1.

6K 84 16
                                    

Oglądając ciemne ulice Nowego Yourku i słuchając piosenki Billie Elish, zadzwonił mój telefon.

Był to mojego brata przyjaciel, ciemno włosy brunet, wysoki jak dla mnie. A na imię mu Marcus zjebus jakich ich mało.

- Co chcesz? ~ Powiedziałam jak najbardziej złośliwie.

- Zaraz będę u was, Lucas długo będzie załatwiać te papiery, więc muszę się tobą opiekować, spokojnie ja też nie skacze z radości.

Zaśmiałam się fałszywie i rozłączyłam rozmowę.

Mój starszy brat opiekuje się mną od zawsze, moi rodzice żyją jednak chuj wie gdzie są, zostawili nas gdy byliśmy mali.

Lucas mój brat w końcu dostał to na co pracował przez całe życie: firmę, kasę i moje szczęście, od trzech lat jest moim opiekunem prawnym i przy okazji największym milionerem.

- Jestem już.

- Mam to daleko w dupie. ~ wyszeptałam.

Po godzinie śpiewania i pisania z przyjaciółką zeszłam na dół żeby zobaczyć co debil wyprawia.

Spał, a myślałam że ma się opiekować.

- szafirek, chodź do mnie, pora na jedzonko. ~ zawołałam po cichu swojego kota.

Nazywa się szafirek, ponieważ jest biały I ma piękne niebieske oczy koloru szafirów, kiedyś błąkał się pod naszą posiadłością, więc mu pomogłam.

- Tutaj jesteś choć słodziaku. ~ pogłaskałam kilkanaście razy kotka i wzięłam na ręce. - to co dzisiaj rybka?

Gdy już przyrządzona ryba została zjedzona przez kota, postanowiłam przykryć kocem Marcusa bo wyglądał jakby marznął.

- Nie dotykaj mnie nawet.

Myślałam że śpi, debil udawał.

- Chciałam cię tylko kocem przykryć, udawaczu. ~ powiedziałam i żuciłam na niego koc.

- Nie spałem, po prostu głowa mnie napierdala.

- Nie dziwię się po wczorajszym. ~ zaśmiałam się żenująco.

Wczoraj byliśmy na jakiejś domówcę, ja chciałam tylko się zabawić z przyjaciółką a debil zaliczyć kilka naiwnych lasek i się nachlać.

- Dobra, spierdalaj.

Może i nie daże go sympatią jednak serce mam, poszłam do kuchni by wziąść tabletki na bóle głowy i jakieś picie.

- Wejś jedną, tylko popij bo się zadławisz. ~ powiedziałam dając wszystko na stół który stoi przed kanapą.

Marcus zrobił to co mu powiedziałam.

- Grzeczny piesek. ~ zaśmiałam sie.

Marcus wziął mnie na ręce.

- Ej! Puszaj mnie. ~ próbowałam się wydostać jednak żaden pomysł nie wyszedł.

- Suczke trzeba wykąpać.

Po tych słowach już nawet nie próbowałam się wydostać, wiedziałam że się nie uda.

Po chwili byliśmy już w dolnej łazience, Marcus odkręcił wodę w wannie i gdy była już pełna, wrzucił mnie.

- Kurwa zimna! ~ krzyknęłam do Marcusa.

A on się zaśmiał.

- Karma to suka, młoda panno.

Gdy wstałam po ręcznik, Marcus się zagapił na moje ciało, ciuchy miałam całe mokre więc mi wyszystko było prześwitywać.

- To że zjebus to jeszcze zboczeniec. ~ zaśmiałam się.

Przyjaciel mojego jedynego brata..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz