8.

10 0 0
                                    

Siedziałam na lekcji totalnie się nudząc. Nie skupiałam się na niczym, przez co cały dzień byłam nie dostępna.

Okazało się, że Abby słyszała co powiedziałam lecz się nie odezwała. Podobno coś widziała ze wczorajszego wieczoru, lecz za każdym razem kiedy pytałam, milczała jak kamień. Z resztą była na nas zła za to, że nie zabrałyśmy jej ze sobą. Ale bądźmy szczerzy, kto by ją tam chciał?

Jak się okazało po śniadaniu, Blaise ledwo co żył, bo pił jeszcze w dormitorium. Współczuje.

Z Draco nie rozmawiałam, nie miałam jak bo omijał mnie jak ognia. Za każdym razem kiedy mnie widział, uciekał w innym kierunku. Pytałam Pans o co chodzi, lecz nie wiedziała, tak samo Blaise. Bałam się, że coś wczoraj zrobiłam nie tak, lub powiedziałam lecz nikt nic nie wiedział, co mnie dobijało. Chciałam z nim porozmawiać po kolacji, ale na nią nie przyszedł.

Tak właśnie działo się przez tydzień, lub dłużej, nie jestem pewna. Nigdzie go nie było, a jeśli udało mi się go odnaleźć wzrokiem to uciekał. Na wspólne lekcję nie przychodził, a jeśli się pojawiał to na innych lekcjach. Żadne z nas nie wiedziało o co chodzi, no może oprócz Blaisa, który raz wydarł się na cały korytarz rozmawiając z blondynem.

-Jaki z Ciebie słodziak smoku! Zostałeś! Ale i tak jesteś debilem, bo ciągle uciekasz od uczuć- trochę mu się oberwało za to, bo blondyn uderzył go w ramię, lecz to nadal nie powstrzymało szatyna w śmianiu się z całej sytuacji. Lecz to zdanie odblokowało moje kolejne wspomnienia z naszej małej imprezy. Przypomniało mi się jak blondyn zaniósł mnie do mojego dormitorium... i tam został.

Może to jest to, o co Abby się obraziła? Ale to znaczy, że musiała nie spać oraz, że była w dormitorium i wszystko słyszała i widziała.

Ups.

Postanowiłam, że poszukam blondyna i z nim porozmawiam. Muszę, w końcu minął tydzień.

Gdy lekcja się skończyła, wybiegłam z niej, prawie się przewracając. Teraz będzie obad, na który chłopak nie przyjdzie, więc nie wiele myśląc ruszyłam w stronę lochów. Ostatni raz kiedy tam byłam nie wspominam za dobrze, lecz mniej więcej wiem gdzie jest dom węża. Dotarłam tam w na prawdę szybkim tempie, czekając na kogokolwiek kto by mnie wpuścił i pokierował do dormitorium Dracona. Jak na złość nikogo nie było, a mi robiło się coraz zimniej. Popatrzyłam na swoje buty bez nadzieji, oparłam się o ścianę a ręce założyłam na klatkę piersiową. Nie wiem ile tak czekałam, ale w końcu usłyszałam czyjeś kroki.

-Czekasz na kogoś?- usłyszałam znajomy mi głos. Podniosłam głowę lekko się uśmiechając. Chłopak wyglądał dobrze, czyli tak jak zawsze lecz na jego tawrzy było widać zmęczenie, ukryte gdzieś głęboko dla tych, którzy go nie znali, lecz ja zauważyłam jak wylewało się po bokach. Stał niedaleko, przyglądając się mi.

-Tak, a właściwie się doczekałam- odepchnęłam się od ściany idąc powoli w jego stronę. Chłopal nie ruszył się o milimetr, wpatrując się w moje ciało, zmierzające w jego stronę. Gdy podeszłam blisko, spojrzałam mu w oczy, z małą iskrą nadzieji- Czemu mnie unikasz? Zrobiłam coś nie tak? Co się dzieje?- pytania wypływały z moich ust, chcąc wiedzieć więcej.

-....- stał jak słup soli, nie dawających znaku życia. Nie odpowiedział na żadne z moich pytań, skanując mnie wzrokiem.

-Odpowiedz! Serio, przez cały tydzień uciekasz ode mnie jakbyś się mnie bał, a teraz stoisz jak słup i nie raczysz mi odpowiedzieć?! To może powiesz mi.. eh z resztą. I tak mi nic nie powiesz, prawda?- zdenerwowałam się. Draco nic sobie nie robił z mojego monologu, więc postanowiłam, że nie mam po co tu stać i się produkować na marnę. Wyminęłam go zmierzając w stronę wyjścia z lochów, lecz nie było mi dane zajść daleko. Poczułam na nadgarstku mocny uścisk ręki, a chwilę później stałam przed blondynem. Nie wyglądał na zadowolonego. Nadal trzymał mocno mój nadgarstek, który mnie strasznie piekł pod wpływem mocnego uściusku. Skrzywiłam się i dopiero wtedy poluzował swój uścisk, nie puścił mnie, tak jakby bał się, że mu ucieknę.

Dancing in the rain //D.M//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz