―dzień później―
Po prawie trzech godzinach na morzu, Arabela zaczęła dostrzegać ląd. Fale szumiące w dole rozbijały się o kadłub kutra, którym płynęli. Dziewczyna oparła przedramiona o reling, rozkoszując się zapachem morskiej bryzy. W tym momencie obok niej pojawiła się znajoma sylwetka. Matias trzymał w ręce dwa piwa, z których jedno zamierzał jej podać.
Odebrała od niego puszkę, po czym na powrót zwróciła się w stronę horyzontu i natychmiast poczuła ból w lędźwiach. Kręgosłup wciąż jeszcze bolał ją po twardym lądowaniu w siatce kaskaderskiej, kiedy to Matias pociągnął ją za sobą w przepaść.
Postrzału nie było w planie. Żadne z nich nie przewidziało, że Blaise chwyci za broń. Na szczęście nigdy nie uczył się strzelać i kula ledwie drasnęła chłopaka w ramię. Arabela opatrzyła ją gdy siedzieli w jaskini, czekając aż policja opuści teren jeziora. Później wsiedli w pociąg, by dojechać do najbliższego portu, z którego drogą wodną mieli dotrzeć w miejsce, które skrywało w sobie skarb, ukryty przez jej przodka. Znajomy Isabeli zdołał rozszyfrować transkrypcję. Mówił o „mieście wyrastającym z wody" Od razu uznał, że musi chodzić o Es Vedrę – tajemniczą wyspę, uchodzącą za wierzchołek Atlantydy. Na głębszą analizę potrzebował więcej czasu, a oni postanowili od razu ruszyć w drogę.
Większość podróży spędziła przy relingu, wpatrując się w głębię. Dzięki Tiago odrobinę przestała obawiać się wody. Myśląc o chłopaku czuła wszechogarniające wyrzuty sumienia.
― Myślisz, że wybaczą nam ten numer? ― spytała wątpiąco, zerkając na swojego towarzysza.
Matias uśmiechnął się pod nosem.
― Bez obaw ― rzucił. ― Zapomną o wszystkim, gdy tylko zobaczą kasę za diament.
Arabela roześmiała się, ale wiedziała, że miał rację. Czuła, że postąpili słusznie. Musieli zadbać o siebie. Paradoksalnie najprościej było to zrobić przestając istnieć dla innych. Liczyła, że Tiago to zrozumie i któregoś dnia da im kolejną szansę.
― Czeka nas nie lada wyzwanie. Wyspa jest ogromna, a my nie mamy pojęcia gdzie szukać ― przypomniał chłopak. ― Nie mówiąc już o tym, że nie mamy zakwaterowania.
Arabela zmarszczyła brwi, dostrzegając że nie czuje się tym specjalnie przejęta. Wypełniała ją raczej ekscytacja. Poza tym czuła, że z Matiasem u boku, nie ważne co się stanie, jakoś się z tego wygrzebią.
― No to dla fabuły ― powiedziała, stukając swoim napojem o puszkę chłopaka.
― Dla fabuły ― odparł, a następnie równocześnie pociągnęli po długim łyku.
Stojąc przy rufie wraz z morską bryzą, czuła w płucach lekkość. Uśmiechnęła się do siebie, bo wiedziała, że właśnie udało jej się wykraść życiu własną wolność. Objęła prowadzenie, a to był dopiero początek rozgrywki. I tym razem to ona trzymała w garści wszystkie pionki.
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
ciąg dalszy nastąpi
CZYTASZ
BÓG ZŁODZIEI [18+] || DZIECIAKI Z LA MANCHY #1
Roman d'amourKiedy lądujesz gdzieś po środku hiszpańskiego miasteczka, bez grosza przy duszy, z dziwnym przedmiotem owiniętym w zakrawiony materiał, uratować może cię tylko cud. Cud o łobuzerskim uśmiechu oraz zwinnych palcach, który zapłaci za twoją taksówkę pi...