7

235 14 1
                                    

Obudziłam się przed chłopakiem, co mnie ucieszyło, bo naprawdę chciałam uniknąć rozmowy z nim. Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w czarne dresy od genzie oraz jakąś bluzę w tym samym kolorze. Nie malowałam się dzisiaj, bo mi się nie chciało. Wróciłam do pokoju, aby dopakować kilka rzeczy do walizki. Robiłam to bardzo cicho i ostrożnie, aby nie obudzić chłopaka i na szczęście mi się udało. Zeszłam razem z walizką na dół. Nie jadłam śniadania tylko przywitałam się z Hanią i Świeżym, którzy już siedzieli na dole.

- Hejka, nie chcesz śniadania? - zapytała dziewczyna.

- Nie, zjem coś po drodze albo już u rodziców - uśmiechnęłam się.

Zrobiłam sobie tylko kawę w termos i poszłam zanieść mój bagaż do samochodu. Wróciłam na chwilę, aby pożegnać się z Hanią i jej chłopakiem.

- Papa ja już jadę.

- Już jedziesz? Po co tak wcześnie dopiero 8:30. - zapytał zdziwiony Bartek.

- Obiecałam mamie, że jej pomogę gotować jeszcze. - skłamałam.

- Okej to pa. - przytuliliśmy się na pożegnanie.

Powtórzyłam czynność z dziewczyną i skierowałam się do samochodu razem z termosem, w którym była kawa. Wsiadłam do środka i ustawiłam nawigację do mojego domu rodzinnego. Pokazywało mi, że dojazd zajmie 23 minuty, ale pewnie o tej godzinie już będą korki.

Tak jak myślałam dojazd zajął mi 40 minut, bo musiałam przebić się przez centrum Krakowa. Gdy dojechałam na miejsce zobaczyłam samochód mojego brata, co oznaczało, że też już przyjechał. Zaparkowałam samochód obok niego i weszłam do środka.

- Hej mamo. - przytuliłam ją. - Cześć tato.

- Cześć skarbie. - odpowiedzieli w tym samym czasie.

Poszłam razem z walizką na górę do mojego starego pokoju. Wyglądał dokładnie tak samo jak kiedyś, jedynie mama chyba umyła okna i posprzątała. Położyłam walizkę przy szafie, a sama położyłam się na łózku, bo jednak byłam zmęczona. Zasnęłam prawie od razu.

Skip time: wigilia.

Od samego rana pomagam mamie z gotowaniem i pieczeniem ciast. Ja zawsze robie ciasta i sałatkę jarzynową i tak też było tym razem. Wstawiłam już drugie ciasto do piekarnika i zaczęłam kroić warzywa, które już ostygły. Karol też był w domu cały czas, ale on w kuchni nie pomagał. Za każdym razem jeździł z tatą po choinkę i ją ubierali. Tym razem przeważał kolor złoty, chociaż i tak była kolorowa. Około 17 przyjechali nasza babcia z dziadkiem i to byli wszyscy goście, którzy mieli do nas przyjechać. Oczywiście, gdy nikogo nie było na dole podłożyłam prezenty pod choinkę. Dla Karola kupiłam sweter świąteczny, bo nie miałam pomysłu. Mamie i babci dałam ładny złoty łańcuszek, dla taty kupiłam jakiś alkohol dosyć drogi, a dziadkowi podarowałam album z naszymi zdjęciami z dzieciństwa, bo wiem, że on lubi takie rzeczy własnoręcznie robione. Zrobiłam też prezent dla Werki, najwyżej Karol jej przekaże. Kupiłam jej złotą bransoletkę i kolczyki. Każdemu do prezentu dołożyłam jeszcze czekoladę i poszłam do mojego pokoju, aby się przebrać i zrobić makijaż. Kąpałam się już wcześniej więc teraz po prostu ubrałam czerwoną sukienkę przed kolano podobną do tej, którą miałam na wigilli genzie i zaczęłam się malować. Zaczęłam od podkładu i korektora, a potem przeszłam do robienia kresek. Zrobiłam małe, czerwone kreski, a na koniec pomalowałam usta czerwoną szminką. Wyprostowałam jeszcze włosy, bo naturalnie miałam lekko kręcone i zeszłam na dół, gdzie wszyscy już byli. Podzieliliśmy się opłatkiem i usiedliśmy do stołu. Około 19 zaczęliśmy otwierać prezenty. Wszyscy byli zadowoleni. Ja dostałam złote kolczyki i łańcuszek oraz cała torbę cukierków i słodyczy. Babcia z dziadkiem o północy poszli na pasterkę do kościoła, a my już poszliśmy spać. Karol z Werką jutro rano jadą do rodziców dziewczyny, a ja wracam już do domu genzie. Przemyślałam całą sprawę z Bartkiem i stwierdziłam, że powinniśmy o tym po prostu zapomnieć. Dłużej nie myśląc zmyłam makijaż i położyłam się do łóżka. Od razu zasnęłam.

Następnego dnia wstałam o 10. Jak zwykle. Stwierdziłam, że spakuję już wszystko do walizki i zniosę ją na dół. Gdy zeszłam Karol z jego dziewczyną akurat wyjeżdzali. Przywitałam się z nimi i poszłam zrobić sobie kawę. Po wypiciu kawy powiedziałam rodzicom, że już jadę i się z nimi pożegnałam, po czym wsiadłam do samochodu. Dojazd do domu genzie znowu zajął mi około 40 minut. Gdy weszłam do środka zobaczyłam Bartka, który był tutaj całe święta. Siedział on na kanapie i oglądał jakiś film. Od razu mnie zobaczył i wstał.

- Nikogo innego jeszcze nie ma? - zapytałam

- Nie, Fausti ma być jutro rano dopiero, tak samo Hania ze Świeżym, a Wika i Patryk dopiero pojutrze. - powiedział i mnie przytulił, co odwzajemniłam.

- Chyba musimy coś sobie wyjaśnić. - zaczęłam, a chłopak spojrzał na mnie pytająco - chodzi mi o ten pocałunek, nie chce, żeby między nami była taka bariera, zapomnijmy o tym i wróćmy do poprzedniej relacji.

- Dobrze, jak chcesz to możemy zapomnieć o tej sytuacji. - uśmiechnął się.

Poszłam do pokoju i rozpakowałam walizkę, po czym położyłam się na łózku i chyba zasnęłam.

------------------------------------------------------

796 słów

Nigdy tego nie zapomnę || Bartek KubickiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz