snow

498 18 60
                                    

@lee_bok1

9,352 polubień2788 komentarzy_________________________

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

9,352 polubień
2788 komentarzy
_________________________

Wszystko zaplanowaliśmy na następny dzień i poszli do domu.

Następnego dnia wstałem o 6. O 7 mieliśmy być już pod lasem. Ubrałem na golf, ciepłą bluzę, a pod dresy, spodnie termowe. Mama mi wydarła z szafy spodnie narciarskie. Dosłownie byłem jak cebulka. Każdy miał zabrać ze sobą chociaż jedne sanki, lub coś do zjeżdżania. Tata dał mi swoje tzw. jabłszko z którym wyszedłem z domu.

Nie chciałem uganiać się z jakimś plecakiem do którego mógłbym schować telefon, a więc nie wziąłem komórki.

Śniegu było bardzo dużo, sięgał mi ponad kostki. Pod lampą przy której mieliśmy się spotkać nie było jeszcze nikogo, a wydawało mi się że to ja się spóźnię. Zaczynałem żałować, że nie wziąłem telefonu.

Oparłem się o lampę zaczynając się rozglądać czy nikogo nie ma. Gdy tak stałem ktoś postanowił zrobić mi żart i z każdej strony leciały we mnie śnieżki. Położyłem się na warstwie śniegu chroniąc głowę. Słyszałem śmiechy wszystkich moich przyjaciół. Jisung postanowił położyć się na mnie i włożył mi śnieg do buzi. Szybko go zepchnąłem i otrzepałem.

F: Czy was do reszty pojebało? Ja ledwo żyję, jest 7 rano...

J: Zluzuj portki, świetnie się bawimy- chwycił mnie za rękę i poszliśmy calą ekipą pod górkę. Naszym celem była wielka, stroma góra znajdująca się w lasie nie daleko ulicy. Chciałem być bliżej Hyunjina w tym czasie, więc zwolniłem tępo zbliżając się do jego boku. Czy ten chłopak musiał zawsze wyglądać tak idealnie? W jego oczach odbijał się biały śnieg, a nosek był czerwony od temperatury, z resztą jak każdego z nas. Jednak nikt nie wyglądał tak dobrze jak on, już nie wspominając o Hanie przypominającego bezdomnego.

HYUNJIN POV

Przysięgam, że nie moim pomysłem było obrzucenie Lixiego śnieżkami. Felix szedł przede mną obok Hana. Na prawdę nie chciałem im przeszkadzać, jednak bardzo chciałem iść obok niego, a może nawet złapać go za dłoń? Pomimo tego, że nie miałem jeszcze pojęcia co czuję do chłopaka coś mnie do niego ciągnęło i ciągle przypuszczałem, że to miłość.

Zdawało mi się, że chłopak o którym mowa w moich myślach zwalnia i zbliża się do mnie. Odrazu się uśmiechnąłem i zrobiło mi się cieplej w przy tej pogodzie. Spod granatowej czapki chłopaka wystawały jego piękne blond włosy, niestety całe oblepione śniegiem którym w niego rzucałem. Westchnąłem i zebrałem mu go.

Zaczęliśmy zagłębiać się w las. Z daleka widać było górę na którą zmierzamy. Stanęliśmy przed nią a Han westchnął- noo to kto ostatni na górze stawia pizze!- cały on... Kiedy wszyscy tak rzucili się ta obiekt ja oddaliłem się i patrzyłem z której strony byłoby szybciej i bezpieczniej wejść. Górka była praktycznie stroma jak ściana. Wszyscy wrzucili swoje sanki na szczyt, żeby było łatwiej się tam dostać.

Tak na prawdę nie było żadnego najlepszego wyjścia. Z każdej strony był ten sam kształt.

-No to dobra, cofam słowa, jak tam wejdziemy?- zapytał Jisung. Wiedziałem, że tak to się skończy.

-Po prostu próbujemy- odpowiedziałem i rzuciłem się w stronę męczącego się Lixa. Złapałem chłopaka za nogę próbując go podsadzić. Żartobliwie krzyczał abym go zostawił, ale ja nie dawałem za swoje. Kiedy nam wszystkim udało wdrapać się na szczyt nie przewidzieliśmy tego, że będziemy się bali stąd zjechać. Góra miała może 8 metrów? I była bardzo stroma.

Soyeon już miała dość słuchania jak się kłócimy, więc wzięła swoje sanki, usiadła na nich i zjechała. -Widzicie? Nic mi nie jest!- wykrzyczała odsuwając się od toru.

Odruchowo popchnęłem Hana na czyjeś jabłszko i zepchnąłem go z górki. Widziałem jak chlopak krzywo jedzie i wiedziałem, że to się źle skończy. Tak jakby przewidziałem przyszłość, Jisung wleciał w drzewo. Udawałem, że się nie śmieję podczas gdy Han drze się jak stare pościeradło, że go noga boli.

Yuqi zjechała sama z własnej woli, a więc zostałem ja i Lix.

-Jedziemy razem?- zapytał niższy ode mnie chłopak. Nie co zdziwiłem się tym pytaniem, co nie zmienia faktu że bardzo się ucieszyłem i bez dwóch zdań się zgodziłem. Usiadłem za chłopakiem, pierwszy raz obejmując go mocno od tył. Kazał mi się mocno trzymać, odepchnął nas od ziemi i zjechaliśmy. Nie widziałem gdzie jedziemy, głowa Lee zasłaniała mi widok. Ale z jego krzyków wynikało, że coś poszło nie tak... Wjechaliśmy w mocno kujący krzak. Nie dostałem żadnych obrażeń jako że ciało Felixa mnie osłaniało. Odrazu podniosłem się nad nim- Nic ci nie jest?- zapytałem głośno patrząc na jego twarz i resztę ciała. Ten zaczął się śmiać- Nic mi nie jest!

Stwierdziliśmy, że jeden zjazd na osobę wystarczy więc zmieniliśmy zabawy których było mnóstwo.

Gdzieś o 16 rozeszliśmy, a ja poszedłem razem z Felixem do jego domu. Chciałem go tylko odprowadzić by być z nim nie co dłużej. Chłopak już dosłownie zamarzał, więc rozwinąłem swój długi, ciepły szalik i założyłem mu go. Ten uśmiechnął się i owinął swoją rękę wokół mojego brzucha. Spodobało mi się uczucie towarzyszące mi przy tej miłej chwili. Chciałem aby tak mogło zostać, i żebyśmy mogli się tak przytulać codziennie. On był moim celem dotyczącym naszego zakładu. Wiedziałem, że nie mam u niego najmniejszych szans. Chciałem aby kiedyś moje usta mogły się zatopić w jego.

Pożegnałem się z blondynem i wróciłem do siebie.

WANNA BET? || hyunlixOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz