Słońce zachodziło gdy dotarliśmy do Królestwa Nad Jeziorem.
Zostawiliśmy konie i wsiedliśmy do małej łodzi. Z przodu stał niewysoki mężczyzna z lekkim zarostem i potężnymi skrzydłami wyrastającymi z pleców. Wiosłował energicznie.
- Królestwo jest bardzo dobrze ukryte - zagadnął Dylan. W drodze praktycznie nie rozmawialiśmy, a mi bardzo to pasowało. Nie odpowiedziałam, więc odpuścił.
Gdy dobiliśmy do brzegu pierwsza wyskoczyłam na ląd. Obejrzałam się na Richarda i pytająco uniosłam brwi. Starzec ruchem ręki nakazał nam iść za sobą.
Szybko przedarliśmy się przez ścianę drzew i znowu ujrzałam jezioro. Richard wskazał na coś palcem i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że w wody wystaje mała wysepka, praktycznie niewidoczna.
Starzec przyklęknął i zaczął mamrotać coś pod nosem. Na pewno nie po angielsku, nie zrozumiałam ani słowa. Dylan odciągnął mnie lekko. Stanęłam i czekałam. Po chwili do moich uszu dotarł zgrzyt metalu i z wody wyłonił się niewielki most. Mówiąc niewielki miałam na myśli... taki idealny dla lalki Barbie.
- No tak, teraz moja ulubiona część - szepnął Dylan.
- Chodźcie - starzec wyłowił z plecaka małą sakiewke i odwiązał sznureczek. Nabrał garść jakiegoś różowego proszku i bez uprzedzenia cisnął mi nim w twarz. Odskoczyłam zaskoczona.
Zaczęło mi się kręcić w głowie, czułam mdłości i dziwne skurcze w nogach i rękach. Oczy zaszły mi mgłą, a gdy znowu obraz mi się wyostrzył nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Drzewa urosły nagle, mierzyły teraz może cztery razy więcej niż wcześniej. Most rozciągnął się i wydłużył. Albo to wszystko nagle urosło, albo ja...
- Proszek skurczający - wytłumaczył starzec. Był już tych samych rozmiarów co ja. - Mocny, działanie natychmiastowe. Musimy się spieszyć, mamy może dwie doby.
Ruszył przez most, a mnie po raz kolejny zaskoczyło jak szybko się porusza i w jakiej wspaniałej musi być formie. Musiałam truchtać, by dotrzymać mu kroku.
Królestwo wyrosło przede mną w całej okazałości. Wielki pałac z marmuru górował nad miasteczkiem. Wszystko było schludne, w barwie perłowego różu i bieli. Uliczki wyłożono kostką z białej skały. Domy były raczej małe, skromne. Jednak nigdzie nie ujrzałam żywej duszy.
- Gdzie wszyscy? - Dylan najwyraźniej też zauważył brak mieszkańców.
- Znajdujemy się właśnie w Floral Grad. Wszyscy pewnie są w Stolicy - Richard wskazał na pałac. - Tam mieszka większość wróżek. Tutaj tylko nieliczki, najczęściej duże rodziny, które potrzebują przestrzeni.
Ulica okrążała wzgórze, na którym usytuowano pałac. Podjęliśmy szybki marsz i po chwili stanęliśmy w drzwiach Stolicy.
To co ujrzałam, zaparło mi dech w piersi.
Chyba w życiu nie widziałam tylu ludzi w jednym miejscu. Tłoczyli się, rozmawiali wesoło. Wyglądali całkowicie jak ludzie, z jedną tylko różnicą. Każdy bez wyjątku dysponował skrzydłami w różnym rozmiarze, krztałcie i kolorze.
Każdy kawałek ściany zajmowały drzwi ze złotymi numerami. 1794, 1795, 1796....
Na środku korytarza kawałek podłogi zrobiono ze szkła. Spojrzałam w dół i aż zakręciło mi się w głowie. Byłam chyba na setnym piętrze.
- Musimy dostać się na sam dół - zakomenderował Richard i podążył do windy.
Z sto-piątego piętra zjechaliśmy na poziom "0".
Przez całą drogę trzymałam się blisko Dylana. Nie chciałam zniknąć w tym morzu wróżek.
Tłum nieco się przerzedził i udało mi się odczytać napis na bogato zdobionych drzwiach. Recepcja.
- W czym mogę służyć? - za biurkiem siedziała wysoka dziewczyna z kokiem rudych włosów na czubku głowy. Wyglądała jak średniowieczna księżniczka w długiej sukni w koloże wiśni. Małe skrzydła o waniliowej barwie opadły jej na ramiona.
- Chcielibyśmy umówić wizytę z królową - odpowiedział starzec.
Kobieta podniosła wzrok i zmierzyła Richarda znudzonym spojrzeniem.
- Najwcześniejszy termin mamy na jutro o piętnastej. Na jakie nazwisko zapisać?
- Forgotten.
- Mogę prosić jakiś dokument? - recepcjonistka zapisała coś szybko w notesie.
Starzec wyciągnął z kieszeni plik jakiś kartek i podał go kobiecie. Ta szybko przewertowała podane papiery i pokiwała głową. Spojrzała na mnie i Dylana.
- Trzy pokoje, mam rozumieć? - znowu nabazgrała coś niestarannym pismem i wyciągnęła z szuflady trzy pary kluczy. - Czterdzieste trzecie piętro.
Starzec zgarnął klucze, podziękował i wyszedł, a my za nim.
- Będziemy musieli spędzić tu więcej czasu niż zamierzałem, ale to nic... Pewnie chcecie odpocząć. Klucze to wasza przepustka. Piętro wyżej znajduje się restauracja, macie darmowy obiad. Spa też jest już zapłacone... Ja muszę załatwić jeszcze to i owo - wręczył mi klucz i zniknął w tłumie.
- To co chcesz robić? - Dylan przerwał ciszę między nami.
Spojrzałam na zegarek. 19:48.
- Chyba się położę - odgoniłam przyjemną wizję maseczki z błota. Mój organizm naprawdę potrzebował snu.
- Mamy pokoje obok siebie - chłopak klepnął mnie delikatnie w ramię. - No już, rozchmurz się.
"Boże, ale on irytujący..."
Wywróciłam oczami i zaczęłam lawirować pomiędzy wróżkami.
- Zaczekaj! - dogonił mnie i zaczął iść tyłem, tak by patrzeć mi w twarz. Oczywiście szybko potrącił jakąś starszą panią, która nie dość, że zamordowała go wzrokiem to jeszcze przylała mu laską w nogę. Parsknęłam śmiechem obiecując sobie, że kupie kiedyś tej babci kwiaty z podziękowaniami.
- Przepraszam - burknął speszony i zrównał ze mną krok. - Może spacer?
- Czy ty nigdy nie śpisz? - przyspieszyłam. - Chcę iść do pokoju.
- Okej, okej, nie naciskam - podniósł ręce w obronnym geście.
- Mhm, jasne - nacisnęłam przycisk przywołujący windę.
- Chciałem być miły - bronił się dalej.
- Ale ci nie wyszło - dopowiedziałam. - Dżentelmen pozwoliłby damie udać się na spoczynek.
- Więc jednak masz coś wspólnego z Karen - wywnioskował.
Wspominanie o zaginionej kuzynce było ostatnim, czego teraz potrzebowałam. Kiedy winda wreszcie nadjechała, przepchnęłam się przez grupkę wróżek i wcisnęłam się do małego pomieszczenia jako pierwsza. Szybko nacisnęłam guzik i żelazne drzwi zatrzasnęły się tuż przed nosem Dylana.
---
Musieliście dłużej czekać, ale nie umiałam... napisać tego szybciej xd. Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Jesteście najlepsi
I wybaczcie błędy, piszę z telefonu. Śmiało mi je wytykajcie, będę poprawiać. Do następnego :**
CZYTASZ
syn wojny i córka cierpienia
FantasyAlyssa prowadzi normalne, dość nudne życie. Jednak do czasu... Zaczynają się wakacje i dziewczyna zostaje wysłana do tajemniczej ciotki. Czy stara wiktoriańska willa może skrywać jakieś mroczne sekrety? Czy sny Alyssy staną się rzeczywistością? "Bo...