Obietnica

386 47 6
                                    

🥀

-Jak to?! On by tego nie... miecie tak mówić?!-Usłyszałem czyiś głos.

Przed oczami miałem ciemność. Słyszałem ludzi wokół mnie, którzy coś do siebie krzyczą. Nie rozpoznałem ich głosów. Nie rozróżniałem także wsztstkich słów. Większość, słyszałem, jakby ktoś kto je mówił, stał bardzo daleko.

Z początku nie mogłem się ruszyć. W pewnym momencie odsyskałem czucie w palcach, którymi zacząłem ruszać.

-Kłamiecie! On go nienawidzi! Jak się obudzi, to sam potwierdzi, że tego nie zrobił!-Już lepiej usłyszałem kobiecy głos.

Powoli otworzyłem oczy, mrużąc je, gdy doszło do nich jasne dzienne światło. Po paru sekundach się do tego przyzwyczaiły, więc mogłem przeanalizować sytuację.

Co się stało?

Zdałem sobie sprawę, że wszyscy w pomieszczeniu patrzą na mnie.

Nie rozumiałem, co robię w gabinecie medyka. Po chwili zdałem sobie sprawę, co się stało.

-Gdzie jest Izuku?-Wypaliłem.-Nic mu nie jest?

Zalała mnie fala przerażenia. Przypomniałem sobie, jak biegł do mnie, ale ja spadłem z klifu.

Mam poza tym jeszcze jeden urywek wspomnień. Jak spadam, a ktoś skacze za mną.

Izuku by tego nie zrobił. Wymyśliłem sobie to.

-Gdzie on jest?!-Warknąłem.

-Cóż...-Omega, o której już wcześniej wiedziałem, że uczy się na medyka, przeniosła spojrzenie na tą różowowłosą wariatkę, a następnie na swojego mentora. Pytała się ich wzrokiem, czy może powiedzieć.

W odpowiedzi dostała jedynie prychnięcie bety.

-Więc...-Zaczęła niepewnie Lura.-Rany Izuku otworzyły się przy kontakcie z wodą. Znowu musieliśmy założyć mu szwy-Przy każdym kolejnym słowie otwierałem oczy coraz szerzej.Przeszedł dwa dni temu operację...

-Co?! Jak to z kontaktem z wodą?!-Warknąłem. Jednak w głębi byłem przerażony, że coś grozi mojej Lubie. Mojej jedynej miłości...

-Znaleziono was na wybrzeżu... W twoim organizmie tkwił Aksylon. Podejrzewamy, że wpadłeś do oceanu, a Izuku skoczył za tobą, żeby cię wyciągnąć...

To niemożliwe.

-Ale jego stan jest już stabilny, prawda?-Zapytałem się, wbijając w nich moje spojrzenie.

Jednak nikt mi nie odpowiedział. Wszyscy spuścili głowy.

-Izuku się obudzi. Jego stan jest stabilny, tak?-Powtórzyłem pytanie.

W odpowiedzi znowi dostałem ciszę.

-Pytam się was o coś, kurwa!-Wrzasnąłem, jednak do moich oczu zaczęły napływać łzy.

To niemożliwe.

Zacząłem desperacko kręcić głową.

Zerwałem się z miejsca. Towarzyszył mi przy tym ból całego ciała.

-Nie wolno ci wstać. Musisz odpoczywać... Trucizna jeszcze nie opuściła w całości twojego ciał...

-Zamknij się!-Warknąłem, odwracając się do Iidy.-Masz się zamknąć! Nie wolno ci tak mówić! Ja, tu kurwa, leżę, i śpię. Powinieneś być przy Izuku! Nie, kurwa, przy mnie!-Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.

Ktoś coś za mną krzyczał, ale nie wiedziałem już co. Wybiegłem z gabinetu. Pokierowałem się instynktem do mojej miłości. Okazało się, że leżał w jego sypialni.

☆𝑸𝒖𝒆𝒆𝒏 𝒐𝒇 𝒕𝒉𝒆 𝑺𝒕𝒂𝒓𝒔☆bakudekuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz