9.

13 0 0
                                    

Piątek zleciał mi szybko. Na lekcjach zdobyłam trochę punktów, przez co byłam na prawdę szczęśliwa. A godzina 20 zbliżała się nie ubłagalnie, jednak Lily biegała po pokoju w tę i z powrotem coraz bardziej mnie denerwując.

-Możesz przestać tak chodzić?- spytałam lekko zdenerwowana.

-Nie moja wina, że szykuje się w 1h. Inaczej nie potrafie!- puściłam to mimo uszu podchodząc do szafy i wyjmując sukienkę. Była to jasno żółta mini na ramiączkach. Poszłam do łazienki biorąc sukienkę i weszłam pod prysznic. Potrzebowałam zmyć z siebie wydarzenia z ostatnich godzin, a mianowicie, Nate nie dawał mi żyć. Na każdej lekcji ze mną siadał, oprócz tych na których siedziałam z blondynem. Nie to, że go nie lubie, ale gadał non stop, bez przerwy.

Po kompieli, ubrałam się i umalowałam. Wyszłam z łazienki zapominając, że na mojej szyji wisi coś czego nikt nie powinien widzieć. Lily zmierzyła mnie wzrokiem uśmiechając się przy tym.

-Ładnie! Ty a to co?- spytała wskazując na moją szyję, a raczej to co na niej wisiało. Mój wzok pad na wisiorek, którego zapomniałam zakryć czy chociażby umiejętnie schować.

-Nic- rzekłam i podeszłam do szafy zabierając z niej coś ala sweter. Założyłam go szybko zakrywając wisiorek.

-Ej, co to było? No pokaż!- zbliżyła się do mnie starając się zobaczyć co to było. Abby, o której zapomniałam (siedzi ciągle cicho, więc się nie dziwie, że o Niej zapomniałam), patrzyła teraz na nas, czekając na rozwój wydarzeń.

-Nic, zwykły wisiorek- ucięłam temat odwracając się do lustra. Szatynka stanęła za mną patrząc na moje odbicie, chyba się nad czymś zastanawiała.

-Okej, nie to nie. Ale jak zmienisz zdanie to mi go pokaż- rzekła przenosząc wzrok na Abby. Wiedziałam co ma na myśli.

Ja z Abby nie za bardzo się polubiłyśmy, co widać. Lily starała się nas pogodzić ale to nie miało sensu, więc teraz stara się nas oddzielić, za co jestem jej wdzięczna.

Nagle usłyszałyśmy pukanie do drzwi.

-Blaise- powiedziałyśmy razem na co się zaśmiałyśmy. Nie myliłam się, przede mną stał szatyn z bananem na twarzy. Lecz wyminął mnie i podszedł do Lily, witając się z nią pierwszą.

-Jaka ślicznotka z Ciebie- rzekł do brunetki. Oj musze z nimi pogadać, i to jak najszybciej.

-Aha! A co ze mną?!- na te słowa obydwoje się zaśmiali a następnie chłopak do mnie podszedł i mnie przytulił.

-Nie denerwuj się tak, przecież jesteś moim promyczkiem. Ah jak coś to nie gwarantuje, że wrócą całe i zdrowe- rzekł do Abby, wypychając nas z pokoju.

Szliśmy w bardzo dobrych humorach do lochów, śmiejąc się ze wszystkiego. Ale jedno pytanie mnie strasznie nurtowało, więc po prostu im przerwałam.

-Co jest pomiędzy wami?- obydwoje zrobili miny, jakby nie wiedzieli o co chodzi- Serio pytam, bo coś czuje, że jest coś na rzeczy- przez chwilę szliśmy w ciszy, lecz nie trwało to długo bo zaczeli się głośno śmiać.

-Oj Em...- powiedział Blaise ucinając temat, ale rumieńce Lily zdradzały jak i ją, jak i szatyna. Weszliśmy do pokoju wspólnego Ślizgonów w ciszy, ale zastaliśmy tam głośną muzykę, ognistą, która lała się strumieniami i ludzi tańczących na parkiecie, ocierających się o siebie.

Zapach whisky roznosił się wszędzie, a ludzie tańczyli jakby jutra miało nie być. Poszłyśmy za Blaisem, który zaprowadził nas na kanapy, gdzie było mało ludzi. To chyba było jak miejsce dla Vip'ów.

Odrazu dostrzegłam blond czuprynę, w towarzystwie Pans.

-Kogo moje oczy widzą! Nareszcie jesteście- krzyknęła szatynka podając nam szklanki z ognistą. Stałam naprzeciwko blondyna, który skupiał całą swoją uwagę na mnie. Zeskanował mnie wzrokiem z dołu do góry, a moje nogi zrobiły się jak z garalety. Bez słowa usiadłam obok niego zerkając kątem oka na jego minę.

Dancing in the rain //D.M//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz