2.

4.7K 88 39
                                    

Gdy Marcus zjadł śniadanie powiedział że jedziemy do galerii, bo trzeba kupić rzeczy do lodówki.

Aktualnie czekam na tego debila przed zamkniętym autem bo szuka kluczyków.

Zaczyna padać piękny, puszysty śnieg, uwielbiam zimę, uwielbiam święta i uwielbiam wszystko co jest z tym związane.

- Znalazłem! Już idę.

Zaśmiałam się z Marcusa i wystawiłam język żeby złapać śnieg.

- No co? Nigdy tak nie robiłeś? ~ Powiedziałam zdziwiona do debila który się jedynie przyglądał.

Gdy już siedzieliśmy w aucie, wybłagałam Marcusa żebym mogła włączyć jakieś świąteczne piosenki.

Nie zgodził się.

- No proszę chociaż jedną. ~ błagałam nadal.

- Spierdalaj, nienawidzę świąt.

- To najlepszy czas w roku! ~ powiedziałam zażenowana.

- Ani trochę, wszędzie miłość.

Marcus miał dużo dziewczyn, z którymi jedynie się bawił, nigdy nie miał prawdziwej miłości, z którą chciałby spędzić resztę życia.

- W końcu też ją poczujesz. Zobaczysz. ~ powiedziałam lekko się uśmiechając, jednak żeby trochę poprawić tą smutna atmosfere, dodałam. - no chyba że nikt nie pokocha takiego gnoma.

- Zaraz będziesz iść pieszo

Podziękuję. Zamilkłam ale nie na długo bo po chwili byliśmy już na parkingu przed galerią.

- Musimy pójść do Action po rzeczy na ozdoby świąteczne domu. ~ zaczęłam skakać z radości.

- Nie ma opcji.

- No to zadzwonię do Lucasa i powiem co ostatnio robiłeś z Arianną w jego pokoju, a dokładniej w jego łóżku. ~ Pomachałam telefonem przed jego twarzą.

- skąd wiesz?

Słodki jest jak się wkurza.

- Nie wiedziałam, teraz już wiem. ~ zaśmiałam się.

- Kurwa.

Wygrałam

- To może najpierw do Lidla? ~ powiedziałam jak zwyciężczyni.

Marcus jedynie kiwnął głową, i  ruszył w stronę galerii.

Jesteśmy właśnie przed sklepem, włączyłam telefon żeby wyczytać listę, ale nawet słowa nie zdążyłem powiedzieć.

- Zajmij się tym, a ja zajmę się nią.

Mówiąc zajmij się tym wskazał na moją listę a mówiąc że on zajmie się nią wskazał na jakąś dziewczyne.

- Zjeb pospolity.

Po chwili Marcusa ze mną nie było a ja miałam jedynie duży wózek.

Czas na poszukanie jaknajszybciej tych wszystkich pierdół, odechciewa mi się tu być jak widzę Tego debila z tą laską.

Gdy miałam już prawie wszystkie rzeczy nie mogłam sięgnąć po jogurt który był na tej wyższej półce w lodówce.

Nagle ktoś mi go poddaje, był to blondyn o jasnej karnalcji, z tęczówkami koloru niebieskiego trochę jak mojego szafirka.

- Dziękuję. ~ uśmiechnęłam się do chłopaka.

- Nie ma sprawy. Jestem Kevin.

- Ja Bella, mogę się jakoś odwdzięczyć za podanie mojego ulubionego jogurtu? ~ dodałam lekki uśmieszek.

Przyjaciel mojego jedynego brata..Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz