3.11

78 3 0
                                    

Obudził mnie ciężar na moim brzuchu. Uchyliłem lekko powieki, a moim oczom ukazała się wykrzywiona morda Jamesa.

-Złaź ze mnie grubasie!- mruknąłem mało przekonująco.

-Wszystkiego najlepszego stary pchlarzu- wykrzyknął orzechowooki ani myśląc by ze mnie zejść.

-Dzięki- wstałem zrzucając przy tym przyjaciela na chłodną podłogę.

-Ej no!

-Trzeba było ładnie zejść, gdy Cię o to prosiłem- wzruszyłem ramionami podchodząc do szafy i szukając jakiś ubrań na dzisiaj.

-Ubieraj się lepiej, a nie marudzisz. Pamiętasz, że mamy dzisiaj wycieczkę?

-Tia. Która godzina?

-7⁴⁷

-Debilu! Przecież zbiórkę mamy dopiero o 9³⁰.

-Ale chcieliśmy jeszcze z rodzicami chwilę poświętować twoją 18- nastkę. Mama upiekła torta.

-Szarlotkę?

-mhm

-Dobra, daj mi 5 minut- mruknąłem kierując sie do łazienki.

-Chyba nie wstydzisz się przy mnie przebrać? Przecież już wszystko widziałem. WSZYTSKO- zadał pytanie Potter poruszając przy tym sugestywnie brwiami.

-Nie, ale teraz mam Remusa i źle bym się z tym czuł.

-Okej, skoro tak stawiasz sprawę- James nie skończył bo zatrzasnąłem mu drzwi od mojego pokoju przed nosem.

~●~

Ubrany już i wyszukiwany po pół godziny zszedłem na dół.

-Miało być 5 minut- narzekał James.

-Za piękno trzeba płacić przyjacielu.

-Jasne, Remus i tak by Cię chciał nawet gdybyś był turkuciem podjadkiem.

-Turkuco?

-Taki robak- pokręcił głową z lekkim rozbawieniem James.

-Dobra, chłopcy do stołu- zarządziła Pani Potter.

Cała nasza czwórka zajęła przydzielone nam miejsca przy stole, a Potterowie odśpiewali mi nawet sto lat. Dodatkowo Pan Potter wręczył mi butelkę szampana w ukryciu przed żoną i mrugnął porozumiewawczo. Posłałem mu łobuzerski uśmiech.

-Teraz czas na ciasto. Nie popieram jedzenia słodkiego na śniadanie, ale ten jeden raz mogę zrobić wyjątek- oznajmiła kobieta.

-Na moje urodziny nie zrobiłaś takiego wyjątku- oburzył sie James, ale jego mama tylko krzywo sie na niego spojrzała i zaczęła dzielić ciasto na kawałki.

-Powiedz mi Syriuszu. Jak Ci się układa z Remusem?- na pytanie brunetki zakrztusiłem się kawałkiem ciasta, który akurat przerzuwałem.

-Remusem?- spytałem rżnąc głupa.

-No nie musisz się tak z tym kryć. Jesteśmy tolerancji, dodatkowo James już nam wszystko opowiedział co i jak- posłałem przyjacielowi wkurzone spojrzenie, ale przebrałem dobrą minę do złej gry i grzecznie odpowiedziałem:

-A no tak. W sumie to dobrze.

-To świetnie. Może kiedyś zaprosisz go do domu? Bardzo chcielibyśmy go poznać

The basketball diary |Wolfstar| |Wstrzymane|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz