To była cudowna noc.
Spaliśmy razem cały czas przytuleni do siebie. Nadal nie mogę uwierzyć, że mam narzeczonego!
Kocham go bardzo. Teraz już nie wyobrażam sobie życia bez Marka.
I zaczynam myśleć.
Jak go poznałam?
W pierwszej szkole, to prawda, ale potem...
W szpitalu.
A wcześniej?
Pod moim blokiem...
Co się wtedy stało?
Ach no tak... Ktoś podłożył bombę pod nasze mieszkanie?
Ale kto?
I dlaczego?
***
- Mamo, musimy pogadać... - zaczęłam niepewnie wchodząc do kuchni.
- Tak? Coś się stało?
- Mamo... Kto podłożył pod nasze mieszkanie tę bombę, przez którą miałaś operację?
Mama usiadła przy stole i podparła głowę na dłoniach.
- Wiedziałam, że kiedyś zapytasz...
- No więc?
- Jestem szantażowana. On powiedział, że jeśli powiem policji o tym, że to zrobił, to on mnie zabije. Więc nie mówiłam... Boję się Katia... - mama zaczęła płakać.
A ja nadal nie wiedziałam kim do cholery jest ten tajemniczy On.
- Mamo, spokojnie, jakoś to załatwimy, dobrze? Wszystko będzie dobrze, tylko powiedz mi kto to był.
Widziałam, że waha się, czy na pewno może mi to powiedzieć.
- Clarck...
Moje źrenice w jednej chwili stały się trzy razy większe, niż normalnie.
- Clarck?! Ten sam Clarck, z którym chodziłaś jeść kolacje i obiady? U którego spędziłaś kilka nocy?! Jak to możliwe mamo?!
- Szantażował mnie Katia... Przepraszam, że wcześniej ci nie powiedziałam...
- Dobrze, spokojnie mamo, ja wszystko załatwię. Idź sobie do wanny, zrelaksuj się i wszystko się ułoży, tak? - uśmiechnęłam się do niej pokrzepiająco.
Weszłam do pokoju, w którym nadal spał mój narzeczony.
- Marek... Marek, kochanie, wstawaj. Mamy coś do załatwienia.
Ukochany mruknął coś we śnie i tylko przewrócił się na drugi bok.
Stwierdziłam, że jak nie tak, to inaczej. Usiadłam na nim okrakiem, na tyle delikatnie, żeby się nie obudził, i zaczęłam całować go po torsie, po szyi i w usta.
Uśmiechnął się lekko i nagle poczułam, jak jego silne ręce przyciągają mnie do siebie, a on sam zaczyna mnie całować mocniej i jeszcze bardziej namiętnie.
- Budź mnie tak już codziennie, kochanie - szepnął mi do ucha.
Udwzajemniłam ten uśmiech, ale jak tylko przypomniało mi się, po co go obudziłam, od razu spoważniałam, co oczywiście nie uszło uwadze Marka.
- Co jest?
- Musisz pójść na komendę.
- Co?! Czemu? - zapytał i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Pamiętasz, jak pod nasze mieszkanie ktoś podłożył bombę i zabrałeś mamę do szpitala? - pokiwał głową. - To był Clarck. Mama mi powiedziała.
- A czemu twoja mama tego nie zgłosi?
- Bo on ją szantażuje. Mówi, że jak to powie policji, to on ją zabije.
- Cholera... No dobra, to chodź, pójdziemy razem.
- Nie, musisz pójść sam, Marek... Jeśli on mnie zobaczy na komisariacie, to się zorientuje przecież! A ciebie nie zna.
- Dobra, rozumiem. Dzisiaj pójdę i wszystko powiem. Już się nie denerwuj, okej? - pocałował mnie w czoło gładząc moje plecy.
- Dziękuję, kocham cię - uśmiechnęłam się do niego.
***
- Halo? - powiedziałam do telefonu przerywając bieganie po parku.
- No cześć, kochanie.
- O, hej Marek! I jak poszło?
- Wszystko załatwione. Już go znaleźli i zatrzymali. Najprawdopodobniej pójdzie siedzieć na długo za narażenie życia i za szantaż.
- No okej, to super, kocham cię - odpowiedziałam lekko zdyszana.
- A co ty robisz, że taka zmęczona?
- Właśnie biegałam, jak zadzwoniłeś - zaśmiałam się. - Może przyjdziesz i się dołączysz?
- Okej, to do zobaczenia, słońce!
- Pa!
- Wracajmy już, jestem wykończona i muszę wziąć prysznic - stwierdziłam po półtorej godzinie biegania.
- A może wpadniesz do mnie?
- Okej - uśmiechnęłam się.
Poszliśmy w stronę mieszkania mojego narzeczonego. Kiedy dotarliśmy, od razu poszłam w stronę łazienki.
Już miałam wchodzić, kiedy Marek złapał mnie za nadgarstek.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem.
- Idę z tobą - powiedział stanowczo.
W mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli, a w brzuchu poczułam delikatny ścisk.
Odwróciłam się w stronę drzwi i pociągnęłam go za sobą.
Powoli zaczęłam rozpinać jego koszulę. Kiedy ją zdjęłam on zabrał się za mój t-shirt. Poszło mu to bardzo szybko... Zbyt szybko... Ale postanowiłam mu nie przeszkadzać. Nim się obejrzałam mój biustonosz również leżał na ziemi, na co poczułam, że się rumienię, a oddech mi przyspieszył.
Marek zauważył to i pocałował mnie delikatnie w usta.
Rozebrał się do końca, a ja zdjęłam z siebie swoje dresy.
Potem szybko wskoczyliśmy do kabiny, w której po naszych ciałach zaczęła spływać ciepła woda.
Taka sobie historia miłosna <3
Już widać koniec, kochani :')
Przywiduję napisać jakieś 24 rozdziały + epilog c:
Do następnego! :*
CZYTASZ
NOWA ✔️
Historia CortaKatia jest siedemnastolatką, która właśnie przeniosła się do nowego liceum. Jest trochę inna niż wszyscy, zawsze to wiedziała, ale nie wie jeszcze dlaczego. Jak potoczą się jej losy w nowej szkole? Z kim się zaprzyjaźni? A może nawet w kimś się zako...