18.

10 0 0
                                    

*Draco*

-Nareszcie Listopad! Uwielbiam Listopad. Ten nastrój, Halloween...- krzyczała Lily. Nie wiem co jest w tym miesiącu takiego, że aż tak go uwielbia. Ciągle tylko pada, wszędzie jest błoto no i jest zimno. A jeszcze gorsza jest zima.

-Uważaj bo się rozpłyniesz zaraz- powiedział Blaise śmiejąc się. Zauważyłem, że chłopak się przy Niej zachowuje inaczej, nie to, że to źle bo bynajmniej nie jest taki wkurzający, ale wychodzi mu to na dobre.

Ostatnio rozmawialiśmy na Jej temat i przyznał, że jest ładna i na Nią leci. Dobrze, że sobie kogoś znalazł. Może mi nie będzie tak truł dupy o Emily. Nie to, że jej nie lubię, bo jest wręcz przeciwnie ale zaczyna mnie wkurzać Jego dociekliwość. Wracając do Emily...

-Ile jeszcze mamy lekcji?- spytała Pans kompletnie znudzona, odrywając mnie od myśli. Patrząc na to, że za chwile mamy Starożytne Runy też nie widzi mi się uśmiechać.

-Chyba 4, niestety- odpowiedziałem opierając się o ramię Emily.

Nagle zadzwonił dzwonek, pozostawiając jakiekolwiek nadzieje na przeżycie na korytarzu. Poczułem jak dziewczyna się wzdygła na co prychnąłem śmiechem, czego mam nadzieje nie słyszała.

-Jeszcze 3- rzekła Pansy.

-Jak to 3, umiesz liczyć czy nie?- zawsze wątpiłem w to czy zda następny rok, ale tego, że nie umie liczyć to jeszcze nie wiedziałem.

Usiadłem w ławce na samym końcu, mając nadzieje, że nauczyciel da mi dziś pospać.

-Dla mnie już 3, bo ta się zaczęła więc jej nie liczę- Emily się zaśmiała ale wszedł nauczyciel, więc nie mogłem już nic powiedzieć.

-Dzień dobry uczniowie, dziś będziecie pracować w parach, więc Ci którzy jej nie mają muszą się przesiąść- no chyba wolne żarty. Gdy zobaczyłem jak Theo do mnie podchodzi zawrzało we mnie.

-Nie usiądziesz ze mną śmieciu! Nie ma takiej opcji!- krzyknąłem, wstając z krzesła. Nie usiądzie ze mną, nie po tym jak się zachował.

-Panie Malfoy, proszę się uspokoić i zająć swoje miejsce- nie ugnę się, choć przyznam, myślałem że nic nie powie. Jednak ten dziad znów się oburzył- Proszę usiąść w swojej ławce panie Malfoy, lub będe zmuszony odjąć wam punkty!- ło, ale się nie boje. Choć inni by mnie znienawidzili za odjęcie unktów, nie chciałem aby nasz dom na tym tracił, dlatego usiadłem. Gdy ten dureń usiadł obok, ciągle na mnie patrzył.

-Czego?- sykłem nieprzyjemnie, mając dość Jego obecności. Jednak nie odpowiedział, uśmiechając się cynicznie- Świetnie- rzekłem przewracając oczami.

-Niczego, patrze i czekam na twój kolejny wybuch, no i masz dobrego prawego sierpowego, ale jak dla mnie za słaby. Musisz się trochę bardziej postarać słabiaku- prychnąłem śmiechem na Jego tekst, kręcącekko głową.

-Spokojnie, nie poznałeś jeszcze mojego lewego sierpowego. Ale czuje, że niedługo poznasz- mam Go serdecznie dość. Nie wiem po co się do mnie odzywa, ja nie mam zamiaru prowadzić bezsensownej rozmowy.

-Czyli żeby się o nim przekonać muszę zagadać do Em?- nagle rozmowa stała się o wiele ciekawsza. Jeśli się do Niej zbliży... nie daruje gnojowi życia.

-Spróbuj śmieciu- warknąłem, zacisnąłem szczękę z nerwów, powstrzymując się żeby mu tylko nie przywalić. Nie tu Draco, nie tu.

Reszta lakcji minęła szybko i zaskakująco cicho. Mam tylko nadzieje, że niczego nie planuje.

***

Po reszcie lakcjach udałem się do PW, chcąc trochę odpocząć ale nie jest to możliwe będąc popularnym. Każdy tylko zawraca Ci łeb i mimo iż nie masz ochoty nie możesz powiedzieć "nie" bo stracisz w ich oczach.

Dancing in the rain //D.M//Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz