Wychodziłam właśnie z biura naszego komendanta w jednostce. Skończyłam już swoją zmianę, na której było kilka wyjazdów. Postanowiłam po jej zakończeniu udać się do wuja w jednej ważnej kwestii.
Wyjazd do Kanady.
Oficjalnie podpisałam dokumenty, które wyrażają moją zgodę na podjęcie się tej misji oraz dobrowolne uczestnictwo w niej.
Przyznam szczerze, że komendant nie był zadowolony. Wolał zatrzymać mnie przy sobie. Jednak nikt nie był w stanie odwieść mnie od tego pomysłu.
Wychodziłam właśnie z terenu naszej straży, gdy za plecami usłyszałam warkot silnika.
Odwróciłam głowę i moim oczom ukazała się znajoma postać na motocyklu.
- Dokąd się wybierasz, Pani Strażak?
- Tam gdzie zawsze po skończonej zmianie. Do domu- odpowiedziałam, patrząc na mężczyznę z pobłażaniem.
- Co to za kartki? - zapytał Caden, wskazując na plik kartek w moich rękach.
- Kartki ze szczególnym objaśnieniem i celami wyjazdu do Kanady oraz porządnie rozpisany plan treningowy, aby móc się dobrze przygotować - odpowiedziałam.
- Jednak bierzesz w tym udział?
- A Ty nie?
Po moim pytaniu zapadła chwila ciszy, podczas której mężczyzna uważnie skanował moją twarz w poszukiwaniu czegoś, co pomogło by mu zrozumieć.
- Właśnie miałem do niego podjechać - odpowiedział.
Skinęłam głową.
- Do zobaczenia - powiedział, po czym nie czekając na moją odpowiedź odjechał w kierunku komendy.
Miałam wrażenie, że Caden mnie unika. Podczas naszej służby rozmawialiśmy zaledwie kilka razy, a teraz jego zachowanie również pozostawiało wiele to życzenia. Wydawało mi się, że utworzyła się pomiędzy nami jakaś niewidzialna granica, która coraz to bardziej się powiększa.
Zerknęłam jeszcze raz w stronę, w którą odjechał mężczyzna, po czym cichutko westchnęłam i udałam się w kierunku mojego domu.
Ciocia Catalina znowu była w pracy, więc cały dom był wolny i do mojej dyspozycji. Zaczęłam od przygotowania sobie ciepłej herbaty, po czym usiadłam do stołu, mając zamiar przejrzeć papiery, które dostałam od komendanta.
Jednak tuż po tym jak usiadłam, zadzwonił dzwonek do drzwi. Nikogo nie zapraszałam, więc zastanawiałam się kto to mógł być.
Podeszłam do drzwi i szybko je otworzyłam a przede mną widniała postać Hailey Armiz. Kobieta była ubrana w niebieską sukienkę z dekoltem w serek, a włosy zaczesała w wysokiego kucyka, z którego wystawały pojedyncze pasemka.
- Cześć, Rosie. Możemy porozmawiać? - zapytała lekko nieśmiałym głosem, co tak bardzo do niej nie pasowało.
Odkąd poznałam Hailey minęło już sporo czasu. Spotkałyśmy się na żywo i wymieniłyśmy między sobą dużą ilość wiadomość. Do tej pory dziewczyna zawsze była pewna siebie, zdecydowana i sprawiała wrażenie nieugiętej. Dzisiaj stała przede mną z lekko pochyloną głową i oczami przepełnionymi niepewnością.
- Cześć, wejdź proszę - powiedziałam, przywołując na twarz mały uśmiech.
Kobieta skinęła delikatnie głową po czym cichutko odetchnęła z ulgą. Przeszłyśmy do salonu, gdzie usiadłyśmy przy stole.
- Napijesz się czegoś? - zapytałam.
- Nie dziękuję, ja tylko na chwilę. Nie chcę Ci przeszkadzać i zawracać bardzo głowy, ja.. przyszłam porozmawiać - powiedziała.
![](https://img.wattpad.com/cover/345250051-288-k288062.jpg)
CZYTASZ
Sparkle Of Fire
Teen FictionWystarczy jedna iskra, aby wzniecić szaleńczy, okrutny ogień, który potrafi zniszczyć wszystko. Jest to opowieść o trudnym życiu dziewczyny, która igranie z ogniem miała już we krwi. Przeznaczenia nie jesteśmy w stanie oszukać, a co jeśli to przezna...