że to właśnie na torze czuję się najlepiej. To moje miejsce. Dopiero tu zaczęłam żyć na prawdę. Cieszyłam się z każdej chwili. Odnalazłam tu swoją drugą rodzinę.

Dni leciały tak szybko. Szkoła, praca, dom, no i oczywiście spotkania z Jackiem. Skorzystałam z zaproszenia jego ojca i wcale tego nie żałuję. Opowiedział mi dużo ciekawych rzeczy o moim tacie. Czułam się jakbym poznawała go na nowo. W pewnym sensie tak właśnie było. Później poszliśmy do pokoju Jacka. Był ogromny, zresztą jak cały dom i wcale nie dziwił mnie jego wystrój. Pełno tu było gadżetów z samochodami. Bardzo mi się tam podobało. Tym bardziej, że zdarzyło się coś o czym nie potrafię zapomnieć. Co wieczór myślę o tamtych chwilach...

- Wow, jaki masz wystrzałowy pokój! - Zachwyciłam się ujrzawszy to wszystko.

- Całe życie go urządzam. Niedługo zabraknie tu miejsca. - Chłopak się zaśmiał i usiadł na łóżko. - Nie żałujesz, że tu przyszłaś? To trochę dziwne wysłuchiwać takie rzeczy od obcej osoby.

- Nie, no coś ty. Bardzo się cieszę, że twój tato mnie zaprosił i opowiedział mi to wszystko. Musieli być dobrymi kumplami. - Mówiąc wciąż podziwiałam wystrój tego pomieszczenia.

- Dobra już skończ tą inspekcję i chodź do mnie.

Na słowa chłopaka odwróciłam się gwałtownie, a on poklepał miejsce obok siebie. Trochę skrępowana usiadłam.

- Ja tylko... - Pocałunkiem przerwał mi w połowie zdania. Na chwilę zapomniałam o całym świecie. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu. Po raz pierwszy się całowałam i to z kimś takim. Przecież on był obiektem pożądania każdej dziewczyny, a wybrał sobie mnie.

Jego usta były takie miękkie i słodkie. Powoli przejechał językiem po mojej wardze. To było obłędne. Cicho jęknęłam w jego usta. Chłopak zachichotał i wrócił do przerwanej czynności. Wykorzystał moje rozkojarzenie i wtargną językiem do środka. Nie wiem ile czasu to trwało, ale mi i tak było mało. Jacek popatrzył na mnie i znowu się zaśmiał.

- Ale ślicznie się rumienisz. - Przejechał palcem po moim policzku, a ja czułam jak rumieniec rośnie. Spuściłam wzrok. Jeszcze bardziej go to rozbawiło. - Nie wiedziałem, że jesteś taka wstydliwa. - Wydukał w przerwach w śmianiu się.

- Zaraz dostaniesz! - Zagroziłam mu.

- Uuu jaka groźna. Już spokojnie. Nie denerwuj się gwiazdeczko. - Pogłaskał mnie po głowie.

Tego już było za wiele. Popatrzyłam na niego zadziornie i zaczęłam go łaskotać. Ten od razu zaczął się śmiać i krzyczeć, ale ja nie ustępowałam. Próbował mi uciec, ale nie pozwoliłam mu na to. Nie będzie się ze mnie wyśmiewał! Wskoczyłam na niego i już nie miał żadnej drogi ucieczki. Chwilkę przestałam go łaskotać.

- Przestań już bo nie wytrzymam. - Wydusił z siebie.

- O nie! Ja tak łatwo nie odpuszczę! - Chciałam znowu zacząć go łaskotać, ale wtedy udało mu się wyślizgnąć i zaraz znalazł się nade mną.

- I co teraz cwaniaczku? Co ja mam ci zrobić?

- Najlepiej to mnie puść. - Wypięłam mu język. Ale nie miał takiego zamiaru.

Powoli nachylił się i zaczął całować mnie po szyi. To było takie przyjemne. Czułam jego ciepły oddech na policzku. Przymknęłam oczy z przyjemności, a chłopak dalej kontynuował. Powoli przysuwał się do moich ust i kiedy do nich dotarł oblizał moje wargi i wszedł do środka.

Tak, nigdy tego nie zapomnę.

Nadszedł w końcu tak długo wyczekiwany dzień. Dzisiaj zmierzę się z Jackiem na torze. Teraz to trochę niezręczna sytuacja od kiedy jesteśmy razem, ale myślę, że to nic nie zepsuje między nami.

Zajechałam na tor jeszcze przed czasem, a już nie dało się przejechać. Jeszcze nigdy nie było tu aż tyle ludzi. Mati był mną zachwycony. Ściągnęłam tu tylu widzów, a on mógł na tym zarobić. Kiedy znalazłam się na widoku, tłum zaczął krzyczeć. To było bardzo przyjemne. Miałam duże grono fanów.

Jakoś udało mi się dotrzeć do linii startu. Zgasiłam silnik i wysiadłam.

- Cześć. - Rzuciłam do wszystkich.

- Hej, widzisz co tu się dzieje? Oni oszaleli na twoim punkcie. Chyba zacznę produkować pamiątki z twoja podobizną. Ale by się sprzedawały. - Krzyczał Mati.

- Wątpię w to. Hej Przemek. Jednak przyjechałeś.

- Nie mogłem tego przegapić. To historyczna chwila. - Zaśmiał się. 

Nasze stosunki po pewnym czasie, trochę się poprawiły. Chłopak pogodził się, że chodzę z Jackiem. Na pewno było to dla niego trudne, ale bardzo się starał, ja także. Nie chciałam go stracić. Był moim najlepszym przyjacielem. To jemu mogłam się wygadać. powierzyć każdą tajemnicę. Już nic przed nim nie ukrywałam. Byliśmy ze sobą szczerzy to bardzo nam pomogło.

- Na kogo stawiasz? - Uśmiechnęłam się łobuzersko.

- To jasne, że na swoją kumpelę z pracy.

W tej chwili rozległ się głośny ryk silnika. Od razu wiedziałam kto to. Z tłumu zaraz wyłoniła się biała bmka. Ludzie znowu zaczęli krzyczeć i skandować jego imię. To było nawet zabawne. Chłopak podjechał bliżej i gestem dłoni wskazał mi moje auto. Udałam się więc do niego i zaraz staliśmy na linii startu.

- No gwiazdeczko, pokaż na co cię stać. - Powiedział to z zadziornym uśmiechem. Był bardzo pewny siebie. Zaraz zdejmę ten uśmieszek z twojej ślicznej buźki. Odwzajemniłam mu uśmiech i założyłam kask.

I oto wielka chwila. Spojrzałam na Matiego, a on szeroko się do mnie uśmiechną. Nie wiedział co ja tu przeżywam. Głęboko odetchnęłam, sprawdziłam wszystkie pasy i kiwnęłam do niego na znak, że jestem już gotowa. Ruszyliśmy. Trasa jak zawsze była ta sama tylko przeciwnik się zmienił. To już nie byli ci amatorzy z poprzednich etapów. Teraz dopiero zaczęła się walka.

Jacek od razu zostawił mnie w tyle, ale ja nie miałam zamiaru się poddać już na samym początku. Wcisnęłam pedał w podłogę i zaraz byłam już przy nim. Widziałam jak patrzy w lusterko.

Na zakręcie udało mi się go wyprzedzić, jednak moja radość nie trwała zbyt długo. Weszliśmy w kolejny zakręt razem, ale on wyszedł z niego korzystniej. Jeszcze tylko jeden zakręt i za nami będzie pierwsze okrążenie. Udało mi się zająć lepszą pozycję i jako pierwsza przekroczyłam linię. Ale niestety to jeszcze nie koniec. Białe bmw siedziało mi na ogonie. Jak mój cień ani przez chwilę mnie nie opuszczało. Przed ostatnim zakrętem szliśmy równo. Wiedziałam, że mam szansę to wygrać. Dodałam gazu i za szybko weszłam w zakręt. Straciłam panowanie nad kierownicą. Przed sobą zobaczyłam ogromną ścianę. Chciałam jeszcze coś zrobić, złapałam kierownicę i zaczęłam mocno kręcić. Prawie mi się udało, prawie...

Po torze rozszedł się głośny huk. Ostatnie co pamiętam to jakieś krzyki, jednak nie wiedziałam do kogo należą...

Doścignąć miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz