Oszołomiona wstałam z łóżka i przebrałam się w przygotowaną przez moją opiekunkę, białą sukienkę z elementami pudrowego różu (dostałam ją już rok temu, specjalnie na takie okazje jak te, a że nigdy jeszcze taka okazja mi się nie przytrafiła, sukienka była prawie jak nowa.) i lekko znoszone pantofle, o kolorze tym samym jak sukienka. Szybko przejrzałam się w lustrze. Czegoś brakowało w moim wizerunku. Nerwowo rozejrzałam się po moim małym i dość brzydkim pokoju, i odnalazłam na biurku które bardziej przypominało stół z jakiejś taniej podróby IKEI, bo faktycznie nim było, srebrny łańcuszek z różowym kryształkiem. Niepewnie założyłam go, i wybiegłam z pokoju, nie wiedząc czego się spodziewać. Nie mogę wyrazić słowami tego, jak bardzo się wtedy bałam!
-Zaraz powinna tu być - usłyszałam głos jednej z opiekunek, który dobiegał zza drzwi, gdy miałam je otworzyć. Choć próbowała to zatuszować, jej głos zdradzał zniecierpliwienie.
Weszłam do sali i kulturalnie przywitałam się z nieznajomymi, którzy mieli mnie zaadoptować. A właściwie to KTÓRE miały mnie zaadoptować, bo były to dwie kobiety: jedna starsza, natomiast druga młodsza. Obie miały piwne oczy i piękne miedziane włosy. Starsza kobieta miała krótkie włosy, mniej więcej do ramion, a jej młodsza rówieśniczka wręcz przeciwnie - miała długie włosy, sięgające jej do kolan. Związała je w gruby warkocz, który zgrabnie trząsł się za każdym razem, gdy ta choćby bardzo lekko poruszyła głową.
Nagle opiekunka wyrwała mnie z rozmyślań.- Proszę, przedstaw się, dziecko - poprosiła, bardzo sztucznie się uśmiechając. Czy ona naprawdę aż tak mnie nienawidzi? - pomyślałam, zaciskając zęby.
- Jestem Aurelia Pamels - przedstawiłam się, mając nadzieję, że kobiety nie usłyszały jak mój głos w połowie zdania zadrżał
- Bardzo piękne imię - pochwaliła mnie młodsza kobieta, uśmiechając się szczerze i życzliwie. Od razu zapałałam do niej sympatią. Już dawno nikt tak mile się do mnie nie uśmiechał.- Ja jestem Lawinia, a to jest moja starsza siostra Agnes.
Agnes spojrzała na mnie, i uśmiechnęła się spokojnie i miłe. Odwzajemniłam uśmiech, choć wyszedł mi dużo bardziej nieśmiało.
Nagle uświadomiłam sobie, że Lawinia i Agnes to najmilsze osoby, które kiedykolwiek poznałam. Nieświadomie uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.Cały czas rzucałam ukradkowe spojrzenia w stronę pięknych włosów Lawinii. Moje proste blond włosy, które sięgały mi ledwo do pleców, mogły się schować przed tym jej ślicznym, miedzianym warkoczem.
Przyglądając się jej włosom, nie zwracałam uwagi, jaką miała pobladłą, zmęczoną twarz. Jednak podkład i delikatny makijaż, lekko to zatuszowały.
- Przepraszam panie - przerwała nam rozmowę opiekunka, znowu się sztucznie się uśmiechając. - Decydują się panie na adopcję? - zapytała. Widać była już bardzo zniecierpliwiona.
To
Kobiety naradzały się, więc nie widziały jak cała się trzęsę, a moje wargi znowu zaczynały drżeć. NIKT, absolutnie nikt nie potrafiłby sobie wyobrazić, jak się wtedy stresowałam. Tylko opiekunka co chwilę rzucała mi spojrzenia przepełnione podejrzliwością, jakby chciała się mnie spytać: Aurelio, co ty do licha wyprawiasz?! - w ogóle mnie nie rozumiała. Nikt, kto ma rodziców i kto wychowywał się w normalnym domu, a nie w sierocińcu, nie mógł mnie wtedy zrozumieć.Wreszcie po dwóch minutach, przepełnionych udręką, strachem i obawami, obie kobiety skończyły naradę, z powagą wpatrując się w opiekunkę. Byłam wtedy gotowa na wszystko. Jak mnie nie przygarną, to po pewnym czasie chyba się z tym uporam.
Chyba.
Agnes otworzyła usta, i znowu je zamknęła, i wymieniła porozumiewawcze spojrzenia z Lawinią. Wreszcie rozchyliła je by powiedzieć:
- Tak. Zaadaptujemy Aurelię. - kamień spadł mi z serca. Byłam taka szczęśliwa, że łzy zaczęły napływać mi do oczu. Nie powstrzymywałam ich. Agnes i Lawinia, uśmiechały się to do siebie, to do mnie, natomiast opiekunka tylko patrzyła na mnie pustym wzrokiem, udając uśmiech, co nie bardzo jej wychodziło.
Od teraz jesteś Aurelią Pamels-Jankins - powiedziałam do siebie szeptem.
____________________________________________PODOBAŁO SIĘ?
Następny rozdział za tydzień!!!
CZYTASZ
~Adopted by LOVE [ZAWIESZONE]
Teen Fiction,,To nie sierociniec nam pomagał. Pomagały nam osoby, które się nad nami zlitowały! Naszym losem nie kierują opiekunki, tylko ludzie, którzy nas zaadoptują!'' Aurelia Pamels to szesnastoletnia osierocona dziewczyna. Nagle adoptują ją dwie kobiety. W...