Tae-hyung szedł ulicą pospiesznym krokiem i zastanawiał się, jak się wytłumaczyć z wczorajszego dnia przed JK'em. Od Szklanego Czajniczka dzieliło go raptem kilkanaście metrów, a on jeszcze niczego nie wymyślił. Nie chciał kłamać, ale prawdy też nie chciał powiedzieć. Cały wieczór przestał w budce ze słodyczami. Rozmawiał. Śmiał się i tak stracił poczucie czasu, że nawet przed Bo-gumem i Woo-sikiem było mu teraz głupio, bo gdy się zorientował, okazało się, że sami zamknęli stoisko i poszli do domu. Czuł się jak idiota, którym chyba dosłownie był.
Szklany Czajniczek był już w zasięgu jego wzroku, gdy zobaczył przez szybę, że JK siedzi przy barze. Śmieje się i rozmawia z kelnerem.
Nigdy wcześniej go nie widział w tym miejscu i szybko zdał sobie sprawę, że to ktoś nowy i jednocześnie stary.
To był Min-gyu. Ten sam, który kiedyś komentował JK'owi każdy wpis na Instagramie i z którym JK spędzał każdą chwilę, gdy wrócił do miasta tamtego lata. Jego bliski kolega z klasy licealnej.
Zatrzymał się na chodniku i chwilę na nich patrzył. Widać było, że dobrze się bawią w swoim towarzystwie.
Wycofał się za gzyms. Oparł o ścianę i westchnął ciężko. W głowie miał chaos. Nie miał ochoty na spotkanie po latach, zwłaszcza że nie przepadał za tym chłopakiem. On budził w nim niechęć, ale JK go lubił, więc postanowił im nie przeszkadzać.
— Przepraszam, JK — powiedział sam do siebie.
A potem zawrócił i poszedł z powrotem na jarmark.
Wieczorem zadzwonił na krótko.
— Cześć — przywitał się skruszony.
— Cześć — usłyszał zawiedziony głos JK'a po drugiej stronie.
Tae-hyung nie sądził, że w ogóle odbierze. Dlaczego? Pojęcia nie miał, ale wydawało mu się, że przez tych kilka dni oddalili się od siebie o całe miliony lat świetlnych. Wiedział, że JK ma mu za złe brak spotkań i rozmów i wcale mu się nie dziwił, a jednocześnie po prostu nie umiał z nim rozmawiać i się spotykać. Po prostu nie chciał mu kłamać w żywe oczy, dlatego wolał go unikać.
— Co dziś robiłeś? — próbował zagadać.
— Nic — uciął krótko JK.
— Ale tak kompletnie? — zaczął więc dopytywać. — Nie byłeś w pracy?
— Byłem. Pracowałem, a w przerwie czekałem na ciebie w herbaciarni — powiedział z wyrzutem. — Spotkałem Min-gyu, pracuje tam teraz. Pogadaliśmy chwilę. Nie przyszedłeś, ani nawet nie napisałeś... — jego głos co słowo podnosił się o jeden ton.
— Wiem, JK, przepraszam...
— Wciąż tylko przepraszasz — wybuchł JK. — Ale nie wiem za co? Powiesz mi wreszcie? A może ty już masz z kim pogadać zamiast mnie? Może nie obchodzi cię to, co ja mam ci do powiedzenia?
— Nie gadaj bzdur — przerwał mu szorstko Tae-hyung, choć wyrzuty sumienia za wczorajszy wieczór, gdy przegadał go z Ha-eun, gryzły go jak piranie.
Usłyszał tylko głośne, drżące ze zdenerwowania westchnienie po drugiej stronie.
— No pewnie, przecież ja zawsze byłem głupi i gadam bzdury — prychnął. — A do tego sprowadzam cię na złą drogę, prawda?
Tae-hyung zamrugał oczami. Co to był za wyrzut?
— O czym ty mówisz, JK? Co tobie się roi w głowie? — zdenerwował się na niego.
JK się zaśmiał po drugiej stronie.
— Mi się nic nie roi, Tae. Ja wiem, co mówię...
— Nie chcę rozmawiać z tobą w ten sposób — wpadł mu w słowo Tae-hyung. — Nie tym tonem i nie przez telefon.
— No to dobranoc, Tae. Przecież wiem, że moja złość jest ci na rękę. Nie będę jutro czekał w herbaciarni, nie będziesz musiał się wykręcać. Możesz śmiało nie przyjść — powiedział surowo JK i rozłączył rozmowę.
Tae-hyung zamrugał oczami raz jeszcze z niedowierzaniem. Po raz pierwszy poczuł prawdziwy strach. Był w impasie. Wiedział, że bez względu na to, czy mu powie, czy nie i tak go straci, bo niby jak miał mu powiedzieć, że właśnie ta miłość, którą do niego czuje, kieruje go na bezdroża kłamstw. Że chciałby ją chronić, ale sprawi mu tym ból. Że jej chce, ale tylko dla nich dwóch. Dla nikogo więcej. Że wolałby, żeby nikt o niej nie wiedział i nie ranił go swoim osądem. Tu w tym wielkim mieście wszystko było w światłach reflektorów. Nie dawał temu rady.
Wiedział, że tego się nie da pogodzić.
Lęk wlał mu się do gardła i dosłownie go obezwładnił. Zupełnie jak wtedy w pustku, gdy JK musiał wyjechać z powrotem do miasta.
To było to samo uczucie.
Tracił go. Znów.
I chyba był z tym znów pogodzony.
🎄🌲🎄🌲🎄🌲🎄🌲
To się robi nie do wytrzymania!
Do jutra!
Sev.
CZYTASZ
Say Yes || Taekook
FanfikceOpowieść świąteczna będąca kontynuacją Countryside heart. Tae-hyung jest studentem ostatniego roku na Uniwersytecie Rolniczym w Busan. Według tradycji prowadzi wraz z kolegami stoisko z choinkami na jarmarku świątecznym. Jk pracuje w kancelarii ojc...