Jest szósta, a ja właśnie ogarniam się na rozpoczęcie roku szkolnego. Dzisiaj idę do pierwszej klasy liceum, chociaż powinnam iść do 2 bo mam w tym roku 16 lat. Nie zdałam ostatniej klasy przez niską frekwencję. Co prawda dopiero w grudniu, ale jednak. Nie powiem trochę się stresuje, szczególnie dla tego że nie ma tu moich znajomych z podstawówki, ponieważ się przeprowadziłam.
Przez całą podstawówkę musiałam dojeżdżać pociągiem 30 minut co było cholernie męczące, ponieważ musiałam wstawać o 5. 30 Nie było późniejszego pociągu, który przywiózł by mnie na czas. Dlatego teraz postanowiliśmy z rodzicami że przeprowadzimy się w miejsce gdzie szkołę będę miała na miejscu i tak skończyłam w Californi. Mimo że jest to piękne miejsce to czasem tęsknię za domem.
Ubrałam czarną, dosyć obcisłą sukienkę z długimi rękawami, A na to jeansową katanę. Rozczesałam moje Ciemne, długie włosy, wyszłam z domu i skierowałam się na przystanek. Było dość ciepło, więc zrezygnowałam z katany i włożyłam ją do małego plecaka. Dzisiaj jadę autobusem, chociaż nie mam szczególnie długiej drogi do szkoły, ale nie będę jechała rowerem w sukience. Nie musiałam czekać długo na autobus po kilku minutach już do niego wchodziłam. Poszukałam wolnego miejsca. Na szczęście mogłam usiąść sama. Niby dobrze by było zapoznać się z kimś już w autobusie, ale nie przesadzajmy. Jest w pół do siódmej i większość osób wygląda jakby wcale nie chciała tutaj być, a ja nie mam zamiaru dokładać im zmartwień.
Kiedy dojechałam pod liceum wysiadłam z autobusu i udałam się do wejścia, tylko nie za bardzo wiedziałam gdzie mam iść. Z wejściem nie miałam większego problemu bo aktualnie pchało się do niego sporo ludzi. Gorzej z halą, bo uczniowie byli naprawdę wszędzie. Niektórzy podchodzili do znajomych inni do szatni A jeszcze inni do sekretariatu, po potrzebne papiery. Zaczepiłam pierwszą lepszą osobę, bo sama napewno nie znajdę drogi.
-Hej! Sorka ale nie za bardzo wiem gdzie mamy rozpoczęcie- Zagadałam. Okazał się to być jakiś wysoki brunet, o brązowych oczach Swoją drogą był nawet przystojny i wyglądał jakby był w moim wieku.
-Ja właściwie też nie, ale możemy poszukać razem.- Zaproponował chłopak.
-Kailey Evans.-
-Jake.- Nie jest źle już jedną osobę znam.
-Chodź tędy tam idzie najwięcej osób.- Na logikę to tam powinna być właśnie sala. Poszliśmy w tamtym kierunku. Schodami w dół, potem lewo i drzwi na przeciwko okna. Sukces.
-O Boże nie przeciśniemy się .- Powiedziałam właściwie sama do siebie bo Jake'a już nie widziałam -Dupek. Zostawił mnie na pastwę losu.- Po kilku sekundach poczułam czyjąś rękę na nadgarstku.
-Nie zostawiłem Cię. Po prostu jesteś ślepa A ja byłem za Tobą i podpytałem ludzi gdzie siedzą pierwszaki. -
-Dobrze wiedzieć. I tak dla jasności nie jestem ślepa tylko oczy mam z przodu.- Wyjaśniłam
-Jasne.- Powiedział pod nosem. Chyba miałam tego nie usłyszeć ale coś mu nie wyszło.
Chłopak pociągnął mnie za sobą idąc do przodu na trybuny, na których najwidoczniej mieliśmy usiąść. Nie było zbyt dużo miejsca ale udało nam się zmieścić obok siebie.
Po jakichś 15 minutach zaczął się apel. Kilka osób mówiło coś o naszych obowiązkach szkolnych. Taki typowy apel pożądkowy. Dyrektorka szkoły przywitała pierwszaków. Teraz ten moment który muszę zapamiętać. Czyli do jakich sali poszczególne klasy mają się udać.
-... A klasa pierwsza uda się do sali numer 113.-
Przemawiało jeszcze kilka osób. W Tym wójt. Po apelu wszyscy zaśpiewali hymn i rozeszli się po salach. Tym razem ja złapałam Jake'a za rękę żeby go nie zgubić.
Gdy byliśmy już w sali usiedliśmy na jakichś losowych miejscach. I tak później wybierzemy ławki, w których chcemy siedzieć. Nasza wychowawczyni nie wydawała się być jakoś szczególnie zła. Wiadomo może robić takie pozory ale nie była jakaś sukowata.
Dostaliśmy plany lekcji, i umówiliśmy jakieś najważniejsze tematy. Jutro zaczynamy na dziewiątej co jest miłą niespodzianką. Tylko plan lekcji trochę mi nie pasował, bo zaczynało się od razu z grubej rury czyli matmą. Matematyki nienawidziłam jak zresztą każdy. Później była chemia której za cholerę nie rozumiałam, i zawsze musiałam się uczyć na nią dwa razy dłużej niż na inne przedmioty a i tak pisałam na trójkę, co jak na mnie jest złą oceną bo zazwyczaj otrzymuje 4 albo 5. A później kolejno Angielski który dosyć łatwo mi idzie, Fizykę która nie jest zła da się pisać na logikę i Niemiecki.
Reszta dni wygląda podobnie. Zazwyczaj zaczyna się od najgorszych lekcji A później są stopniowo luźniejsze.
Po formalnościach mieliśmy czas na poznawanie się.
-Hej jestem Lily- przedstawiła się dziewczyna, która przed chwilą do mnie podeszła.
-Kailey. A to Jake.- Odpowiedziałam niebieskookiej blondynce. Przy okazji przedstawiłam bruneta.
-Hej.- Przywitał się zdezorientowany.
Chwilę pogadaliśmy we trójkę i dołączył do nas jeszcze Max. On również przedstawił się jako pierwszy.
Czułam że to z nimi będę się trzymać przez najbliższe cztery lata. Naprawdę dobrze nam się rozmawiało.Około 15 zaczęliśmy się zbierać do domów. Odprowadzili nas do autobusu, bo jak się okazało Max też dojeżdża do szkoły ze mną. Jake i Lily dojechali z rodzicami i właśnie przyjechali ich odebrać. Usiadłam z blondynem jednak nie mieliśmy okazji zbyt długo pogadać bo musiałam wysiąść.
Przeszłam przez ulicę do mojego domu. I zastałam moją siostrzyczke Vanessę czekającą na mnie w korytarzu z laurką. Niby to tylko bazgrołki 6-latki A jednak potrafią rozczulić. Przytuliłam ją na przywitanie i zostawiłam buty w szatni. Założyłam kapcie i poszłam do salonu, gdzie już czekali na mnie rodzice. Wypytywali czy kogoś poznałam jak tam apel i plan lekcji. Opowiadałam im dosyć chaotycznie, bo zazwyczaj gadam jak katarynka, A dzisiaj dość dużo się działo, ale mama i tata byli już przyzwyczajeni.
Gdy nie było nic więcej do obgadania poszłam do siebie. Nasz dom był jednopiętrowy, ale nie był mały. Urządzony w różnych kolorach. Każdy użądzał swój pokój sam, więc każdy był w innym stylu. Mój pokój był jasny, szaro-biały, tak samo jak meble. Kolorowe były ledy i obrazy na ścianach, które sama namalowałam. Większość przedstawiała góry. Nie wiem czemu, chyba po prostu wychodzą mi najlepiej.
Zaraz była osiemnasta więc zaczęłam się powoli ogarniać na jutro. Spakowałam do plecaka zeszyty, które podpisywałam jakieś kilka dni temu, bo podręczników jeszcze nie mamy.
Poszłam do łazienki się wykąpać i umyć zęby. Zeszło mi dość krótko jak na mnie. Potrafiłam siedzieć w łazience godzinami. Dosłownie. Zrobiłam snapa, wstawiłam story na insta i pooglądałam tiktoka. Ktoś do mnie napisał. Jakiś nieznany numer może to Jake albo Lily, podawałam im dzisiaj swój numer więc to bardzo możliwe.
Nieznany numer:
Hej To ja Jake zapisz sobie numer.Do Jake 😻:
Zapisany.Od Jake 😻:
Oki.Położyłam się na moim ogromnym łóżku, które kocham nad życie i przykryłam się kocem. Była 21 A mi nie szczególnie chciało się spać, więc włączyłam netflixa na laptopie. Obejrzałam kilka odcinków Other Banks i kiedy poczułam że zamykają mi się oczy odłożyłam laptopa i zasnęłam.
_______________________________________
Jak się podoba? Ostrzegam że pierwsze 5 rozdziałów jest owiane nudą ale nie zraźcie się. Jakbyście mieli jakiekolwiek propozycję co mogłabym zrobić lepiej to śmiało piszcie w komentarzach. Naprawdę chętnie poczytam <33
CZYTASZ
To Young for Love
Teen Fiction-To byłeś ty.- Nie mogłam uwierzyć, że chłopak którego kocham to osoba, która zniszczyła moją przyjaźń. Nastawiła jedyną osobę, którą wtedy miałam przeciwko mnie... Te wszystkie przepłakane noce, i koszmary, w których ją tracę. -Kailey to nie było...