^°|Rozdział 14|°^

4 1 1
                                    

—... Zaprowadzić cię na śniadanie—Dopadło do uszu dziewczyny, tym samym wyrywając ją z latargu.

Uchyliła delikatnie powieki, spoglądając na burzę rudych loków. Cealena nie usłyszała o czym mówiła dziewczyna, stojącą aktualnie w pokoju który został jej przydzielony. Zamrugała kilka razy aby wyostrzyć obraz i teraz wyraźnie zauważyła drobne piegi którymi była obsiana cała cera młodej dziewczyny, oraz delikatne okulary spoczywające na jej nosie.

—Nie usłyszałam o czym mowiłaś, powtórzysz? Jakbyś nie zauważyła, to spałam—wymamrotała zachrypniętym głosem i przetarła oczy w momencie, w którym ognistowłosa przełknęła ciężko ślinę i wzięła głęboki oddech.

—Jestem Xena i dostałam polecenie aby zaprowadzić cię na śniadanie—Wysapała najszybciej jak chyba potrafiła, spojrzała przelotnie na dziewczynę po czym zaczęła obserwować psa leżącego na łóżku obok Cealeny—While kazał również przekazać, że jedzenie dla twojego... zwierzęcia znajdziesz w pudle pod łóżkiem.

—To nie zwierzę tylko pies. I ma imię. Nazywa się Noah—odburknęła Xenie, zwracając uwagę na to że jej imię raczej pasowałoby do jakiejś koleżanki Noaha, niżeli do człowieka. Podciągnęła się niechętnie do góry, uznając że nie ma na co czekać, tym bardziej że na wzmiankę o jedzeniu, w jej brzuchu rozległo się głośne burczenie. Wstając z łóżka trzepnęła delikatnie psa, dziwiąc się jednocześnie faktem, że zachowuje się tak spokojnie w obecności obcych ludzi. W normalnej sytuacji obnażał by zęby i stroszył by sierść.

—Jasne... Przepraszam—Wymamrotała cicho, spuszczając wzrok i chowając dłonie za plecami.

Cealena poprawiła tylko kilka niesfornych kosmyków, które uciekły z jej niedbałego koka i naciągnęła niżej koszulę, która podwinęła się aż po samą talię dziewczyny, po czym spojrzała wyczekująco na rudowłosą, a gdy ta zwróciła na nią zdziwione spojrzenie, wskazała brodą na drzwi unosząc jednocześnie brwi.

—Nie zamierzasz... Się przebrać?

—Nie mam żadnych ubrań. Nie mam pojęcia kto mnie przebrał ale zabraliście moje ciuchy—Prychnęła z pogardą, skanując wzrokiem dziewczynę. Była ubrana normalnie, ciemną bluza i szerokie dresy do tego popularne wśród młodzieży buty. Tak jak przystało na końcówkę XXwieku.

—Przywódca wspomniał coś o tym, że twoje szafki zostały zaopatrzone w kilka kompletów ubrań. Powinny pasować—Xena powiedziała tak cicho, że porównanie jej tonu z szeptem było bardzo prawidłowym wręcz stwierdzeniem.

—W tam razie odwróć się. Nałożę cokolwiek i możemy iść.

Cealena podeszła do komody, po czym bez zaglądania do środka sięgnęła po to, co jako pierwsze napatoczył o się jej pod palce. Wyciągnęła z mebla schludnie złożoną, przylegającą koszulkę na ramiączkach w ciemno czerwonym kolorze oraz średniej grubości czarną bluzę z kapturem na suwak. Zetknęła szybko do szafki, wyciągając od razu czarne jeansowe spodnie, które jak się potem okazało, miały okropnie dziwny krój. Na szybko założyła każdy element garderoby, zostawiając suwak od bluzę lekko rozsunięty pod szyją i z dystansem spojrzała na spodnie.

—Skąd wytrzasneliście te spodnie? Z jakiego to wogóle jest wieku?—Zapytała, robiąc dziwną minę. Dolna część garderoby nie sięgała jej nawet do talii, zaciskając się nisko wokół bioder. Całe uda dziewczyny były ciasno opięte, natomiast materiał w łydkach znacznie się rozszerzał, sięgając samej ziemii.

Rudowłosa nic nie powiedziała, spoglądając tylko z dziwną iskierką w oku na dolną część garderoby Cealeny po czym zwinnym ruchem otworzyła drzwi i cicho wysunęła się na zewnątrz pokoju. Jasnowłosa zrobiła to samo, przywołując jeszcze gestem ręki swojego psa a następnie ruchyła za ognistą kaskadą włosów podskakujących z każdym możliwym krokiem.

Droga na stołówkę nie była długa, już po kilku zakrętach dziewczyny wraz z psem wchodziły do ogromnego powieszenia w którym unosił się zapach smażonych jajek i gwar rozmów. Xena mamrocząc coś cicho, podeszła do stołu oddalonego od innych, na którym leżało mnóstwo talerzy z jedzeniem i zabierając jeden z czystej sterty naczyń, zaczęła nakładać sobie bekon. Cealena pchana jej przykładem pewnie złapała za jeden z płaskich talerzy i nałożyła na niego wyimaginowaną w jej głowie porcję, w której skład wchodziła kropka chleba i łyżka jajecznicy, do której dołożyła kilka kawałków kurczaka.

—Moge zjeść w swoim pokoju?—Zapytała z przekąsem skanując całą salę wzrokiem.

—To byłoby okropnie uwłaczające, patrząc na to jak wiele osób chce cię poznać—Usłyszała pewny siebie głos, który napewno nie brzmiał znajomo. Odwrociła się gwałtownie, prawie wytrącając z rąk talerz dziewczynie stojącej za nią—Uważaj trochę. Nie jesteś już w lesie—Posłała jej złośliwy uśmiech, po czym spojrzała z obrzydzeniem na Noaha.

—Nie zakradaj się do obcych ludzi. Nie masz pewności że jesteś bezpieczna—Naśladowała głos spojacej przed nią brunetki, uśmiechając się złośliwie w tym samym czasie wydając dyskretny gest do psa siedzącego obok jej nóg. W następnej chwili pies wstał i zaczął przeraźliwie warczeć i ujadać na dziewczynę, prawie o głowę wyższą od Cealeny.

—Drogie Panie, to nie czas i miejsce na sprzeczki. Noah bierz—Wydał komendę podchodzący do nich Levi. Satysfakcja spłynęła po całym ciele Cealeny, gdy pies zignorował całkowicie jego polecenie, nadal zajadle warcząc i szczerząc się do dziewczyny przed nimi, która jeszcze bardziej niepewna, cofnęła się o kilka kroków.

—Oh, czyżby wasz przyjaciel już nie był wam podległy?—Zapytała z udawaną przykrością, głaszcząc po grzbiecie Wilczaka. Po chwili pies usiadł na zadzie i przyglądał się z zadowoleniem wypisanym na mordzie, swojej właścicielce.

—Nie uważam, aby jadalnia to była miejsce dla zwierząt. Lepiej oboje opuśćcie stołówkę—wypluła niemalże z jadem w głosie wysoka brunetka, po czym odwróciła się na pięcie i odeszła w głąb sali.

—Z ogromną ochotą. Dobry piesek—Pochwalila futrzaka, rzucając mu kawałek kurczaka, który złapał w locie i skierowała się ku wyjściu z tego potwornego miejsca.

—Cealena, poczekaj!—Usłyszała za sobą szybki odgłos stóp, a po chwili u jej boku pojawił się Levi.

Naprawdę zamierzasz mnie pilnować?

—Nie zamierzam przebywać w miejscu w którym nie chcę.

Chłopak ewidentnie speszył się jej odpowiedzią. Czy nie bardziej ludzkim stwierdzeniem byłoby, że to jej tam nie chciano?

—Rozumiem, że to dla ciebie całkiem nowe, ale napewno znajdzie się ktoś kto ucieszy się z twojego towarzystwa.

—JA nie będę się cieszyć z waszego towarzystwa. Jeżeli chcecie mojej pomocy to dajcie mi się zaaklimatyzować w swoim tempie. Z resztą na stołówce napewno znajdzie się więcej osób, które będą zachwycone twoim towarzystwem, o wiele bardziej niż moim—Przewróciła oczami, poc czym otworzyła drzwi do swojego tymczasowego pokoju.

—Z pewnością—Odpowiedział z pewnym siebie uśmiechem—Lecz ja również czasami potrzebuję czasu dla siebie, co jako syn przywódcy jest ciężko sobie zagospodarować. A ty jako nowa osoba, wnosisz chociaż trochę życia do codziennej monotonii—Oznajmił szelmowskim tonem, wchodząc w ślad za dziewczyną do jej sypialni.

—Cudownie—Mruknęła, uświadamiając sobie, że nie łatwo będzie wyrwać się od tego chłopaka.

Please, get to know me more[18+] | VigorShe | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz