^°|Rozdzał 7|°^

4 1 2
                                    

-Możesz z łaski swojej, przestać?-zapytała gdy demon wybrzydzał, siedząc przy niskim stole w kuchni połączonej z jadalnią i sypialnią zarazem.

-Nie zjem nic, co przyniósł jakiś kundel. Chyba się źle czujesz.-fuknął i odsunął talerz od siebie.

-Dobrze. Nie ma problemu. Będzie więcej dla mnie.-odrzekła i przysunęła talerz z potrawką bliżej siebie. Sos zrobiony z korzonków znalezionych w lesie nie był najlepszym daniem podawanym w restauracji, ale nadawał lepszego smaku mięsu, które było lekko podgnite. Tym razem wierny psiak przyniósł całe udo młodej sarny. Cealena ugotowała do niego kilka młodych ziemniaków które znalazła w piwnicy.-Zachowujesz się jak dziecko.-oznajmiłw, przypominając sobie sytuację na stołówce w podstawówce, gdzie dziecko nie chciały zjeść zupy grzybowej. Był to jedyny posiłek Cealeny, więc zjadła swoją miskę i przyjęła porcje dziewczynki. Wtedy nauczyciele zainteresowali się sytuacją w domu dziecka, które wyglądalo jakby miało anoreksję i posiadało blizny na całym ciele. Nigdy też z nikim nie rozmawiała.

-Skąd wiesz że nie ma tam żadnych pasożytów? Albo jakichś zabójczych bakterii?-zapytał, krzywiąc się na widok dziewczyny wkładającej do ust kolejny kawałek mięsa.

-Przed ugotowaniem dokładnie je oczyściłam i wyparzyłam. Nic nie miało szans tam przeżyć.-wytłumaczyła oczywistość, prawie się krztusząc na myśl, że coś tak oczywistego może umknąć nadludzkiej istocie.

-A jakieś demoniczne bakterie?-zapytał, unosząc brew.-Im nie przeszkadza gorąco. Mogą przeżyć w lawie.

-Co miałyby robić na ziemi demoniczne bakterie?-zapytała ironicznym tonem.

-Żyć. Anioły i Demony przyniosły wiele z swoich światów.-Oznajmił znudzonym głosem, patrząc jej prosto w oczy. Na chwilę przestała żuć, zatapiając się w jego tęczówkach. Po chwili wypluła wszystko z powrotem na talerz.

-Są szkodliwe dla śmiertelników?-zapytała lekko przerażonym głosem. Nie chciała umierać. Jeszcze miała dla kogo żyć.

-Tak. Ale ci chyba nie zaszkodzą. Mi zresztą też, ale nie będę tego jadł. Wolę już tą suchą papkę którą wpychałaś mi do ust.-prychnął i zaczął skubać skórki u dłoni.

-To idź i ją znajdź, a nie marudzisz.-rzucila od niechcenia i wróciła do jedzenia, najpierw zjadając to w połowie przeżute.

Po chwili przeżyła szok. Przed jej nosem pojawiły się cztery kubeczki z instantem ramen. Tak po prostu się pojawiły. Spojrzała na demona, który z cwanym uśmiechem siegnał po pierwszy kubek i zaczął się siłować z otworzeniem pojemnika.

-Jak to zrobiłeś?-zapytała tonem przepełnionym zdziwieniem i nutką szoku.

-Tak jak mówiłaś, jestem istota z piekieł i mam magiczne moce, jak to ujęłaś. Swoją drogą, wolę mówić na to umiejętności.-wymamrotał i w lekkiej złości rozerwał plastik, przez co wypadła z niego owalna bryłka suchego makaronu, która od razu włożył do ust i przeżuł.

-A wiesz że to, co teraz jesz może być ciepłe?-uniosła brew i przełknęła ostatni kęs.

-Ciepła sucha papka? Podziękuję. Wolę zjeść chłodne.-powiedział, odrzucając puste rozdarte opakowanie i sięgając po kolejny kubeczek, jednak w następnej chwili wszystkie trzy zniknęły sprzed jego oblicza.

-Pokaże ci, ale najpierw podnieś to.-rozkazała, wskazując ruchem głowy na pusty pojemnik.

-Już się robi, Moja Pani.-powiedział lekko ironicznym tonem, po czym rzucił kubeczkiem w powietrzu, idealnie trafiając do kosza.

Złapała za lekko zardzewiały garnek i nalała do niego wody, po czym za pomocą zapalniczki zapaliła kuchenkę. Przez cały czas na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech. Podobało się jej to, jak ją nazywał.

***

-Prosze bardzo.-powiedziała, stawiając przed demonem parującą miskę.-Jak ty wogóle masz na imię?

-Nie wygląda za dobrze.-wymamrotał, dźgając makaron widelcem.-Co to jest?-wskazał sztućcem na mały pomarańczowy sześciokąt

-Marchew. Takie ziemskie warzywo. Znajdowała się w saszetce z przyprawami.-odpowiedziała spokojnie, patrząc mu wyczekująco w oczy.

-Na imię mi Virian.-odrzekł i nabrał na widelec malą ilość makaronu, po czym niepewnie włożył go do ust. Przy każdym kroku, jaki czyniła z jego jedzeniem, uważnie ją obserwował. Dziewczyna nie widziała w tym sensu. Przecież go potrzebowała. Nic by mu nie zrobiła.-A ty jak się wabisz?-zapytał z ironicznym uśmiechem i włożył do ust więcej makaronu. Chyba mu zasmakował.

-Cealena.-odpowiedziała prychając lekkim śmiechem. Jeżeli uważał ją za zwierzę, nie miała z tym problemu. Tak samo myślała o nim. Z drugiej strony, spodobało jej się jego imię. Ładnie brzmiało.

-Nawet ładnie.-wymamrotał z ustami pełnymi makaronu.

-Dzięki?-podziękowała niepewnie. Nikomu nigdy nie dziękowała.

Please, get to know me more[18+] | VigorShe | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz