CAPÍTULO DIEZ

416 29 4
                                    

―obecnie―

Gdy wpadli do nory, na progu zastał ich Rico. Arabela dyskretnie przekazała mu pudełeczko z wężem. Chłopak pośpiesznie ruszył z nim do łazienki, by następnie udać, że właśnie tam go znalazł. W tym czasie Tiago wyminął ich oboje, ruszając prosto na taras, gdzie kręcili się Matias i Victoria. Zdawał się tryskać energią, gdy oparł się o próg, rzucając:

― Hieny jutro rano chcą wykraść obraz z hotelu Milagro. Mamy czas, żeby ich w tym ubiec.

Jego przyjaciele spojrzeli po sobie. W oczach Vic natychmiast pojawiło się zaciekawienie, podczas gdy twarz jej towarzysza wykrzywiła podejrzliwość. Tiago zaczął im streszczać, co się wydarzyło, kłamiąc, co do celu ich podróży. W trakcie dołączył do nich Rico deklarując, że odłożył Arnolda prosto do terrarium, co było dobrym posunięciem. Jeśli Matias miał rozpoznać różnice pomiędzy jego starym wężem, a tym którego przywieźli, warto było odłożyć to w czasie.

Ostatecznie całą piątką zasiedli na sofach, słuchając historii Tiaga. Chłopak mówił odrobine chaotycznie, ale pozostali nie mieli problemu ze zrozumieniem sensu jego zdania. Na koniec rozłożył ramiona, z entuzjazmem czekając na ich reakcję. Arabela spodziewała się, że przyjaciele jakoś stłumią jego zapał. W końcu nie ważne, jakie rachunki mieli do wyrównania z Hienami, wpychanie się z łapami do roboty, którą mieli wykonać dla rzekomo „potężnego" Diaza, zdawało się głupie. Czuła jednak, że mężczyzna był kolejnym elementem układanki. Gdy jej towarzysz o nim wspomniał, jego głos stężał i stało się jasne, że z nim również posiadał zatargi. W przeciwnym razie nie zachowywałaby się tak irracjonalnie. Mimo wszystko, nie usłyszała ze strony lokatorów słów sprzeciwu. Wręcz przeciwnie, na twarzy Victorii pojawił się zapalczywy uśmiech:

― To może się udać ― wzruszyła ramionami, patrząc na brata, który przytaknął za nią z oczami przepełnionymi psotną żądzą.

― Martin na pewno cię nie widział? ― spytał Matias ze znacznie większym dystansem.

Tiago pokręcił głową.

― Ten cymbał nie rozpoznałby mojego auta, nawet gdybym je podpisał. Widzi tylko czubek własnego nosa.

Na moment zapanowała cisza, a Arabela miała wrażenie, że jest jedyną trzeźwo myślącą osobą w pomieszczeniu. Cała reszta upajała się magnetyczną ekscytacją, którą wniósł do przestrzeni Tiago. Zupełnie jakby był kulą plazmową, a oni wyciągnęli w jego kierunku palce.

― Obraz może być warty kupę szmalu ― przyznał Matias.

― Dwie piecznie na jedynym ogniu ― rzucił zachęcająco prowokator całego zajścia. ― Wkurzone Hieny i dobra kasa.

― Ale trzeba to lepiej przemyśleć, zanim podejmiemy działania ― dodał tamten, łącząc dłonie na wysokości piersi.

Arabela po raz pierwszy w pełni mogła zgodzić się z jego słowami. Do tej pory głównie milczała, bo z pewnością zbyłby jej komentarz. Nie mogła im mówić, co mają robić. Mimo wszystko chciała wyrazić swoją opinię. Zwróciła się do Tiaga, choć wątpiła, czy jakkolwiek na niego wpłynie. Był niebezpieczni nakręcony, a ludzie w takim stanie nie myśleli nadto racjonalnie. Wiedziała o tym z autopsji.

― Sam mówiłeś, że Diaz to najpotężniejszy człowiek w tej części kraju. Nie wiem, czym się para, ale czy warto z nim zadzierać?

― Diaz para się wszystkim ― wyjaśnił jej Matias. ― Dilerka, handel z Pacynkarzem, przemyt, pożyczki, kradzieże. Ma ludzi dosłownie wszędzie.

Nie potrafiła ukryć zdziwienia faktem, że po raz pierwszy zwrócił się do niej bez pogardy. Być może wynikało to z tego, że poniekąd mieli to samo zdanie.

BÓG ZŁODZIEI [18+] || DZIECIAKI Z LA MANCHY #1Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz