Po długiej podróży, przepełnionej luksusem, dojechałyśmy do domu obu sióstr.
- No dobrze. Dotarłyśmy na miejsce! - powiedziała Agnes. To ona kierowała, a pomimo tego, że przejażdżka była dość długa, nie było po niej widać żadnego zmęczenia. Za to Lawinia, choć siedziała razem ze mną wśród poduszek i koców, z ogrzewanymi siedzeniami i tym wszystkim, czego nie ma w normalnym samochodzie, wyglądała na bardzo znużoną. Zaczynałam się o nią martwić. Czy ona ma tak naturalnie, czy jest na coś chora?
- Wszystko w porządku? - spytała mnie się nagle Lawinia. Chyba rozmyślając, zapatrzyłam się na nią. Na początku trochę mnie zatkało i już miałam odpowiedzieć swoje " Tak... Wszystko w porządku..." , ale skoro Lawinia i Agnes są teraz moimi opiekunkami prawnymi, nie chciałam niczego przed nimi niczego ukrywać. Nawet myśli.
- A z panią...wszystko w porządku? - niepewnie zadałam pytanie. Bardzo niepewnie. Zrobiła najpierw oszołomioną minę. Chyba nie spodziewała się tego pytania ode mnie. Później na jej twarzy pojawiło się coś pomieszanego z gwałtownym strachem, a smutkiem. Jednak szybko się opanowała i odpowiedziała:
- Tak... Tylko... Ja... Jestem trochę zmęczona. Ale... - nagle zmieniła wyraz twarzy, na serdeczny uśmiech. - Nie mów do mnie na "pani"! Czuję się staro! Ja mam dopiero 22 lata! - po wypowiedzeniu tego zdania, lekko, a jednocześnie bardzo czule popchnęła mnie w ramię, jakbyśmy się znały od lat. Poczułam się wtedy jakoś dziwnie w środku. Ale to było dobre uczucie.- Oto właśnie widzisz twój nowy dom! - Agnes zrobiła szeroki gest ręką. Oto co zobaczyłam: stara willa, bardzo pasująca do limuzyny, z której przed chwilą wysiadłyśmy. Była urządzona bardzo bogato i elegancko. Pomalowana była na biało, a naokoło niej, rosły idealnie przystrzyżone tuje. Nieświadomie, pełna podziwu, otworzyłam usta. TEGO TO JA SIĘ NIE SPODZIEWAŁAM!
- I co? Podoba się? - Lawinia złapała mnie za rękę.
- On... Jest cudowny... - odpowiedziałam zamyślona. Nadal wpatrywałam się w piękny, bogaty budynek. Siostry znowu wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Obie miały na twarzy uśmiech. Wręcz promieniały.Agnes i Lawinia zaczęły zmierzać w stronę dróżki otoczonej z każdej strony tujami o dziwnych kształtach, które przypominały naturalne dzieła sztuki. Zachęciły mnie gestem, bym zrobiła to samo. Niepewnie ruszyłam w stronę ścieżki i spojrzałam przed siebie. Po chwili dostrzegłam, że prowadzi do wielkich, rzeźbionych drzwi willi. Nie widziałam jeszcze takich nigdy. NAWET w telewizji! Wyglądały tak wspaniale, że zatrzymałam się w miejscu i przyglądałam się tylko, nie wierząc, że to od dzisiaj będzie mój nowy dom. Nawet sobie tego nigdy nie wyobrażałam!
Gdy dotarłyśmy do końca dróżki i stałyśmy przy tych pięknych drzwiach, Lawinia wyciągnęła z torebki klucze i otworzyła je. Najpierw zobaczyłam werandę. Od razu zostałam zaskoczona. Wszystko wyglądało tak modnie i nowocześnie, że mi się nawet nie śniło, że kiedykolwiek stanę w tak bogato, a jednocześnie tak przytulnym pokoju. W oknach były firanki o pastelowych odcieniach. Pełno było różnych światełek, lampeczek, a to wszystko było tak dopasowane, że pomyślałam, iż wnętrze dopasowywał jakiś drogi i profesjonalny projektant wnętrz.
- Ładnie, prawda? Lawinia projektowała! - Agnes spojrzała na Lawinię, a tej na twarzy pojawiło się coś pomieszanego z zawstydzeniem, a dumą i zakłopotana, uśmiechnęła się do mnie.
- To nic takiego... - pierwszy raz zauważyłam, że Lawinia się zarumieniła! Ale tym razem wiedziałam co powiedzieć.
- Proszę pa... To znaczy Lawinio... Masz wielki talent! - Lawinia znów się zarumieniła
- Jaki tam talent... Po prostu udekorowałam wnętrze... To potrafiłby każdy... - a mówiła to najlepsza projektantka wnętrz, jaką widziałam! Ile w tej kobiecie skromności! JA BYM NAPEWNO NIE POTRAFIŁA TAK PIĘKNIE ZAPROJEKTOWAĆ JAKIEGOKOLWIEK POKOJU!- No dobrze, wejdźmy do środka! - zaprosiły mnie obie kobiety, wykonując ten sam zapraszający gest ręką, a ich oczy ponownie zalśniły. One wręcz promieniały, gdy pokazywały swój dom! Jakby bardzo, bardzo chciały, żebym od tej pory u nich mieszkała. Zrobiło mi się wtedy... Jakoś ciepło na sercu. Tak krótko się znałyśmy, a ja juz nie wyobrażałam sobie życia, bez Agnes i Lawinii. Ja poczułam... Że ja je kocham.
* Hejka! Miałam wstawić tem rozdział w środę, ale pojawiły się małe problemy techniczne i musiałam z tym poczekać do piątku, czyli do dzisiaj. Bardzo, bardzo was za to przepraszam.
Wyczekujcie nowego rozdziału! EMILAemilaAAA
CZYTASZ
~Adopted by LOVE [ZAWIESZONE]
Dla nastolatków,,To nie sierociniec nam pomagał. Pomagały nam osoby, które się nad nami zlitowały! Naszym losem nie kierują opiekunki, tylko ludzie, którzy nas zaadoptują!'' Aurelia Pamels to szesnastoletnia osierocona dziewczyna. Nagle adoptują ją dwie kobiety. W...