Będąc w szoku, otworzyłam usta i z niedowierzaniem wpatrywałam się w mężczyznę, który stał przede mną.
Patrzyłam jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. Złość, która gościła w jego oczach powoli wyparowywała.- Co? Ty się o mnie martwisz? - powiedziałam już spokojnym głosem.
- Ja? O ciebie? Chciałabyś - prychnął, po czym się odwrócił.
- Tak, a więc o czym świadczą twoje wcześniejsze słowa? - zapytałam zagadkowo, na co Caden przystanął.
Przez chwilę dało się usłyszeć tylko dzwięki dochodzące z zewnątrz budynku. Mężczyzna pokręcił ledwo zauważalnie głową, tak jakby intensywnie nad czymś myślał, bądź rozważał kwestię o ukatrupieniu mnie.
- Obiecałem - powiedział w końcu, dalej pozostając do mnie tyłem.
- Co i komu?
- Twojemu wujkowi - odparł zamieszany, jakby nie było pewny, co może powiedzieć, a co powinien zachować dla siebie.
- Co mu obiecałeś?
- Tego ci nie powiem - odrzekł niemal od razu.
- Dlaczego?
- Kurwa, czy ty musisz zadawać tyle pytań?! Nie znasz słowa nie? - prychnął zły.
- Chcę się tylko dowiedzieć, co obiecałeś mojemu wujkowi, że tak się na mnie złościsz - powiedziałam jeszcze spokojnym głosem.
- Chcieć nie zawsze znaczy móc - powiedział, po czym nie czekając na moją odpowiedź, udał się na piętro.
- Kretyn - mruknęłam.
- To się porobiło - powiedział Oscar, o którego istnieniu chwilowo zapomniałam.
Odwróciłam się w jego stronę i posłałam mu wymuszony uśmiech. Zastanawiało mnie co takiego obiecał Caden wujowi, że nie chciał mi tego zdradzić i przy okazji tak się wściekał.
- Nie martw się, Rosie. Kiedyś mu przejedzie - powiedział, odchodząc.
Spojrzałam na plecy mężczyzny, który również skwitował się w stronę schodów. Postanowiłam przestać się przejmować tym zarozumiałym kretynem i dokończyć swoją pracę.
Tylko moje myśli cały czas wiernie trwały przy tej tajemniczej obietnicy.
★★★
Dzisiejszego dnia nasza jednostka miała jeszcze dwa wyjazdy. Jeden z nich był do gniazda szerszeni w miejscu publicznym, a drugi to plama oleju na drodze. Obydwie akcje przebiegły spokojnie. Ja byłam tylko na tej drugiej.
Z Cadenem nie zamieniłam żadnego słowa po naszej burzliwej wymianie zdań. Ciągle mijaliśmy się, nawet na siebie nie patrząc.
Siedziałam właśnie na ławeczce przez garażem i obserwowałam jak spokojny wiatr buja drzewami w ich pięknym, naturalnym tańcu.
- Kogo moje oczy widząc, cześć Rosie - powiedział wujek James.
- Cześć, wujku. Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Przyszedłem zobaczyć jak radzi sobie moja mała dziewczynka - rzucił ze śmiechem.
- Nie jestem mała - odpowiedziałam, udając urażenie.
- Jesteś - odpowiedział mi głos Fabia, który akurat wychodził z garażu.
- Ha, widzisz - zaśmiał się wujek James.

CZYTASZ
Sparkle Of Fire
Roman pour AdolescentsWystarczy jedna iskra, aby wzniecić szaleńczy, okrutny ogień, który potrafi zniszczyć wszystko. Jest to opowieść o trudnym życiu dziewczyny, która igranie z ogniem miała już we krwi. Przeznaczenia nie jesteśmy w stanie oszukać, a co jeśli to przezna...