7.

12 0 0
                                    

Przez kolejny tydzień nie działo się nic specjalnego. Kiedy leżałam w skrzydle szpitalnym, odwiedziło mnie sporo osób, a Draco z nich wszystkich siedział najdłużej. Tłumaczył się, że podaje mi lekcje choć i tak każdy wiedział, że lekcje wcale go nie interesowały. Cieszyło mnie to, że siedział tam ze mną i nie musiałam być sama.

Jako, że nadal słabo szło mi mówienie, blondyn mówił ile wlezie lub milaczał. Lecz częściej mówił, za co byłam mu wdzięczna. To był pierwszy raz kiedy widziałam go tak rozgadanego, i prawdopodobnie ostatni więc cieszyłam się tym co mam.

Gdy mogłam się już w pełni ruszać i jako tako mówić, wróciłam do żywych. Wyszłam ze skrzydła szpitalnego lecz nadal miałam się oszczędzać, mając ograniczone ruchy.

Moja szyja wyglądała jakbym właśnie pomalowała ją fioletową farbą, odciskając sobie na niej rękę. Musiałam nosić golfy lub chusty, żeby to zakryć. Wyglądało to strasznie, lecz było mi bynajmniej cieplej.

Cały tydzień bałam się wyłonić nosa poza krąg moich znajomych. Nie wiem co się stało z Theo, ale nigdzie go nie było, z czego się cieszę, bo nie musiałam patrzeć mu w oczy. Już na samą myśl przechodzą mnie ciarki.

Po ostatniej lekcji skierowałam się do dormitorium, nie mając siły po całym dniu nauki. Mogę to stwierdzić otwarcie, że nie lubię Środy, po prostu nie nawidzę. Położyłam się na łóżku patrząc w sufit i zasypiając.

Obudziłam się pod wieczór gdy usłyszałam pukanie do drzwi dormitorium. Nie chętnie wstałam i ogarniając jeszcze palcami włosy oraz poprawiając golf, podeszłam do drzwi. Gdy je otworzyłam zobaczyłam .. Blaisa? Chwila, co On tu robi?

-Blaise?- powiedziałam cicho patrząc na szatyna, jak zwykle uśmiechnięty od ucha do ucha- Co ty tu...

-Przebieraj się raz dwa i idziemy- rzekł wchodząc do pokoju. Rozsiadł się wygodnie na łóżku Lily, rozglądając się dookoła- W sumie to macie tu ładnie. Co się tak patrzysz, no przebieraj się.

Podeszłam do szafy, przebierając w ciuchach. Jest chyba zimno a w dodatku już ciemno, przez co jeszcze bardziej chcę wrócić do spania. W końcu wybrałam jakieś szerokie ciemne spodnie, ciemną bluzkę na długi i jasna kamizelka, no i oczywiście chustka na szyję. Wyszłam z łazienki patrząc na mojego przyjaciela, który rozłożył się na łóżku. Gdy usłyszał moje kroki, podniósł się do siadu patrząc na mnie.

-Nareszcie, a teraz chodź- wstał z super szybkością ciągnąc mnie za nadgarstek za sobą. Nie wiem gdzie szliśmy, ani po co mnie wyciągnął ale dalej za nim szłam. Doszliśmy do jakiegoś miejsca obok jeziora. Obok było rozpalone ognisko a przy nim siedzieli wszyscy moi znajomi. Gdy podeszliśmy do nich, przywitałam się ze wszystkimi myśląc co tu się dzieje.

-Na Merlina, co tak długo wam to zeszło?- spytała Pans. Wszyscy siedzieli w okół ognia, patrząc na nas- Zdążyłam już się znudzić. No siadajcie już, a nie tak stoicie- tak jak powiedziała, tak zrobiliśmy. Usiadłam pomiędzy nią a blondynem, obok niego siedziała Lily a chwile później po jej prawej usiadł Blaise.

Spojrzałam na blondyna uśmiechając się, co odwzajemnił. Już chciałam coś powiedzieć lecz Blaise zabrał głos pierwszy.

-Zeszło nam trochę bo Em się wlekła- powiedział szatyn z cwaniaczym uśmiechem. Spojrzałam na niego już chcąc mu nawtykać lecz przyszedł mi do głowy pewien pomysł.

-A ty spałeś na jej łóżku- rzekłam cicho wskazując na brunetkę. Lily spojrzała na niego, uderzając go lekko w bark. Zaczęliśmy się śmiać, a dziewczyna udała, że się obraża, zakładając ręce na klatce piersiowej.

- Aha! Wiesz ty co, jak tak możesz mnie oczerniać- powiedział na co zaczęliśmy się obydwoje śmiać.

-Tak na prawdę to gdy ja sobie smacznie spałam, przyszedł i znikąd kazał mi się ubierać i gdzieś z nim iść- zaczęłam się skarżyć, bo tak dobrze mi się spało a On to popsuł- I nadal nie wiem co to za cudowna okazja, żeby się tu spotkać.

Dancing in the rain //D.M//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz