^°|Rozdział 12|°^

5 1 0
                                    

Oddychała ciężko, jej oddech co chwilę się urywał a płuca dziewczyny błagały o chwilę odpoczynku, wiec gdy tylko stanęła w miejscu przerywając nagle bieg, zaczęła histerycznie kaszleć, zginając się w pół. W jej oczach pojawiły się łzy a chęć do wyplucia płuc się wzmorzyła, spojrzała na demona, mrużąc oczy, po czym podniosła jeszcze bardziej głowę i zauważyła chatkę myśliwych. Była to zwykła drewniana hata, aktualnie już porośnięta bluszczem, z popękanymi ścianami i oknami, drzwi ledwo trzymały się na zawiasach, a rabaty z kwiatami znajdujące się pod oknem zostały zniszczone, prawdopodobnie przez dzikie zwierzęta.

—Przecież... Tutaj nic ni...—Zaczęła, lecz gdy zauważyła z boku budynku średniej wielkości budę z której wystawał puchaty ogon, jej stuny głosowe nie pozwoliły na nic więcej.

Virian usiadł obok dziewczyny i wyprostował się dumnie, po czym zaczął uważnie obserwować jak Cealena podchodzi do budy, starając się zachować ciszę. Nie miała stu procentowej pewności, że jest to Noah, lecz nadzieja w jej głowie i pewność siebie demona, nie pozwoliła jej myśleć inaczej. Zwierzak śpiący w budzie chyba usłyszał znikające się potencjalne niebezpieczeństwo, gdyż drgnął nagle i zaczął warczeć na dziewczynę zbliżającą się do niego.

—Noe?—Zapytała niepewnie Cealena, a postawa futrzaka zmieniła się o sto osiemdziesiąt stopni.  Całe jego ciało jak na komendę, się rozluźniło i szybkim susem obróciło przodem do wyjścia. Zwierzak wystawił ostrożnie łeb i zaweszył w powietrzu, a Cealena miała już pewność. To Noah. Trzymała się kurczowo tej jednej cząstki nadzieji, która jej pozostała, wierząc w to że pies napewno ją pozna. W tej chwili usłyszeli wesołe szczeknięcie i okropnie głośne piszczenie, pies wyleciał jednym susem z budy i podbiegł do dziewczyny, po czym zaczął ją obskakiwać, wywracając ją przy tym na wilgotną ściółkę leśną.

Noah był to bardzo duży wręcz pies, z dość długą kufą, zaokrąglonymi i stojącymi uszami, ciemnymi bursztynowymi oczami, wilczej budowy ciała oraz maści. Nieraz pies dziewczyny został osądzony o bycie Wilkiem, a nie psem. Lecz sam weterynarz powiedział, że jest to prawdopodobnie szczeniak Wilczaka, a że nikt go nie szukał, Cealena go nieoficjalnie zaadoptowała, dając mu nowe życie.

—Oh Noah...—wyszeptała, czując w oczach ciepłe łzy. Pies jak na zawołanie zaczął zlizywać je z jej twarzy, przy okazji sklejając całe brwi i rzęsy dziewczyny swoją śliną.

—Ależ urocza scenka—psychnął demon, przyglądając się dziewczynie obściskującej psa na ziemii, trzymając dłonie w kieszeniach spodni garniturowych.—Niestety, będziecie musieli to zakończyć, ponieważ około dwudziestu metrów stąd, za drzewami, ukrywa się jakieś dziesięć osób. I nie pachną oni za przyjemnie.

Gdy tylko znaczenie słów Viriana doleciało do umysłu Cealeny, spięła ona każdy możliwy mięsień i wstała na proste nogi. Zgarnęła szybkim ruchem obrożę, która jeszcze niedawno spoczywała na szyi demona i nasunęła ją na ciało Noaha. Przesunęła dłonią po miękkim futrze zwierzaka, wyczuwając dziwnie twardą i chropowatą górkę ukrytą pod sierścią. Zmarszczyła brwi, a następnie ignorując niebezpieczeństwo, odchyliła gęstą sierść futrzaka i zauważyła nadajnik GPS przypięty na szyi cienką linką. Czerwona lampka w umyśle Cealeny uruchomiła się w jedną sekundę, gdy uświadomiła sobie że nigdy nie zakładała czegoś takiego swojemu psu. Rozejrzała się ostrożnie po lesie, zauważając za jednym z drzew skrawek białego materiału, przypominającego kaptur od bluzy. Co za idiota ubiera białą bluzę do lasu?

—No cóż. Nie widzę żadnych przeciwwskazań aby ich wszystkich zabić. Możemy się podzielić na pół, chyba że nie chcesz się przemęczać i ubrudzić sobie rączek, panienko—zaproponowała z dumnym uśmiechem na twarzy, zrywając w tym samym momencie nadajnik z szyi psa i wyrzucając go za siebie.

—Z ogromną ochotą zrobię to dla tego uroczego psiaka. Jeżeli nie pamiętasz, przypomnę ci—Uśmiechnął się przebiegłe, spogladając na psa, a potem na dziewczynę—nasza umowa dobiegła końca—Odpowiedział szelmowsko, wysuwając na myśl pakt, który zawarli w momencie gdy Cealena mimowolnie uratowała go przed śmiercią.

—Ten ostatni raz odbierzemy życie kilku osobom—uniosła podbródek, zdając sobie sprawę z tego, że już naprawdę nigdy do nikogo się nie odezwie.—Razem.

—Razem.

Virian rozłożył swoje skrzydła, pokazując je w pełnej okazałości i wyprostował plecy. Cealena przybrała bojową pozę, wysuwając jedną z nóg do przodu i wydała Noahowi szybką komendę obronną, na którą automatycznie się najeżył i cały spiął. Następnej chwili nawet nie było, dało się słychać tylko głuchy świst drobnych przedmiotów, dziewczyna poczuła na ramieniu lekkie ukłucie a potem nastała tylko okropna ciemność. Ostatnią rzeczą jaką zauważyła, było kilkadziesiąt strzałek wbitych w całe ciało demona oraz rozkojarzenie w postawie jej psiego towarzysza.

Please, get to know me more[18+] | VigorShe | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz