Rozdział 10 ~ „Straż to mój dom"

223 19 5
                                    

Stałam na maleńkim balkonie, który był dołączony do pokoju, w którym na czas trwania zmiany miałam spać. Balkonik był bardzo malutki, miał może 2m², ale mi w zupełności wystarczał. Stałam oparta o barierki i oglądałam spokojne niebo za budynkiem Straży. Była już późna godzina i na dworze było ciemno. Na niebie malutkie gwiazdki otaczały księżyc, który rozświetlał ziemię swoim blaskiem.

Usłyszałam pukanie do drzwi.

Nie odpowiedziałam, gdyż sekundę po pukaniu drzwi zostały otworzone, a do środka wszedł mężczyzna. Nie odwróciłam się. Dalej mój wzrok spoczywał na niebie.

- Możemy porozmawiać? - zapytał mężczyzna, którego głos nie był moim ulubionym.

- Co tak ubiegasz się o rozmowę ze mną? Przecież się nie obchodzę - powiedziałam sarkastycznie i odwróciłam się do przybysza.

Caden stał oparty o fugę z rękami założonymi na piersi. Wlepiał swoje spojrzenie w moją osobę. Był, tak jak ja ubrany w strażacką koszarówkę, w której chodziliśmy po jednostce.

- Chce wyjaśnić nieporozumienie - powiedział spokojnie.

- Jakie?

- Nie powinienem był się na ciebie złościć - przyznał w końcu.

- Co sprawiło, że to zrozumiałeś - nie szczędziłam sobie ironii.

- Nie umiesz być poważna nawet w takiej chwili?

- Znasz odpowiedź - ucięłam krótko.

Odwróciłam się plecami do mężczyzny, który już był zirytowany moim zachowaniem. Westchnął po czym stanął obok mnie.

- Wczoraj spotkałem twojego wuja. Rozmawiałem z nim, aż w końcu temat zszedł na ciebie... - zaczął.

- Jako komendant wiedział, że ja będę dziś dowódcą zmiany i poprosił mnie, abym cię pilnował.

- W jakim sensie? Jestem już przecież pełnoletnia...

- Miałaś się nie zbliżać do niebezpieczeństwa - przerwał mi Caden.

- Miałaś jeździć z nami i pełnić funkcję obstawy lub pomagać w opatrywać rannych, ale nie podchodzić do palących samochodów, nie wyciągać nikogo z wozu czy nawet się do nich nie zbliżać. Tego zażyczył sobie twój wujek, a ja miałem tego dopilnować. Obiecałem mu, że nic ci się nie stanie. Nie będziemy cię cały czas trzymać pod kloszem, ale to twoja pierwsza zmiana i miałem tego dopilnować. Obiecałem, a strasznie nie lubię łamać obietnic - powiedział.

Patrzyłam w szoku na mężczyznę, który stał obok mnie. W głowie powoli przetwarzałam wszystko, co usłyszałam. Nie było tajemnicą to, że wujek James się o mnie martwił, ale żeby prosił o moją ochronę? I to w pracy?

Od zawsze wiedziałam, że będzie ciężko. Zdawałam sobie z tego sprawę. Jednak straż to jest coś, z czego nigdy w życiu bym nie zrezygnowała.

Straż to mój dom.

Zawsze przywiązywałam się do miejsc, ludzi czy nawet rzeczy. Przychodziło mi to trochę ciężko, ale jak już się przywiązałam to nie było mowy o odwiązaniu. Jak kocham to bez granic.

Straż to rodzina, a rodzina jest najważniejsza.

Wiedziałam, że jako kobieta mogę być postrzegana inaczej, ale mimo wszystko zrobiło na mnie wrażenie to, że Caden, który zdecydowanie za mną nie przepadał, zdecydował się mnie ochraniać.

Bo obiecał...

Patrzyłam na jego spokojna twarz. Swój wzrok ulokował gdzieś w oddali i wydawał się, jakby myślami był na innym kontynencie.

Sparkle Of FireOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz