6.12

54 8 2
                                    

Takim właśnie oto sposobem minął prawie tydzień od tego jak razem z Remim zostaliśmy rodzicami. Ksawier pięknie się rozwija, jeśli można tak to nazwać, bo nie płacze już o byle co i jest ogólnie dość spokojny. Nie ma na całe szczęście z nim problemów podczas lekcji, jak to czasem bywa z "dziećmi" innych parek, a nasi znajomi z chęcią nam pomagają przy opiece nad nim podczas naszych treningów. Podsumowując Ksawier to nie dziecko, a istny anioł. Podobnie zresztą jak jego tatuś. Chociaż do niego może bardziej pasowałoby określenie Laury? W końcu z wyglądu to istny anioł, ale z charakterku... ujmę to w ten sposób - umie pokazać pazurki i nie ma problemu , z żalem to przyznam, by mnie zdominować, na co oczywiście nie przystaję bez walki, ale niestety jak wiadomo wielkość też odgrywa tutaj dużą rolę.

Właśnie skończyliśmy trening i wraz z naszą całą paczką zdecydowaliśmy się na wspólny świąteczny wypad do pobliskiego baru karaoke, gdzie też zrobimy wielkie losowanie z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Nie żeby któreś z nas było jakoś przesadnie wierzące, bo każde z nas jest ateistą, ale i tak można powiedzieć, że obchodzimy te święta w sposób rodzinny, a od trzech lat, czyli od rozpoczęcia naszej edukacji w szkole średniej, mamy w zwyczaju losować swoje imiona i kupować sobie małe podarunki by następnie wymienić się nimi w Boże Narodzenie, kiedy to 25 grudnia spotykamy się popołudniu na "uroczystym" obiedzie wyszukiwanym przez nas samych w domu jednego z nas.

W tym roku będzie trochę inaczej, a mianowicie z tego co wiem James ma wziąć na tą naszą małą imprezkę Rega, a zamiast tej suki Devon będzie mój Remusek. Ale oczywiście im więcej tym lepiej, a ja cieszę się z całego serca, że te święta spędzę z moją prawdziwą miłością.

Z ulgą wyszedłem spod prysznica i zająłem się suszeniem mokrych włosów. W końcu nie mogę się przeziębić przed zakończeniem semestru bo kilka rzeczy, w szczególności z tego diabelskiego przedmiotu, który zwie się historia, mam do poprawy. W szatni został tylko jeszcze Remi, Reg, James oraz ja, jako, że reszta spieszyła się bo nie miała zamiaru wracać po zmroku do domu. Jakby już nie było ciemno, ale mniejsza o to.

Chłopaki również już się ubierali i w sumie to czekali tylko na mnie i na moje ciągle mokre włosy.

-Daj to- westchnął z lekką irytacją głosie Remi wiedząc chyba, że moje włosy nie chcą że mną współpracować i grzecznie się wysuszyć. -Nie ruszaj się- nakazał, a ja wypełniłem rozkaz bez żadnego sprzeciwu.

Poczułem jak zwinne palce okularnika przeczesują moje smoliste kosmyki. Remus po chwili chwycił również za moją szczotkę do włosów i zaczął je uparcie, ale delikatnie szczotkować, a w tym wszystkim oczywiście nie zapomniał również by ciągle je suszyć suszarką. Takim też oto sposobem moje włosy były już wysuszone po pięciu minutach, a ja usiłowałem je jakoś ułożyć, co nie było łatwe z powodu ich napuszenia, jak to mają w zwyczaju robić jak je wysuszę. Dlatego też nienawidzę suszyć włosów i robię to tylko w ostateczności.

Na całe szczęście udało mi się dojść z nimi do porozumienia już za szóstą próba i miałem teraz zrobionego ładnego mini koczka z tyłu głowy, a reszta włosów opadała mi rozpuszczona na ramiona.

-Nareszcie, chodźmy już lepiej bo pójdą jeszcze bez nas- odetchnął z ulgą James, a pozostała dwójka również odetchnęła z wyraźną ulgą.

-Nie pojadą bez nas bo to ja jako jeden z dwojga mam prawko- zapewniłem ich pewnym siebie głosem. No tak, jako jeden z nielicznych z naszej paczki mam prawo jazdy. Niby reszta też umie jeździć i czasem to robi, ale w taką pogodę jak jest teraz lepiej nie ryzykować. Oprócz mnie prawko ma jeszcze na razie tylko Dorcas, ale z tego co wiem Mery właśnie jest w trakcie egzaminów pisemnych, a Lili za niedługo również będzie je sobie wyrabiać.

The basketball diary |Wolfstar| |Wstrzymane|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz