21.12 ~*~ Świąteczne porządki?

276 36 52
                                    

To był ostatni dzień handlu na stoisku z choinkami. Wszystkie się wyprzedały i została tylko jedna, krzywa z połamanymi gałązkami. Nikt jej nie chciał, więc Tae-hyung pomyślał, że on ją kupi. Nie miał przecież jeszcze nic przygotowane na święta. Obwiązał ją sznurkiem, postawił koło ogrodzenia i zaczęli wspólnie z Bo-gumem i Woo-sikiem zamykać stoisko. Jutro mieli jeszcze przyjść, posprzątać. Wszystkie igły oraz gałązki musiały zniknąć, aby ekipa do demontażu platformy mogła ją zabrać. A ponieważ mieli jeszcze kilka minut, to zabrał się za zamiatanie wokół ogrodzenia, żeby rano mieć to już z głowy.

— Tae? — usłyszał gdzieś w połowie zamiatania swoje imię za plecami.

Odwrócił się, udając zaskoczenie, choć doskonale znał ten głos.

Ha-eun stała w rozpiętym kożuszku i rękami w kieszeniach. Czerwony golf dodawał jej krasy, a włosy spięte tym razem w kucyk wydawały się krótsze niż zazwyczaj, ale na jej twarzy malowała się smutna mina.

— Cześć — powiedział do niej, udając obojętność.

— Przepraszam cię za tamten wieczór — przeszła od razu do sedna. — Rodziców poniosło.

Tae-hyung nie przerwał zamiatania.

— Nic się nie stało — zbagatelizował, choć bolało go to do kości.

Ha-eun wyciągnęła w jego stronę torebkę z drożdżówkami.

— Dla ciebie.

Tae-hyung przerwał zamiatanie i spojrzał na papierową torebkę, a potem na budkę ze słodyczami.

— To ode mnie — ubiegła jego pytanie, czy przysłała ją mama.

Tae-hyung właściwie nie wiedział, co boli bardziej. Nie odebrał torebki z jej rąk i zabrał się znów za zamiatanie.

— Nie powinnaś tu przychodzić. Twoim rodzicom się to nie spodoba — zwrócił jej uwagę.

— Jestem dorosła. Mam prawo mieć swoje zdanie i podejmować własne decyzje. Nie chcę tracić z tobą kontaktu.

Tae-hyung się zdenerwował. Przerwał zamiatanie i rzucił miotłę na ziemię.

— Nie chcesz? Jesteś tego pewna? — podniósł na nią głos. — Jestem gejem. Mam chłopaka. Wciąż chcesz mieć ze mną kontakt? — zapytał z roszczeniem.

Na twarzy Ha-eun wymalowało się zaskoczenie. Cofnęła się o krok, oniemiała zarówno jego wybuchem, jak i wyznaniem.

— No właśnie — prychnął z pogardą Tae-hyung. — Idź już i zabierz te ciastka — fuknął na nią i podniósł miotłę z ziemi.

Złość dosłownie buchała z niego jak gejzer.

Nie miał zamiaru się jej z niczego więcej tłumaczyć ani jej przepraszać, a już na pewno mówić jej, że tym chłopakiem jest JK, syn premiera, którego widzieli wtedy w telewizji. Zaczął znów zamiatać.

— Myślę, że źle mnie oceniłeś, ale nie mam ci za złe — powiedziała smutno, a po chwili odwróciła się i odeszła.

Godzinę później Tae-hyung dotarł do akademika. Wciąż zły i rozgoryczony ze słowami Ha-eun huczącymi w głowie, wszedł do ciemnego pokoju i oparł choinkę o ścianę. Rozejrzał się wokoło. Panował tu taki nieporządek, że strach było zapalać światło. Dokładnie taki sam, jaki panował w jego głowie. Cały grudzień, od kiedy rozpoczął się jarmark, nie kiwnął ani tu, ani w swojej głowie palcem, wciąż zabiegany i zmęczony. Kiedyś, od czasu do czasu wpadał tu JK i mu sprzątał, gdy miał sesję i nie miał czasu na nic. Zupełnie tak samo, jak zawsze porządkował myśli w jego głowie. Brakowało mu tego. Tęsknił za nim i jego opiekuńczością, choć wiedział, że nie powinien był nigdy tak go obarczać.

Łzy stanęły mu w oczach.

— Na cholerę mi ta choinka! — wrzasnął sam na siebie, a grymas rozpaczy wykrzywił mu twarz.

Cisnął kluczami o blat szafki na buty, a one jak zwykle przesunęły się po jej śliskim blacie i wpadły za nią.

🎄🌲🎄🌲🎄🌲🎄🌲

!!!!!!!

Do jutra :D

Sev.

Sev

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Say Yes || TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz