Lodowy tron lśnił już z końca zamku a temperatura na minusie dawała w kość. Na przezroczystej posadzce można było się z łatwością poślizgnąć A krzyki cierpienia dochodzące z lochów przyprawiały o gęsią skórkę. Kryształowa korona błyszczała wśród kruczoczarnych włosów a jedwabna peleryna plątała się między nogami. Twarz nie wykazywała żadnych emocji ale gdyby spojrzeć w głąb jego czekoladowych oczu, dostrzegłoby się wielki ból.
- Wrócili, Panie - powiedział zdyszany biegiem wilk
Chłopak milczał.
- Mamy ich tu przyprowadzić? - pytało dalej zwierzę
- Nie. Zaprowadźcie ich prosto do lochów - rozległ się zimny głos kobiety
On dalej milczał, ale z jego oczu pociekła pojedyncza łza, gdy usłyszał krzyki cierpienia. Kobieta nie odezwała się do niego ani słowem.
- Edmund - usłyszał znajomy głos i odwrócił się
Ujrzał za sobą ciemne włosy swobodnie spadające na ramiona, które były ściskane przez strażnika.
- Dlaczego to robisz? - zapytał mężczyzna z drżącym głosem
Milczał.
- Dlaczego to robisz? - powtórzył
On dalej milczał.
- Edmund, odpowiedz mi - kontynuował długowłosy
- Wcale nie chciałem... - odpowiedział czarnowłosy
- Nie miałem wyboru - kontynuował
Mężczyzna podszedł bliżej
- Jesteś tutaj szczęśliwy? - pytał dalej mężczyzna o oliwkowej skórze
- Nie... - wyszeptał drugi
Brunet zrobił krok do przodu i wyciągnął w jego stronę swoją gładką dłoń.
- Edmund... pomogę ci. Od teraz będziesz wolny - powiedział łapiąc go za nadgarstek
Odwrócił się do niego plecami.
- Ratuj mnie - powiedział przez łzy po czym odszedł a Edmund obudził się
* * *
Zeszli na ląd. Zacumowali szalupy i ruszyli w kierunku miasta Taszban. Nie czuli się tam dobrze. Wzroki wszystkich były skierowane na nich A ich miny wyglądały jakby byli gotowi do walki. Łucja bała się. Bała się do tego stopnia, że trzymała brata za rękaw aż do samego pałacu Rabadasza. Weszli przez stalowe drzwi A straże przywitały ich już na wejściu z podejrzliwym wyrazem twarzy. Weszli dalej, w głąb komnaty, gdy stanęli przed ogromnym, złotym tronem, na którym siedział dumny władca.
- Kto idzie?! - krzyknął mężczyzna
- Przyjaciele - odpowiedział cicho Kaspian
- Nie mam przyjaciół - krzyczał dalej Rabadasz
- Król Kaspian X i prawowici władcy Narnii - odpowiedział długowłosy
- Czego chcecie? - pytał dalej Król
- Prosimy o pomoc, Panie. Poszukujemy Christiny, córki czcigodnego Aslana. Możesz nam pomóc? - zapytał młody król
Rabadasz wstał nagle z tronu i zszedł do nich po stopniach.
- Pomogę wam pod jednym warunkiem - mówił z przerażająco poważnym tonem głosu
- Czego sobie życzysz, Panie? - pytał dalej drugi
- Przyłączenia Narnii do Kalormenu - zaproponował Rabadasz
Nastała chwilowa cisza, w której słychać było tylko bicie ich serc.
- Panie... Narnia jest wolnym i odzielnym Królestwem... - mówił mężczyzna o oliwkowej skórze
- TO JEST ROZKAZ!!! - krzyknął nagle dumny władca, a echo rozniosło się po komnacie
Między tłum przecisnęła się Zafira i stanęła twarzą w twarz z okrutnym Królem.
- Nie słyszysz, co powiedział Król Kaspian?! Narnia należy do pradawnych władców i tylko Aslan może to zmienić. Nie potrzebna nam jest twoja pomoc WASZA WYSOKOŚĆ, ale wiedz, że Aslan widzi twoje wszystkie błedy - wykrzyczała czarodziejka i wyszła z pałacu, ciągnąc za soba resztę
Szli przez miasto na nikogo nie spoglądając aż do samego ,,Wędrowca" i nikt nawet nie zauważył, że dwójka z nich przez czały czas trzymała się za ciepłe dłonie.
Mamy 12 rozdział!!! 🥳💪 Bardzo wszystkich przepraszam za moją długą nieobecność i zdaję sobie sprawę, że ostatni rozdział był w czerwcu🙄. Wena mi nie domisuje i dlatego ten rozdział nie jest najlepszy. Mam nadzieję, że mimo to wam się podoba i będziecie czytać dalej. Jeśli tak, zostawcie po sobie - ⭐ i komentarz. ❤💞
Bye!
CZYTASZ
The Wind ~Casmund~ | Opowieści z Narnii | - Emi_0505
FanficUwaga! Akcja rozgrywa się 1 miesiąc po wydarzeniach z ,,Podróż Wędrowca do świtu", przed ,,Srebrnym krzesłem". Edmund i Łucja myśleli, że już nigdy nie wrócą do Narnii. Jednak los zdecydował inaczej. Wraz z Eustachym trafiają do fantastycznej krain...