*Rozdział 12*

302 9 6
                                    

Lodowy tron lśnił już z końca zamku a temperatura na minusie dawała w kość. Na przezroczystej posadzce można było się z łatwością poślizgnąć A krzyki cierpienia dochodzące z lochów przyprawiały o gęsią skórkę. Kryształowa korona błyszczała wśród kruczoczarnych włosów a jedwabna peleryna plątała się między nogami. Twarz nie wykazywała żadnych emocji ale gdyby spojrzeć w głąb jego czekoladowych oczu, dostrzegłoby się wielki ból.

- Wrócili, Panie - powiedział zdyszany biegiem wilk

Chłopak milczał.

- Mamy ich tu przyprowadzić? - pytało dalej zwierzę

- Nie. Zaprowadźcie ich prosto do lochów - rozległ się zimny głos kobiety

On dalej milczał, ale z jego oczu pociekła pojedyncza łza, gdy usłyszał krzyki cierpienia. Kobieta nie odezwała się do niego ani słowem.

- Edmund - usłyszał znajomy głos i odwrócił się

Ujrzał za sobą ciemne włosy swobodnie spadające na ramiona, które były ściskane przez strażnika.

- Dlaczego to robisz? - zapytał mężczyzna z drżącym głosem

Milczał.

- Dlaczego to robisz? - powtórzył

On dalej milczał.

- Edmund, odpowiedz mi - kontynuował długowłosy

- Wcale nie chciałem... - odpowiedział czarnowłosy

- Nie miałem wyboru - kontynuował

Mężczyzna podszedł bliżej

- Jesteś tutaj szczęśliwy? - pytał dalej mężczyzna o oliwkowej skórze

- Nie... - wyszeptał drugi

Brunet zrobił krok do przodu i wyciągnął w jego stronę swoją gładką dłoń.

- Edmund... pomogę ci. Od teraz będziesz wolny - powiedział łapiąc go za nadgarstek

Odwrócił się do niego plecami.

- Ratuj mnie - powiedział przez łzy po czym odszedł a Edmund obudził się

                         *    *    *

Zeszli na ląd. Zacumowali szalupy i ruszyli w kierunku miasta Taszban. Nie czuli się tam dobrze. Wzroki wszystkich były skierowane na nich A ich miny wyglądały jakby byli gotowi do walki. Łucja bała się. Bała się do tego stopnia, że trzymała brata za rękaw aż do samego pałacu Rabadasza. Weszli przez stalowe drzwi A straże przywitały ich już na wejściu z podejrzliwym wyrazem twarzy.  Weszli dalej, w głąb komnaty, gdy stanęli przed ogromnym, złotym tronem, na którym siedział dumny władca. 

- Kto idzie?! - krzyknął mężczyzna

- Przyjaciele - odpowiedział cicho Kaspian

- Nie mam przyjaciół - krzyczał dalej Rabadasz

- Król Kaspian X i prawowici władcy Narnii - odpowiedział długowłosy

- Czego chcecie? - pytał dalej Król

- Prosimy o pomoc, Panie. Poszukujemy Christiny, córki czcigodnego Aslana. Możesz nam pomóc? - zapytał młody król

Rabadasz wstał nagle z tronu i zszedł do nich po stopniach.

- Pomogę wam pod jednym warunkiem - mówił z przerażająco poważnym tonem głosu

- Czego sobie życzysz, Panie? - pytał dalej drugi

- Przyłączenia Narnii do Kalormenu - zaproponował Rabadasz

Nastała chwilowa cisza, w której słychać było tylko bicie ich serc.

- Panie... Narnia jest wolnym i odzielnym Królestwem... - mówił mężczyzna o oliwkowej skórze

- TO JEST ROZKAZ!!! - krzyknął nagle dumny władca, a echo rozniosło się po komnacie

Między tłum przecisnęła się Zafira i stanęła twarzą w twarz z okrutnym Królem.

- Nie słyszysz, co powiedział Król Kaspian?! Narnia należy do pradawnych władców i tylko Aslan może to zmienić. Nie potrzebna nam jest twoja pomoc WASZA WYSOKOŚĆ, ale wiedz, że Aslan widzi twoje wszystkie błedy - wykrzyczała czarodziejka i wyszła z pałacu, ciągnąc za soba resztę

Szli przez miasto na nikogo nie spoglądając aż do samego ,,Wędrowca" i nikt nawet nie zauważył, że dwójka z nich przez czały czas trzymała się za ciepłe dłonie. 

Mamy 12 rozdział!!! 🥳💪 Bardzo wszystkich przepraszam za moją długą nieobecność i zdaję sobie sprawę, że ostatni rozdział był w czerwcu🙄. Wena mi nie domisuje i dlatego ten rozdział nie jest najlepszy. Mam nadzieję, że mimo to wam się podoba i będziecie czytać dalej. Jeśli tak, zostawcie po sobie - ⭐ i komentarz. ❤💞
Bye!

The Wind ~Casmund~ | Opowieści z Narnii | - Emi_0505Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz