Nareszcie koniec lekcji. Jeszcze tylko trening i do domu. Jak przystało na sportowca, treningi były moją ulubioną częścią życia szkolnego (pomijając imprezy oczywiście;). Treningi i przywileje z nimi związane, a do przywilejów zaliczały się imprezy, wyjazdy i duża liczba fanek. Te ostatnie zaczynają mnie już wkurzać, ale cóż... Jeśli chcesz zostać gwiazdą musisz być zdolny do poświęceń.Jak każdy trening zacząłem od indywidualnej rozgrzewki, po czym razem z resztą drużyny, stawiłem się na zbiórce.
-Dobra Drużyno! Jak wiecie brakuje nam środkowego. Na całe szczęście udało mi się go znaleźć kogoś na to miejsce bez zbędnych eliminacji. James poprowadź rozgrzewkę, a następnie zagracie. Wiem, że jedna drużyna będzie mieć o jednego zawodnika za mało, ale wierzę, że sobie jakoś poradzicie. Najwyżej zagram z jedną drużyną. Dobrze by było znaleźć kilku rezerwowych, dlatego też jutro na treningu odbędzie się rekrutacja. Może pierwszoklasiści nie będą tak tragiczni jak rok temu. W każdym razie prosiłabym, by jutro, każdy kto może stawił się na treningu. Panie Lupin niech Pan dołączy do reszty drużyny. Za dziesięć minut gramy.
-To chyba jakiś żart- warknąłem do Jamesa, który przeprawadzał rozgrzewkę.
-Wyluzuj, Syri. Za bardzo dramatyzujesz. Rosiera przeżyłeś, to Lupina tym bardziej przeżyjesz. Poza tym Lupin jest dobry. Możesz go przecież ignorować poza boiskiem.
-Rosier to inna sprawa, dobrze o tym wiesz, a tak w ogóle to gdzie on jest?
Jak za doknięciem czarodziejskiej różdżki, Rosier wpadł na salę spóźniony o całe 8 minut. Chłopak niewzruszony jednak swoim spóźnieniem podszedł jakby nigdy nic do Lupina, po czym powiedział:
-Siema Lupin, zmieniłeś się...
Coś we mnie drgnęło, gdy Rosier tak bezwstydnie odezwał się do Lupina, a może to dlatego, że zignorował resztę drużyny? I co do licha znaczą jego słowa? Znają się? Może łączy mnie z Lupinem więcej niż myślałem? Na całe szczęście Lupin nie odpowiedział mu nic, tylko się odsunął na drugi koniec boiska.
-Rosier 50 pompek! Jeszcze jedno spóźnienie i wylatujesz! -zagrzmiał James.
-Się robi kapitanie!- odkrzyknął Rosier, po czym żartonliwie zasalutował.
-Dziecuch- mruknąłem do Pottera
~🏀~
-Dobra, Lupin zostajesz w drużynie. Jutro kto może to o 15.30, a kto nie to trening jak zawsze o 16.30. Potter, ty jutro obowiązkowo na przesłuchaniach musisz być. Rozejść się. A i Lupin, Black, pozbierajcie proszę piłki i zanieście do schowka.
Przeklinając w duchu trenerkę, zabrałem się za zbiernie porozrzucanych, po całej sali, piłek. Nie rozumiem czemu Lupin ma inne traktowanie. Co prawda ma wzrost i talent, ale na przesłuchaniach może się okazać, że jest ktoś lepszy od niego. Szczególnie, że bliznowaty dostał się do głównego składu. Mówiłem o tym Jamesowi, bo tylko on może coś z tym zrobić, ale ten twierdzi, że dramatyzuję. Udałem się, z koszem wypełnionym piłkami, do schowka.
Schowek to maciupeńkie pomieszczonko, w którym o dziwo mieści się cały sprzęt sportowy naszego liceum. Jedynym problemem są zepsute drzwi. Jeśli przypadkiem zamkniesz się w schowku, to tylko osoba od zewnątrz może Cię otworzyć. Do dzisiaj pamiętaj jak na pierwszym wf-ie, James zamknął się we schowku, a Pani Hooch nie ogarnęła, że go nie ma do końca lekcji. Okularnik dostał wtedy za to niezły opierdol. Wszedłem do schowka, podtrzymując sobie jedną nogą drzwi. Miałem już wychodzić, gdy Lupin wpadł na mnie, a trzymana w jego ręku piłka wpadła do pełnego kosza.
-Nie!- krzyknąłem, ale było już za późno.
Drzwi od schowka zatrzasnęły się, a my byliśmy tu uwięzieni we dwoje. Jeszcze ta pozycja... Ja na wpół leżąc, opieram się o kosz z piłkami, a Lupin siedzi na mnie okrakiem, a jego dłonie spoczywają na moim torsie. Jesteśmy spoceni i czerwoni po treningu. Nie mogłem wprost lepiej trafić. Nie dość, że jestem tu z typem, którego nie lubię, to jeszcze na dodatek śmierdzę potem na kilometr. W sumie Lupin nie lepszy. Może mi się wydaje, ale jego policzki są bardziej rumiane niż sprzed 3 minut. Ale, stwierdzając fakty, Lupin wygląda gorąco w tym wydaniu. Spocony, czerwony, bez okularów i z mokrymi włosami. Jeszcze ta pozycja... Ktoś mógłby pomyśleć, że coś między nami jest, gdyby teraz otworzyl schowek. Cholera! Poczułem jaki mi staje... Moje policzki piekły mnie, a Lupin wyglądał na zdezorientowanego, ale nic nie robił. Spróbował wziąć swoje ręce z mojej klatki piersiowej, ale go powstrzymałem. Pogłaskałem go lekko kciukiem po policzku i żuchwie, a następnie przysunąłem bliżej siebie i namiętnie pocałowałem. Smakował czekoladą i wiśniami. Pocałunek nie był jakoś długi, ale był jednym z moich lepszych. Przerwały nam kroki na korytarzu. Szybko odepchnąłem od siebie Lupina. W samą porę. Argus Filch, woźny szkolny otworzył schowek, akurat teraz. Posłałem szeroki uśmiech Lupinowi, po czym wypadłem ze schowka do szatni,a tam wziąłem szybki prysznic i pognałem do domu.
CZYTASZ
The basketball diary |Wolfstar| |Wstrzymane|
FanfictionSyriusz Black należy do szkolnej drużyny koszykarskiej. Jest popularnym chłopakiem, z którym dużo dziewczyn chciałoby się umówić. Pewnego dnia do szkoły dołącza nowy uczeń, który nie przypada początkowo do gustu Syriuszowi. Jak potoczą się ich dalsz...