Alex pov.
Wyszedłem ze szkoły i skierowałem się do domu Kaili. Wiem że ryzykuję kontaktem z Dziewczyną przychodząc do jej ojca, ale chcę ją zobaczyć. Upewnić się czy wszystko w porządku, chociaż wcale tego nie wiedziałem. Wiem że jej ojciec mnie nienawidzi. I ma powód. Sam się o to obwiniałem. Kiedy tylko usłyszałem że miała wypadek wszystkie wspomnienia wróciły. Koszmar jaki w tedy przeżywałem przeżyłem na nowo.
Zapukałem do drzwi, i kiedy zostały otworzone wparowałem do domu dziewczyny.
–Dostałeś telefon? Wszystko z nią w porządku?– Zapytałem, jednak facet wydawał się być zbyt zdziwiony moim pojawieniem się żeby mi odpowiedzieć.
–A więc to ty. Nie pomyliłem cię tamtego wieczoru. Czemu cię to obchodzi. Miałeś się trzymać od niej z daleka. Nie dość zrobiłeś?–
–To nie ja z nią dzisiaj byłem. Chciałem to tylko powiedzieć. I wiem że miałem ją zostawić, ale...– Chciałem dokończyć, jednak nie umiałem. Ale co? –Jak ona się czuje. Odzyskała przytomność?– Ponagliłem pytanie.
–Właśnie się zbierałem. Miałem jechać do szpitala.– Powiedział facet, i zgarnął klucze z półki. Skierował się do drzwi więc ruszyłem za nim.
–Mogę jechać z tobą? Nic nie zrobię. Obiecuję.– Zapytałem z nadzieją.
–Wsiadaj i daj mi spokój.– Powiedział zirytowany. Usiadłem na miejscu pasażera, i zapiąłem pasy. Samochód ruszył z miejsca wciskając mnie w fotel.***
Z racji że nie jestem cierpliwym człowiekiem, praktycznie wyskoczyłem z samochodu, kiedy zobaczyłem że jesteśmy na parkingu pod szpitalem. Wszedłem głównym wejściem i zatrzymałem się przy recepcji czekając na ojca Kailey. Kiedy pojawił się obok, recepcjonistka podała mu salę, w której leży dziewczyna. Weszliśmy po schodach na piętro, i skierowaliśmy się do drzwi na końcu korytarza. Na szybie widniało wielkie 12. Lekarz mógł wpuścić tylko jedną osobę na raz, więc oczywistym było że pójdzie tam jej rodzina. Czekałem niecierpliwie na swoją kolej. Usiadłem na krzesełku i odpisałem Rose na jej pytające wiadomości.
Do: Rose
Nie czekajcie na mnie z obiadem. Jestem w szpitalu, z Kailey.
Wysłałem SMS-a, kiedy drzwi od sali się otworzyły.
–Możesz wejść.– Powiedział facet, i usiadł na krzesło obok mnie. Nie czekałem dłużej. Wszedłem do środka, i usiadłem obok dziewczyny. Była blada, a na skroni widniał biały plaster. Jej brązowe włosy były roztrzepane po całej poduszce.
–Co tutaj robisz? Przyjechałeś z tatą?– Zapytała cicho.
–Tak. Jake opowiedział nam co się stało i chciałem cię zobaczyć. Lepiej się czujesz?–
–Właściwie to tak jakby potrąciło mnie auto.– Powiedziała.
–Nawet nie wiesz jak się martwiłem. Miałem cholerne deja vu.– Powiedziałem zanim zdążyłem ugryźć się w język. Cholera jak tak dalej pójdzie, to jej ojciec wywiezie mnie na koniec świata i już się z nią nie zobaczę.
–Co? Czemu.– Muszę wymyślić coś na poczekaniu.
–Kiedyś pewna dziewczyna miała wypadek. Po części to była moja wina. Była w ciężkim stanie i bardzo to zapamiętałem.– W sumie to nawet nie skłamałem.
–Ze mną nie można się nudzić, co nie?– Zapytała zrezygnowana. Widać że życie jej nie oszczędza.
–To właśnie w tobie k-lubię.– Poprawiłem się. –Nie będę cię męczyć. Musisz odpocząć po tym wszystkim.– Powiedziałem gładząc jej dłoń swoim kciukiem. Dziewczyna ścisnęła delikatnie moją dłoń.
–Do zobaczenia.– Powiedziała, przymykając oczy.
–Mam nadzieję że szybko wyjdziesz.– Powiedziałem i opuściłem jej pokój. Kiedy spojrzałem przez szybę Kailey miała już zamknięte oczy i prawdopodobnie pogrążała się właśnie we śnie.–Kochasz ją?– Zapytał ojciec dziewczyny nadal siedzący na krzesełkach.
–Wracamy?– Zapytałem ignorując to pytanie, ponieważ nie było na nie dobrej odpowiedzi. Żadna z nich by mu się nie spodobała. Facet nie naciskał. Zeszliśmy że schodów, a następnie opuściliśmy szpital.***
Wszedłem do domu, gdzie zastałem moją siostrę. Usiadłem obok niej na kanapie.
–Jak się czuję?– Zapytała.
–Jest wykończona. I podejrzewam że to nie tylko z powodu tego wypadku. Ona jest wykończona psychicznie, a życie jej wcale nie oszczędza.– Stwierdziłem i westchnąłem.
–Ona jest dla ciebie ważna co nie? Nie stałaby się taka przez trzy miesiące. Wiem że coś ukrywasz. Już dawno to wiedziałam, ale teraz widzę że jest to związane z moją przyjaciółką, a to wcale mi się nie podoba.–
–Nie zamierzam nic komplikować. Niech zostanie tak jak jest. Nie mieszaj się w to.– Powiedziałem i poszedłem do pokoju.Położyłem się na łóżko. Mimo że jej ojciec mi tego zabronił, muszę powiedzieć jej prawdę. Ale nie teraz. Niech ogarnie swoje sprawy. Nie chcę dokładać jej dodatkowego ciężaru, a wiem że to może ją złamać. To wszystko to jedno wielkie kłamstwo, które wynikło z tego że jej rodzice nie chcieli jej załamać psychicznie. O ironio. Gdybym jej tutaj nie spotkał pewnie by podziałało. Ale ona musiała się przeprowadzić akurat do Kalifornii. To chyba jednak jest przeznaczenie. Wszechświat naprawdę musi jej nienawidzić.
CZYTASZ
To Young for Love
Teen Fiction-To byłeś ty.- Nie mogłam uwierzyć, że chłopak którego kocham to osoba, która zniszczyła moją przyjaźń. Nastawiła jedyną osobę, którą wtedy miałam przeciwko mnie... Te wszystkie przepłakane noce, i koszmary, w których ją tracę. -Kailey to nie było...