Siedziałam z siostrami i rozmawiałam o wszystkim i niczym jednocześnie. W pewnym momencie, telefon Lawinii zawibrował.
- A cóż to za wiadomość? - żartobliwie śpiewnym tonem powiedziała Lawinia. Szybko wyjęła telefon z torebki, którą nadal miała na ramieniu i odblokowała go. Nagle zbladła i zapytała drżącym głosem:
- Aurelko... Mogłabyś zostawić nas na chwilę same...?
Wzdrygnęłam się zaniepokojona, ale szybko przytaknęłam i skierowałam się w stronę schodów. Zanim znalazłam się na ich szczycie, dosłyszałam strzępki rozmowy.
- Przyszły... - dalej już nie dosłyszałam. Lawinia mówiła to szeptem, a ja już byłam na ostatnim schodku.
- Jak to wygląda? - spytała równie niepewnie Agnes. Chyba była nawet bardziej przerażona niż jej siostra. Słyszałam to w jej głosie. W tym momencie zatrzymałam się na schodach i zadrżałam niespokojnie.
Lawinia chyba podała telefon Agnes, bo słyszałam, jak czyta szeptem. Nagle zamilkła i powiedziała przerażona:
- Siostrzyczko...! Będzie dobrze, poradzimy sobie, tak? Tylko my dwie, na zawsze, dobrze...?
Nie wiedziałam, o czym mówiły. Ale wiedziałam, że to nic dobrego. Nagle Lawinia zaczęła zmierzać na górę. Wtedy wyrwałam się z transu i szybko pobiegłam do mojego pokoju, zatrzaskując za sobą drzwi. Usłyszałam kroki, zbliżające się do mnie, jednak kiedy się zamknęłam, Lawinia najzwyczajniej w świecie mnie ominęła. Chyba nie miała zamiaru do mnie wchodzić. Ogarnęło mnie wtedy coś pomieszanego z ulgą, a niepokojem, który nieustannie rósł. Rzuciłam się na łóżko i próbowałam bezskutecznie uspokoić oddech.
W moim pokoju przesiedziałam z dwie godziny, i miałam zamiar siedzieć tam jeszcze dłużej, dopóki Agnes nie zawołała mnie na obiad. Jej głos już nie był tak radosny, jak zwykle. Słyszałam w nim smutek, który próbowała zatuszować, jednak bez skutków. Wstałam z łóżka i odłożyłam telefon, w którym sprawdzałam nowe wiadomości na messengerze, żeby się czymś zająć. Powoli zeszłam po schodach, bez uśmiechu na ustach, którego jeszcze niedawno na nich miałam. Skierowałam się w stronę jadalni, i usiadłam na krześle, które z wyraźnie udawanym uśmiechem wskazała mi Agnes. Wiedziałam, że nie ma humoru, ale nie dopytywałam się, o co chodzi.
W tym właśnie momencie dołączyła do nas Lawinia, która choć miała świeży, delikatny makijaż, to lekko zaczerwienione oczy. Jej twarz była nachmurzona, lecz kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uśmiechnęła się do mnie tak samo promiennie, jak za każdym razem. Odwzajemniłam uśmiech, kurczowo ściskając koronkę od mojej sukienki, którą zapomniałąm przebrać. Poczułam wtedy ukłucie w sercu, ale szybko odgarnęłam złe myśli i przełnęłam ślinę, żeby pozbyć się guli, która przez te kilka sekund urosła mi w gardle.
Lawinia zajęła miejsce obok mnie i zaczęła jeść obiad. Były nim pierogi ruskie i puree ziemniaczane. Niepewnie wzięłam jeden kęs, lecz wtedy zagadnęła mnie moja młodsza opiekunka prawna.
- Nie masz o co się martwić! - zaczęła, uśmiechając się łagodnie. - Agnes naprawdę dobrze gotuje.
Wiedziałam o tym. Przekonałam się po samym zapachu. Ale coś nieprzyjemnego wisiało w powietrzu, ściskając ze stresu mój żołądek.
____________________________________________Hejka! To znowu ja! Dziś postanowiłam dodać tu pierwszą nutkę tajemniczości. W końcu obiecywałam akcję! Będzie to takie w pewnym sensie wynagrodzenie za nudne rozdziały. Ale w końcu w każdej książce, najpierw musi być spokój, żeby potem nastąpiła burza! Teraz nasza Aurelia będzie odkrywała sekrety tej rodziny.
Trzymajcie za nią kciuki i wyczekujcie kolejnych rozdziałów!
EMILAemilaAAA
CZYTASZ
~Adopted by LOVE [ZAWIESZONE]
Roman pour Adolescents,,To nie sierociniec nam pomagał. Pomagały nam osoby, które się nad nami zlitowały! Naszym losem nie kierują opiekunki, tylko ludzie, którzy nas zaadoptują!'' Aurelia Pamels to szesnastoletnia osierocona dziewczyna. Nagle adoptują ją dwie kobiety. W...