Rozdział XII

933 64 10
                                    

Powoli kliknęłam w okienko z filmikiem. Trochę się bałam, ale musiałam zobaczyć co tam jest.

- O patrzcie już jedzie nasza gwiazdeczka! Przebija się przez tłum. - Ktoś powiedział. Głos był zmodyfikowany, więc nie wiedziałam nawet jakiej płci jest ta osoba. 

Na ekranie było widać tłum ludzi i mój samochód. Zaraz potem przyjechał Jacek i ruszyliśmy.
Później było kilka urywków z naszego wyścigu i ten tragiczny moment. Aż przymknęłam oczy. Nie chciałam na to patrzeć. Jednak zaraz znowu spojrzałam na ekran. Mój samochód stał rozwalony. Kilka metrów przed zatrzymał się Jacek. Szybko wybiegł z auta i podbiegł do mojego. Coś zaczął krzyczeć, ale nie mogłam nic zrozumieć. Zrobili zbliżenie na jego twarz. Ewidentnie było widać jak łzy spływały mu po policzkach i zaraz film się urywa. 

Kiedy skończyłam oglądać zerknęłam na liczbę wyświetleń. Bardzo szybko zwiększała się liczba. W zaskakującym tempie przybywało komentarzy. A ja, ja byłam w szoku. Siedziałam na łóżku z rozdziawioną buzią i w takim stanie zastała mnie pielęgniarka.

- Co się stało? Mogę w czymś pomóc?

- Właśnie obejrzałam filmik z mojego wypadku. - Przerwałam. - Ktoś wstawił go na Facebooka...

- Jak to? Po co to zrobił? - Zapytała zmieniając mi kroplówkę.

- Nie wiem kto to i co mu to daje. Jak ktoś może być tak podły.

- Moim zdaniem nie powinnaś się tym przejmować. Odłóż ten telefon i odpoczywaj. - Uśmiechnęła się do mnie.

Jak tu bagatelizować taką sprawę? Ktoś wpieprza się w moje życie, a ja po prostu mam to olać? Tak się nie da. Tylko kto to może być? Kto może wiedzieć aż tyle.

- Dobrze. A jest tam jeszcze Jacek? 

- Tak jest. Poprosić go?

- Jakby pani mogła.

Po chwili do sali wszedł Jacek i zapadła niezręczna cisza. Wiedziałam, że muszę coś powiedzieć, ale nie wiedziałam jak zacząć. W końcu on sam się odezwał.

- Jak się czujesz? 

- Szczerze? Źle i to bardzo. Widziałeś tego fanpaga? - Pokazałam chłopakowi telefon.

- Nie, nic nie widziałem. A o co chodzi? - Zaniepokoił się. 

Opowiedziałam mu pokrótce co tam było i na koniec włączyłam filmik.

- O kurwa! Kto to w ogóle założył? Nie ma swojego życia? Zajął by się swoimi sprawami! - Chłopak był bardzo zdenerwowany.

Zaśmiałam się smutno, a ona spojrzał na mnie zmieszany.

- Z czego się śmiejesz? Ktoś wpieprza się w nasze życie, a szczególnie twoje, a ty się cieszysz? - Jacek był zbulwersowany.

- Już się tak nie denerwuj. Zaśmiałam się po prostu z twojej gwałtownej reakcji. Mnie też to wkurza, ale nic z tym nie zrobimy. Żyjemy w takich czasach i musimy nauczyć się z tym żyć, chyba. Jest coś ważniejszego. - Spojrzałam mu w oczy.

- Masz jeszcze jakieś nowinki?

- Nie, nie. Chodzi mi o nas. Chciałam cię przeprosić za moje zachowanie. Nie powinnam tak reagować. - Spuściłam głowę.

- Ej słonko, nic się nie stało. Ja cię doskonale rozumiem. Miałaś prawo się zdenerwować. Ja pewnie też bym tak zareagował. - Złapał mnie za rękę i mocno ścisnął. - Kocham cię i temu tak się boję o ciebie.

Kiedy to mówił aż popłynęły mi łezki. Nie umknęło to jego uwadze. Szybko przysunął się bliżej i je otarł. Szeroko się uśmiechnął i złożył na mych ustach długi, namiętny pocałunek. Ten chłopak był cudowny.

Po pewnym czasie uspokoiliśmy się i wszystko było jak wcześniej. Właśnie kończyłam opowiadać mu mój piękny sen.

- I mieliśmy cały weekend tylko dla siebie. Nic nas nie obchodziło. Mogliśmy siedzieć w hotelowym pokoju całe dwa dni. - Spojrzałam lekko zawstydzona na mojego faceta.

- Hmm... Podoba mi się to. - Cicho i podniecająco zamruczał.

- Co ten weekend?

- Nie. To znaczy tak. I podoba mi się cały ten sen. Ten ślub, samochód i nasz weekend. Wszystko było takie idealne. - Powiedział pobudzony. - Właśnie tak bym to zrobił. Kompletnie nic bym nie zmieniał.

- Nic a nic? - Zapytałam niepewnie.

- Ani jednego szczegółu. Podoba mi się taka wizja. Ty i ja przed ołtarzem. - Zaśmiał się.

- Chciałbyś? 

- Nie wyobrażam sobie życia z inną dziewczyną. Ty jesteś idealna.

Po kilku dniach wypisali mnie ze szpitala. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ta kłótnia z mamą. Nie pojawiła się już w szpitalu, a ja bałam się odezwać. Stałam teraz przed drzwiami i zastanawiałam się czy nacisnąć klamkę. A może lepiej byłoby uciec stąd. Może ktoś by mnie przygarnął. Moje rozmyślenia przerwało gwałtowne szarpnięcie drzwi. Po drugiej stronie stała moja siostra.

- O proszę. Kogo my tu mamy. Co tu robisz? - Magda była na mnie zła.

- Wypisali mnie ze szpitala...

Wtedy w progu pojawiła się mama. Była zaskoczona.

- Dziecko co ty tu robisz? Czemu nie zadzwoniłaś? Przyjechałabym po ciebie. Jak tu dotarłaś? - Było widać zmartwienie na jej twarzy.

- Przemek mnie podrzucił. Miał wolne w pracy i akurat mnie odwiedził. 

Mama wyciągnęła do mnie rękę. Kiedy podałam jej swoją, przyciągnęła mnie do siebie i czule przytuliła.

- Kochanie cieszę się, że już jesteś w domu. - Szepnęła mi do ucha na tyle głośno, że słyszała to Magda.
Zrobiła się jeszcze bardziej wściekła.

- No pięknie! - Spojrzała na nas i szybko odeszła. 

- Dziecko stój! - Krzyknęła mama, jednak ona nawet nie odwróciła głowy.

Po południu znowu odwiedził mnie Przemek. Poprosiłam go żeby przyjechał po mnie, bardzo chciałam zobaczyć swoje auto. W końcu widziałam je tylko na tym filmiku.

- Stoi tu od tamtej nocy. - Powiedział otwierając drzwi garażu.

To co zobaczyłam przeszło moje wyobrażenia. Już na filmiku wyglądało to strasznie, a na żywo aż nie mogłam patrzeć. Aż dziwne było, że nic poważnego nie stało się z silnikiem. Byłam na siebie wściekła. To moja żądza wygranej do tego doprowadziła. Gdybym trochę odpuściła, nic by się nie stało. 

- Da się ją uratować? - Spojrzałam ze smutkiem na kolegę.

- Da się, ale potrzeba na to dużo czasu i pieniędzy.

Witam :***
Łapcie nowy rozdział. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale kompletnie nie miałam czasu.
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)

Doścignąć miłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz