22.

8 0 0
                                    

Przez kolejną godzinę czułam się jak manekin. Lily mnie umalowała, ubrała i wystylizowała jak lalkę. Bynajmniej wyglądałam jak milion dolarów.

Stanęłam przed lustrem, skanując każdy milimetr swojego ciała i twarzy.

-Wyglądasz cudnie!- powiedziała dziewczyna stojąca za mną. Odwróciłam się do Niej z lekkim grymasem na twarzy- Ej ale co to za mina? Uśmiechnij się!- podeszłam do mnie, podnosząc moje kąciki ust. Lecz gdy to nie pomagało, przestała i po prostu mnie przytuliła- Będzie dobrze laska, nie stresuj się.

-Nie widze tego jakoś- dziewczyna się odsunęła i spojrzała mi w oczy.

-Wiem, że nie jest jakoś cudownie w waszej relacji. Ale stawiam wszystko, że jeśli napisał, że nie będziesz żałować to tak będzie. On Cię naprawdę lubi Emily i nie ważne co się będzie dziać, to ten blondyn zostanie przy Tobie. Nigdy Go takiego nie widziałam, nigdy się tak nie angażował, a co dopiero uśmiechał! Sprawiłaś, że stał się lepszy dla siebie jak i dla innych. Jeśli nadal nie widzisz jak On na Ciebie patrzy to jesteś idiotką i to w dodatku ślepą!- zaśmiała się na co się uśmiechnęłam- Wy może tego nie widzicie ale jak spojrzy się na Was z boku... widać, że coś jest na rzeczy- przerwała, dodając po chwili- A teraz się zbieraj i tam idź. Bez dyskusji!- wskazała na drzwi palcem z lekkim uśmiechem na twarzy.

Uśmiechnęłam się do Niej, a w głowie miałam tylko Jej słowa. Czyli Oni coś wiedzą, wszyscy.

-Dziękuje- powiedziałam czując jak zbierają mi się łzy w oczach. Dziewczyna mnie odwróciła i powoli wypchnęła za drzwi, życząc mi jeszcze powodzenia. Zamknęła drzwi a ja zostałam sama na pustym korytarzu.

Stałam tak przez chwilę, bojąc się ruszyć. Strach zapanował nad moim ciałem, nie mogłam oddychać ani się ruszać. A co jeżeli się pokłucimy albo coś pójdzie nie tak?

Nie, skup się Emily.

Będzie dobrze.

Walcząc jeszcze z sobą, w końcu się ruszyłam z miejsca, idąc na wieżę.

***

Pokonywanie ponad 40 schodów w szpilkach, nie jest wygodne a tym bardziej wyczerpujące. Pewnie tych schodów jest więcej ale po 40 przestałam liczyć. Gdy jednak udało mi się wdrapać na samą górę wieży, odetchnęłam z ulgą. To nie takie łatwe żeby się tam sdrapać, nawet bez szpilek.

Rozejrzałam się dookoła zauważając porozstawiane świece, rozsypane płatki róż i stolik, na którym leżała naszykowana kolacja. Dla 2 osób.

O cholera...

Moje serce przyśpieszyło. Bo On to wszystko zrobił... dla mnie. Oczy mi się zaszkliły lecz starałam się aby żadna łza nie spłynęłam po moich policzkach. Obeszłam stół do okoła, po czym podeszłam do barierki oglądając niebo. Robiło się już dość ciemno, a dookoła nagle zapaliły się światełka, które były podwieszone do okoła stolika i na barierce, których wcześniej tam nie zauważyłam.

Nagle poczyłam na plecach ręke, a potem zauważyłam obok mojej ręki na barierce rękę.

-Ładnie, prawda?- usłyszałam szept przy moim uchu, przez co przeszły mnie ciarki. Odwróciłam głowę napotykając szre teńczówki chłopaka. Już nie było w nich gniewu jak rano, były spokojne i pełne ciepła. Odwróciłam głowę  spowrotem w stronę nieba, nie mówiąc nic. Choć miał rację, było pięknie- Wiem, że zjebałem rano ale... zjemy?- spytał a Jego głos się lekko złamał. Pokiwałam powoli głową i podeszliśmy do stolika. Chłopak odsunął mi krzesło, a kiedy zajęłam wygodnie miejsce sam poszedł usiąść.

Na stoliku były dwa talerze a na nich spaghetti, obok stały kieliszki na wino, które leżało w wiaderku z lodem a po środku stały świece. Cały wystrój był klimatyczny, przez co aż chciało się uśmiechać cały wieczór.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 04 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dancing in the rain //D.M//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz