Kompania się powiększa (część 1)

70 3 24
                                    

Dłuższy rozdział wyjdzie mi z wątku, który chciałabym, żeby znalazł się tu pod jednym tytułem, dlatego dzielę go na pół :) druga połowa w najbliższych dniach!

– Absolutnie wykluczone.

– Wujku! No a Bilbo to jakoś może do nas dołączyć.

– Znamy go już. Wędrował z nami i udowodnił więcej, niż można by oczekiwać – Thorin potrząsnął głową. – Teraz zależy nam, żeby wrócić do Ereboru jak najprędzej. Nic nie powinno nas opóźniać.

– Nie będę opóźniać – Lara wzięła się pod boki. – Serio, Wasza Wysokość, wstydziłbyś się tak powiedzieć. Wiesz, jakie trza mieć ruchy, żeby się poruszać po karczmie? Nie wspominając już, że swego czasu zajęłam pierwsze miejsce w jednym z hobbickich biegów przełajowych.

– To akurat prawda – Bilbo potwierdził. Thorin spojrzał na niego i hobbit odwrócił wzrok.

– Nie i koniec. Jeśli nie zdążymy wrócić do Góry nim będzie za późno, kto za to odpowie? Myślałby kto, Fili, że jako następny w kolejce do tronu masz więcej rozumu, i więcej poczucia troski o nasz lud, o naszych braci, którzy tam zostali i oczekują nas. I tak nadłożymy drogi, idąc przez Dunland, żeby zobaczyć, jak się w nim sprawy mają.

– Z całym szacunkiem – Miriam odchrząknęła. Stali wszyscy na ścieżce przed domem Bilba, Dori i Ori przepychali się w drzwiach Bag End, bo starszy z nich próbował poprawić młodszego, jak zwykle. – Cała ta kłótnia zajmuje więcej czasu niż zajęłoby po prostu wyruszenie, gdybyś pozwolił jej iść.

Thorin wycelował w nią palcem.

– Nie mów mi, co mam robić. – Westchnięcie. – Wyruszamy. Niech idzie – warknął, pokazawszy na Larę. – Ale jak wyniknie z tego jaka bieda, wspomnicie moje słowa.

Dziewczyna podskoczyła i objęła Filiego, niemal go przewracając. Trzymając Tauriel za rękę Kili powiedział coś do nich, do Lary i Filiego, Balin wskazywał ręką horyzont, tłumacząc Dwalinowi i Oinowi niezrozumiałe rzeczy; Ori i Dori stoczyli się w końcu spod drzwi w kierunku furtki.

– I dobrze – Miriam stwierdziła, przechodząc koło Thorina. – To podłe nie pozwalać Filiemu przygarnąć towarzyszki, kiedy jego brat bardzo wyraźnie wędruje ze swoją. Z Tauriel nie dyskutowałeś. Wcale z nią nie dyskutujesz, nigdy – obejrzała się na niego, posyłając mu spojrzenie znad uśmiechu. – Można by pomyśleć, że trochę się jej boisz.

– Nic podobnego. Zwyczajnie wolę mieć z elfami Thranduila najmniej wspólnego, jak to możliwe.

Coś ją zatrzymało.

– Co powiedziałeś?

– Z elfami Thranduila. Wolałbym nie mieć z nimi nic wspólnego.

Zamrugała, patrząc na niego. Przekrzywił głowę, nie rozumiejąc, o co jej chodzi i co spośród tych kilku słów wywołało u niej taką a nie inną reakcję – przez chwilę patrzyli tak więc na siebie, ze zmarszczonymi czołami. Wspomniane przez Thorina imię króla elfów zadzwoniło Miriam w uszach i wkrótce wyparowało jej z głowy, choć echo dzwonienia pozostało. Wzdrygnęła się, syknąwszy, poczuła coś dziwnego, jak gdyby obrączka na jej szyi zapiekła ją w skórę; to nie było możliwe. Sprawdziła to, dotknęła jej i była chłodna, jak zawsze.

Jako pierwsza na południe od Shire stanęła na drodze powiększonej o aż dwie nowe osoby kompanii rzeka Brandywina. Przeszli przez nią brodem Sarn, płycizną nazwaną tak na pamiątkę innego brodu w Beleriandzie, Sarn Athrad, istniejącego w Pierwszej Erze. Ach, Beleriand. Kraina gdzie niegdyś istniało wspaniałe miasto Gondolin, gdzie pokonano Morgotha, co przy okazji spustoszyło kraj później zalany przez morze. Miriam tego nie pamiętała, nie mogła pamiętać, ale to właśnie tam, w dawnej krainie po której nie został ślad mieszkała dawno, dawno temu, w królestwie Doriathu, gdzie poznała Thranduila i gdzie zgodziła się zostać jego żoną. Tam przeżywali swoją najwcześniejszą miłość. Przechodząc przez bród moczyli stopy w lodowatej wodzie, to zimno mroziło jej mózg. Ori kwiczał z tyłu, nie tylko z powodu zimna, ale i złych wspomnień z ostatniej przeprawy przez Anduinę.

DROGA DO SHIRE [REUPLOAD]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz