W Amanie czas płynął innym tempem. Choć dni mijały od świtu do zmierzchu, to kolejne wschody i zachody słońca łatwo składały się w stulecia, tysiąclecia, kolejne Ery.
Ostatnim wielkim wydarzeniem, była Bitwa pod Morannonem. Trzeba przyznać, że nawet Manwë swoimi dalekowidzącymi oczyma śledził rezultat, a reszta skupiła się wokół niego jak na finale serialu ciągnącego się już przez dwie Ery. Także Eonwe nie musiał skrywać, że również czeka na Grande Finale. Nie dodał tylko, że pragnąłby całkiem innego zakończenia.
Minęło niewiele ponad pięćset lat od tego czasu, a on ciągle rozmyślał, co stało się z Maironem.
Zasadniczo Mai nie da się zabić. Tak sądził. Ale trzeba przyznać, że wiedza na temat bytu nie była jego mocną stroną. Skierował się do Nienny.
-Olórinie!
-Witaj, Eonwe! Cóż cię sprowadza?
-Nie daje mi spokoju pewien problem..
-Mów więc, razem znajdziemy odpowiedź.
-Na temat balrogów.
-O! Zainteresowałeś mnie.
-Z jednej strony od zawsze słyszałem o nieśmiertelności Ainura. Z drugiej elfowie śpiewają dzieciom pieśni o bohaterach spod Gondolinu, ale czyż oni rzeczywiście je zabili.
-Elfowie lubują się w pieśniach, nie każdej warto słuchać, a tym bardziej nie każdej wierzyć - Olórin wyciągnął fajkę - Ale w tym przypadku prawda leży po obu stronach. A odpowiedź zależy od ciebie, co nazwiesz życiem.Eonwe przeklął pomysł szukania odpowiedzi u Olórina. Dostał tylko więcej zagadek.
-Zniszczyli ciało, odebrali moc, Fea balrogów straciły nawet wolę i myśl.
-Tak było też z tym zabitym przez ciebie?
-Tak miało być i ze mną. Straciłem ciało, moc.. co zostaje? Mniej niż tchnienie unoszące się w tym świecie. Dzięki pomocy z zewnątrz udało mi się powrócić. Dzięki łaskawości Manwego, Nienny, Námo.
-Hmm, chyba rozumiem. - Eonwe przytaknął, będąc przekonany, że nie rozumie nic. Ale wolał nie ryzykować kolejnych wyjaśnień, bo zrozumie jeszcze mniej.-Cieszę się. Pozwól mi zapytać, dlaczegóż cię nagle na balrogi wzięło?
Ups. Trzeba coś zręcznie nakłamać. Kłamstwa też nie są jego mocną stroną.
-Nie nagle. Sam nigdy nie stanąłem z mieczem przeciwko Ainurowi, więc słysząc wieści w Dawnych Dniach, rozważałem jak to jest.
-Wiele dusz błąka się po świecie. Nie tylko Balrogowie. Trochę innych pomniejszych Maia, którzy nie zapisali się na kartach historii, poległo w Wojnie Gniewu. A najgłośniejszy z majarów zabity dopiero niedawno, ale o tym sam wiesz.Tu Olorin wpił swoje przenikliwe oczy w te srebrne. Wydmuchnął dym.
-Są też inne błąkające się duszę. Często ludzkie, związane zbyt mocno z Ziemią by odejść. Można je wyczuć. Niektóre mniejsze niż tchnienie, inne posiadają wolę, emocje, czasem nawet cień ciała.
-Jak wyczuć?
-Oh, prosto. Przypomnij sobie Ainulindalë. Wszystkich wokół ciebie. Nie potrzebowałeś oczu, by to widzieć. Uszu, by słyszeć Muzykę. Nadal potrafisz widzieć to co niewidzialne dla zmysłów ciała.Wracając do Pałacu Eonwe podsumował to co się dowiedział, składając z tym co wiedział dotąd. Mairon tracił ciało już wcześniej. Wiele razy był ciężko ranny i udało się odzyskać Fana choć częściowo. Po zatopieniu Numenoru lub po bitwie Ostatniego Sojuszu. Teraz też musi mu się to udać.
Zapomniał zapytać Olorina, czy Fea się przemieszczają? Czy są przywiązane do miejsca? Czy też w ogóle nie są umiejscowione w przestrzeni. Ale utkwiło mu porównanie do wiatru. Zresztą nie chciał już wzbudzać podejrzeń dociekliwością.
(W naszym języku brak trafnych określeń na działania związane z duszą, więc wszystkie użyte przeze mnie powodują pewien dysonans. Bo czyż dusza ma kształt, można ją wziąć w rękę lub skierować na nią wzrok. Czy duszy się słucha/widzi? A jednak tak. Te określenia są jasne dla wszystkich, więc będą zrozumiałe też metaforycznie.)
Pierwszym zadaniem jest odnalezienie Mairona. Poznałby jego kształt, jego dźwięk wszędzie. Tyle razy po prostu byli obok siebie słuchając się nawzajem. Mieli wrażenie, że wtedy Fana są im zbędne, wręcz utrudniają ten kontakt. Jeszcze przed Erą Drzew, siadywali tak razem pod gwiazdami, gdy ich przyjaźń kwitła.
Oh, Eru, ależ się postarzałem od tego czasu. Przecież nie jest już tym samym Maia, który ze smiechem wywijał beczki latając. A ulubionym figlem było przelatywanie komuś tuż nad głową z zaskoczenia. A jak ten czas zmienił Mairona? Po tym co przeżył, też nie będzie roześmianym Maią z ciętymi ripostami.***
Poszukiwania postanowił zacząć w Mordorze. Choć nie spodziewał się tam go znaleźć. To zbyt oczywiste dla innych.Oniemiał, gdy zobaczył Mordor opanowany przez ludzi. Kopalnia przy kopalni. Wagoniki zwoziły urobek w jedno miejsce, uwijali się ludzie. Przyjrzał się i zdumiał jeszcze bardziej. Wagoniki zdawały się jechać same, nie ciągnięte przez nic. Dostrzegł też wagoniki z łopatą, kopiące. Mairon nie odszedłby, póki by tego nie zgłębił.
Wzruszył ramionami, tak ma niby wyglądać Era Ludzi? Bardziej zdziwiła go "ślepota" ludzi. Mimo upływu czasu to miejsce nadal tętniło magią. Czy ludzie tego nie widzą? Po raz kolejny wzruszył ramionami. W miejscu dawnego Barad-Dûr stał namiot wydający ludziom posiłki. Skoro lubią mieć stołówkę pracowniczą w miejscu Oka, ich sprawa.Poszukał śladu po Maironie. Czuł, że tu mieszkał, a zarazem, że nie ma go teraz. Jego wzrok przykuło pasemko pomarańczowych włosów. A raczej odłamek Fea, zawierający ten kawałek Muzyki Mairona.
Eonwe zmartwiał. Nikt mu nie mówił, że Fea można rozbić, jak szklany puchar. W dodatku ten fragment nie wyglądał na żywy.Wziął go do ręki, nie wiedząc czy się przyda. Starał się prześlizgiwać wśród pracujących ludzi, nie przyciągając uwagi. Dobiegł go dźwięk kowalskiego młota w kolejnym odłamka. Zebrał go.
We wschodniej części, znalazł kolejny, który go zaskoczył. Fragmenty okrucieństwa, znęcania. Zawahał się, nie miał okazji poznać go takim. Ale zebrał. Czuł się, jakby zbierał pogubione puzzle. Nie ma ich teraz oceniać.
Na zboczach Orodruiny, w kolejnym kawałku było poczucie sukcesu. Wyrachowanego, wypracowanego sukcesu. I uśmiech wyższości idący z tym w parze. Znał to tak bardzo, że aż się roześmiał.
Jednak niepokoiło go to, bo nadal nie wiedział, co może oznaczać rozbicie na tyle kawałków. Czy da radę odnaleźć wszystkie? Czy da radę je złączyć? W jakiej kolejności je składać?
Szukając dalej, odnalazł też niewielkie drzazgi. Nie rozprezentowały nawet jednej konkretnej cechy czy uczucia. Odnalazł nawet kawałki jego mimiki. Uniesiona brew, gdy był zainteresowany. Zaciśnięte wąskie usta, gdy miał rację, ale nie chciało mu się dyskutować. Dezaprobata ledwie widoczna w kąciku ust. I dużo różnych obaw. Wielu z nich Eonwe nawet nie pojmował.
Eonwe widział, że niektóre kawałki w jego dłoniach same łączyły się i splatały w większe fragmenty. Z całych sił tchnął własną energię w tę, starając się postąpić według wskazań Olorina. Przelewał moc, aż jego Fana przybladło, do granic swoich możliwości. Widział, jak trzymana przez niego Fea drgnęła, a potem zaczęła pulsować ledwie wyczuwalnym, nierównomiernym jeszcze rytmem.
Trzech Valarów pomagało Olorinowi powrócić do żywych. Jak on ma to zrobić sam? Bez pomocy. Mairon jest zgoła trudniejszym przypadkiem. Padł wyczerpany, obawiając się, że cały proces zajmie lata. Może setki lat. Lub tysiące. Zapadł w sen wyczerpany. A może stracił przytomność.
Sam nie wiedział, ile spał, ale mogła minąć setka lat. Zarejestrował, że po obudzeniu nadal jest w Mordorze. Samoporuszające się wagoniki były szybsze, zwinniejsze, nie potrzebowały torów. Niewiarygodne, że ludzie tworzyli je sami, bez nauk Valarów czy elfów.
Skupił się na Maironie. Uśmiechnął się, widząc że jest na dobrej drodze. Fea Mairona pulsowała lekko, zdawała się też świecić bladym blaskiem. A może tylko odbijała światło. Jeszcze raz tchnął w nią moc, mocną niczym powiew wiatru w skrzydłach.
Znów opadł wyczerpany. Zdał sobie sprawę, że to zawsze będzie za mało. Przecież jego powietrzna moc nigdy nie obudzi takiego ognia, jakim Mairon zwykł płonąć. Ariena lub ktoś z balrogów mogliby to zrobić. Smoczy ogień... Zostały jakieś smoki? Góra! Tak! Góra Przeznaczenia ma wystarczająco dużo ognia. Teraz jednak padał z nóg, nie ruszyłby nawet skrzydłem. Zasnął.Jeżeli jego przypuszczenia były słuszne, potrzebował ognia. Nie płomyka, czy ogniska.
![](https://img.wattpad.com/cover/349399176-288-k667433.jpg)
CZYTASZ
SILMARILLION BOMBONIERKA Brudnopis /Fragmenty Opowiadań/ Nieuporządkowan
FanfictionBombonierka pełną różnych shipów ●nadmiarowe akapity, których nie upchnęłam w książkach ●książki, które się rodzą ●książki, które nie zasmakowały mi, wiec zostały w formie pierwszego rozdziału. ●inne one-shoty Można spodziewać się wszystkiego, co po...