Rozdział V

1.2K 73 2
                                    

Oto powstał kolejny rozdział ;)
Miłego czytania ;*
Czekam na wasze opinie :))

I znowu nie mogłam spać. Czy Przemek ma w ogóle prawo być zazdrosny? Po pierwsze jesteśmy tylko znajomymi, a po drugie tylko rozmawiałam z tamtym. Taki chłopak jak Jacek na pewno nie interesuje się takimi dziewczynami jak ja. Nie byłam na jego poziomie. Nie dbałam o siebie. Makijaż nakładałam bardzo lekki. Nie malowałam paznokci i nigdy nie miałam na sobie szpilek. Taki Jacek skoro jest mistrzem toru, na pewno może przebierać w dziewczynach. Spojrzałam w okno. Na niebie lśniło tyle gwiazd. Było takie piękne. Po chwili jednak wtuliłam twarz w poduszkę. Przez tych chłopaków jest tyle problemów. Rozmyślając o tym w końcu udało mi się zasnąć.

Te cztery tygodnie ciągnęły się w nieskończoność. W szkole jak zawsze strasznie się nudziłam. Zajęcia praktyczne nijak się miały do prawdziwej mechaniki. A w pracy było jeszcze gorzej. Przemek prawie w ogóle się do mnie nie odzywał. W sumie to tylko jak musiał. Próbowałam z nim pogadać o tamtym wieczorze, jednak za każdym razem mnie zbywał. Ale chociaż w warsztacie czas szybko leciał. Wieczorami dalej szkoliłam się praktycznie i teoretycznie. Oglądałam dużo filmików i często zaglądałam na stronę wyścigów. Zawsze motywował mnie filmik z pierwszego wyścigu i komentarze pod nim. Dużo osób kibicowało właśnie mi. Nie chciałam ich zawieść.

I w końcu nadszedł tak długo wyczekiwany przeze mnie wieczór. Ten etap był rozbity na trzy wyścigi. Jedziemy po trzy osoby, a później dwóch zwycięzców zmierzy się ze sobą. Ja startowałam w drugim wyścigu.

Nie chciałam zjawiać się zbyt wcześnie. Mati dał mi znać kiedy ruszyła pierwsza tura. To na prawdę super chłopak. Dopiero po jego sygnale pojawiłam się na torze. Powoli przebijałam się przez tłum. Znowu było mnóstwo ludzi. Wyścig dobiegł końca, a ja ustawiłam się na starcie razem z moimi przeciwnikami. Mati krzyknął start i ruszyliśmy. Czułam się jak za pierwszym razem, jednak zaszła we mnie pewna zmiana. Nie zwracałam uwagi na innych. Skupiłam się wyłącznie nad moją maszyną i na tym, aby wygrać. I tak się stało. Od razu wysunęłam się na prowadzenie i jako pierwsza przejechałam linię mety. Ale to była radość. Musiałam się jednak szybko opanować. Teraz dopiero się zacznie. Ten wyścig będzie trudniejszy. Cofnęłam się na linię startu. Tam już czekał na mnie przeciwnik.
Starałam się nie rozpraszać, jednak nie wyszło mi. Przy Matim stał On. Patrzył w skupieniu prosto na mnie. Ale będzie miał minę jak zobaczy kto jest zwycięskim kierowcą. Tak. Mam zamiar wygrać ten pojedynek.

I znowu się zaczęło. Ruszyliśmy. Tak jak myślałam, było dużo trudniej. To był zacięty zawodnik. Szliśmy równo. Już myślałam, że przegram, ale na ostatnim zakręcie to mi poszło lepiej i właśnie ja zwyciężyłam. Teraz to dopiero byłam w szoku. W okół mnie szybko zebrał się tłum. Ktoś otworzył moje drzwi i od razu ujrzałam Matiego, a za nim stał Jack. Dalej patrzył badawczo tylko na mnie. Nawet jego adoratorki nie były w stanie go zainteresować. Było strasznie głośno. Wszyscy coś krzyczeli, ale ja byłam jakby w innym świecie. Wysiadłam z wozu i powoli ściągnęłam kask. Wiedziałam, że to będzie szok. Od razu zrobiło się cicho. Słychać było tylko jakieś pojedyncze szepty, a ja byłam skupiona tylko na jednej osobie. Chłopak stał jak wryty. Ciszę przerwał Mati:

- No gratuluję! To był wyścig. - Przerwał. - Ale tak szczerze to wiedziałem, że wygrasz! - Zaczął krzyczeć i znowu złapał mnie w objęcia. Zrobiło mi się bardzo miło.

- To ty wiedziałeś cały czas, że to ona i mi nie powiedziałeś? - Wtrącił się z wyrzutami Jacek.

- Cóż stary, poprosiła mnie więc nie mogłem. Trzeba szanować prośby klientów. W końcu jestem biznesmenem. - Złapał się za róg skórzanej kurtki.

- Aj tam. - Spojrzał na mnie. - Ale z ciebie cwaniara. Nic się nie wydałaś jak ostatnio gadaliśmy. Ale cóż, gratuluję. Wychodzi na to, że za dwa tygodnie zmierzymy się na torze. Dopiero wtedy będziesz mogła pokazać, na co na prawdę cię stać. - Podszedł bliżej.

W jego głosie było słychać urażenie. Spojrzał mi prosto w oczy i skinął lekko głową na pożegnanie. Kurczę nie chciałam żeby tak wyszło. Ale szybko przestałam o tym myśleć, bo zrobiłam wielką furorę wśród widowni. Każdy chciał ze mną chwilkę pogadać. W końcu byłam pierwszą dziewczyną, która tutaj jeździ i jeszcze na dodatek mam już takie osiągnięcia.

Do domu wróciłam nad ranem. Na szczęście to już weekend więc odpocznę trochę. Kiedy już położyłam się spać znowu zaczęłam myśleć o Jacku. Myślałam, że mnie pochwali, że będzie pod wrażeniem, a on nic.

I znowu ten poniedziałek. Czemu te weekendy tak szybko mijają? Zsiadłam z roweru i ruszyłam do szkoły. Czekała mnie tam niezbyt miła niespodzianka. Już od wejścia sporo osób na mnie spoglądało. To było dziwne. Nigdy nikt mnie nie zauważał. Szybko jednak wyjaśniło się co jest grane. Kiedy zbliżałam się do sali, w której miałam pierwszą lekcję, praktycznie cała moja klasa przywitała mnie wielkimi brawami. Każdy mi gratulował. Przybijali mi piątki i przytulali się do mnie. Byłam tak zdezorientowana ich zachowanie. Na początku byłam taką ich maskotką, ale szybko się przyzwyczaili do faktu, że dziewczyna chodzi do takiej klasy i zaczęli traktować normalnie.

- Kaśka czemu nic nie mówiłaś? - Odezwał się jeden.

- No właśnie. Byśmy ci kibicowali. - Powiedział inny.

A ja stałam biedna i nie wiedziałam co mam powiedzieć. W końcu Marcin mój najlepszy kolega z klasy mnie uratował.

- Już zostawcie naszą zwyciężczynię. Nie chwaliła się, bo chciała nam wszystkim zrobić wielką niespodziankę. Co nie Kasia? - Objął mnie w pasie.

- Tak. Tak właśnie było. Nie wiedziałam czy będzie się czym chwalić, więc wolałam poczekać. - W końcu coś z siebie wydusiłam. Stanęłam na palcach i szepnęłam mojemu wybawcy do ucha. - Dzięki. Ale skąd wszyscy o tym wiedzą? - I wtedy zadzwonił dzwonek. W końcu zrobiło się trochę luźniej.

- Ktoś był na tych wyścigach i to wszystko widział, a wiesz jak szybko roznoszą się plotki po naszej szkole.

Ech, no coś już o tym wiem. O tym, że chodziłam do psychologa też wszyscy dowiedzieli się bardzo szybko. Niestety później było już tylko gorzej. Nawet nieznajomi mnie zaczepiali. Gratulowali mi, pytali się o wyścigi, o samochód. Znowu byłam w centrum uwagi i wcale mi się to nie podobało.

Strasznie cieszyłam się, że po tak ciężkim dniu rozluźnię się w warsztacie. Szybko skoczyłam się przebrać i do roboty. Przemek był jeszcze mniej rozmowny niż ostatnio. Po jakimś czasie nie wytrzymałam.

- Co jest z tobą? Już w ogóle nie będziemy rozmawiać? - Prawie to wykrzyczałam. On tylko spojrzał na mnie oczami pełnymi żalu, ale po chwili jednak się odezwał.

- Czemu nic nie powiedziałaś? Co to za wielkie przedstawienie z tymi wyścigami? - Nie tyle był wściekły, co urażony moim zachowaniem.

I wtedy dołączył do nas pan Mietek. Usłyszał to, co mówił Przemek. Spojrzał raz na mnie, raz na chłopaka. Widać było, że zaczyna się denerwować.

- O czym wy w ogóle mówicie? Przemek tylko mi nie mów...

- Tak. Kiedyś przez przypadek coś o tym powiedziałem i już nie mogłem jej tego wybić z głowy. Ale przysięgam o tym, że bierze w nich udział nic nie wiedziałem. Zobaczyłem to dopiero na filmiku z zawodów. - Chłopak wbił wzrok w ziemię, a pan Mietek zrobił się aż czerwony ze złości i kazał mi pójść do biura.

Doścignąć miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz