22. Spotkanie.

7 1 1
                                    

Od poniedziałku jedyne o czym myślę to spotkanie z Nickiem. Może się czegoś dowiesz. Mam nadzieję, bo serio nie mogę przez to spać. Przez te cholerne trzy miesiące w liceum zdarzyło się chyba więcej niż w całym moim życiu. Podświadomie wiem że cokolwiek co zdarzyło się między Nickiem a Jakem ma związek z tym jak chłopak zachowuje się wobec mnie i Alexa. Przez to wszystko nie mogę się skupić na niczym innym, a powinnam bo właśnie mam sprawdzian z chemii, który jest cholernie ważny. Wczoraj wieczorem próbowałam się do niego uczyć, ale średnio to ogarniam.

Spojrzałam na zegar, który wskazywał czternastą piętnaście. Mam jeszcze dziesięć minut. Zastanowiłam się jeszcze nad ostatnim zadaniem i zapisałam ostatnie równania. Sprawdziłam wszystkie zadania, które według mnie wyglądały w porządku i oddałam kartkę nauczycielce. Zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie opuścili sale.
–Jak ci poszło?– Zapytał Max, który idzie obok mnie.
–Myślę że dobrze, chociaż ostatnim razem okazało się że źle myślałam.–
–A z Nickiem? Gadałaś już z nim?–
–Jeszcze nie, ale jestem z nim umówiona na osiemnastą. Życz mi powodzenia.– Wyszłam  ze szkoły i wzięłam zaparkowany przy niej biały rower. Jest trochę zarysowany po wypadku, ale nadal zdatny do jazdy.
–Nie jedziesz autobusem?– Zapytał blondyn.
–Dzisiaj ja odbieram Ness z przedszkola, bo tata zostaje trochę dłużej w pracy, a autobus nie zatrzymuje się przy przedszkolu, więc jadę rowerem. Do poniedziałku!– Krzyknęłam odjeżdżając.

Przedszkole było niedaleko, więc już po chwili byłam na miejscu. Zeszłam z roweru i weszłam do budynku, zauważając znajomego chłopaka przed salą zabaw.
–Jake?– Zapytałam, i miałam pewność że to on kiedy odwrócił się w moją stronę.
–No hej. Przyszedłem odebrać Vic, bo mama się nie wyrobi.– Powiedział i na chwilę zapadła niezręczna cisza. Niecierpliwie czekałam na siostrę, która skończyła zajęcia pięć minut temu. Ciszę na szczęście przerwała Vanessa tuląca się do moich kolan.
–Hej słodziaku.– Przywitałam się z nią roztrzepując jej włosy. Kocham to robić.
–Kailey! Będziesz mi robić warkoczyki od nowa.– Oburzyła się mała brunetka.
–Zrobię ci ale musimy pojechać najpierw do domu. Chodź.– Spojrzałam ostatni raz na chłopaka, i wyszłam z przedszkola. Poszłyśmy w stronę zaparkowanego przy płocie białego roweru. Posadziłam Ness na bagażnik i upewniłam się że się trzyma. Nie miałam fotelika dla dzieci, ale już kilka razy tak z nią jeździłam, więc mam wprawę. Wsadziłam telefon do koszyka, i wyjechałam przez małą bramkę.

***

Jakieś pół godziny temu tata wrócił z pracy i teraz on zajmuje się Van, więc ja mogę na spokojnie pójść się ogarnąć przed wyjściem.
Aktualnie mam na sobie Czarne jeansy i brązowy sweterek. Nie będę już się przebierać, ale muszę ogarnąć włosy, które przez cały dzień w szkole wyglądaja gorzej niż po przebudzeniu rano. Związałam je w wysokiego koka, z którego powypadały mi wycieniowane pasemka. Rano się nie malowałam, więc zrobię to teraz. Pomalowałam rzęsy czarną maskarą, a w kąciki oczu dałam biały mieniący się cień. Przejechałam usta malinowym błyszczykiem, i wyszłam z pokoju. Zegar w salonie wskazywał w pół do szóstej, więc miałam pół godziny żeby dojechać do parku. Wyszłam z domu i wsiadłam na rower, którego nie zdążyłam schować do garażu.

Kiedy byłam już w parku odstawiłam rower obok ławki, na której usiadłam. Nigdzie nie widziałam Nicka i chciałam do niego napisać, ale nie miałam numeru chłtopaka. Zostało mi tu tylko siedzieć i czekać. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Na razie spóźnia się tylko sześć minut, więc mogę mu to wybaczyć. Włożyłam słuchawki do uszu, i włączyłam swoją ulubioną playlistę. Poczekałam jeszcze chwilę, i kiedy chciałam już się zbierać zobaczyłam sylwetkę zmierzającą w moją stronę.
–Spóźniłeś się.– Powiedziałam, kiedy chłopak opadł na ławkę.
–Czekałaś. Zależy ci.– Stwierdził Nick zgarniając swoje czarne warkoczyki z jego twarzy.
–A więc? Dowiem się czegoś?– Zapytałam zniecierpliwiona.
–Może pójdziemy na kawę? Jest trochę do opowiedzenia, a ty się trzęsiesz z zimna.– To fakt. Mam na sobie tylko cienki sweterek, a mój organizm nadal jest osłabiony. Muszę się nauczyć brać ze sobą kamizelkę.
–Znam świetną kawiarenkę. Mają tam wszystko, łącznie z jedzeniem, a ja nie jadłam obiadu.–
–Jest grubo po osiemnastej, a ty nie jadłaś jeszcze obiadu?– Zapytał marszcząc brwi.
–Tak wyszło. Idziemy?– Zapytałam wstając z ławki. Złapałam rower za kierownicę, i prowadziłam go w stronę ulicy.
–Siadaj na bagażnik. Jak pojedziemy to będzie szybciej.– Chłopak siadał już na siodełko, jednak mu przerwałam.
–Nie ma mowy ty siadasz na bagażnik. Skąd mam wiedzieć że mnie gdzieś nie uprowadzisz, albo co gorsza porwiesz mi rower?–
–Chyba śnisz.– Nick posłał mi kpiące spojrzenie. –Będziemy tak stać czy wsiadziesz na ten bagażnik?– Zapytał, a ja nie miałam innego wyjścia. Usiadłam z tyłu i pozwoliłam chłopakowi poprowadzić mój rower. 

Nie trwało to długo, a przynajmniej tak mi się wydawało, ale już po chwili byliśmy przy znajomej mi kawiarence. Przypięłam rower do latarni, i ruszyliśmy w stronę wejścia do budynku. Usiedliśmy przy stoliku, i wzięłam do ręki kartę.
–Wezmę naleśniki z czekoladą i latte. A ty?–
–Nie cappuchino. Ja jadłem obiad.– Odpowiedział, i poszliśmy zamówić. Kiedy usiedliśmy z powrotem do stolika zaczęłam zadawać pytania, na które tak bardzo chciałam znać odpowiedź.
–A więc? O co wam poszło z Jakem?–
–Zaczęło się w ósmej klasie. Ja byłem już w pierwszej liceum, ale Jake nadal siedział w podstawówce. Przyjaźniliśmy się. Spotykaliśmy i było dobrze do czasu aż się zakochał. Miał na jej punkcie obesję. Przestał się ze mną zadawać, a Kate była znudzona jego obsesją. Pewnego dnia do mnie przyszła twierdząc że Jake'owi już przeszło i chciałaby spróbować ze mną. Przyznam że była dość ładna i miała zajebisty charakter, a skoro Jake stracił zainteresowanie to nic nie stało na drodze.– Nick wziął głęboki wdech. Nie zamierzałam mu przerywać. Chciałam wysłuchać historii do końca. –Okazało się że Jake nadal ją kocha, a kiedy się o nas dowiedział totalnie mu odbiło. Obwiniał mnie o wszystko, nie zważając w ogóle na to że nie miałem pojęcia że nadal coś do niej czul, bo przecież dawno zerwaliśmy kontakt.–
–Co to ma wspólnego ze mną?– Zapytałam nadal nie rozumiejąc.
–No więc Jake zapomniał o całej sytuacji i chciał odnowić kontakt. Zgodziłem się. Kiedy zobaczyłem cię na początku roku szkolnego wpadłaś mi w oko. Obserwowałem cię na przerwach, i opowiedziałem o tym Jake'owi. Tak naprawdę on nigdy nie chciał odnowić kontaktu tylko się na mnie zemścić. Zbliżył się do ciebie, i chciał związku z tobą żeby uprzykrzyć mi życie.– Kiedy dokończył zdanie do naszego stolika przyszedł kelner. Dostałam swoje naleśniki i wzięłam gryza.
–Czyli nigdy mu się nie podobałam?– Zapytałam pałaszując naleśniki.
–To wie tylko Jake. Ale myślę że zrobił to z czystej zemsty.–
–I nigdy nie chciał się ze mną przyjażnić. A to fałszywa Pizda. Bardzo dobrze że mi powiedziałeś. Ale w sumie to nie wyjaśnia dla czego się pobiliście.– Wyjaśnia jednak o co poszło mu z Alexem. Widocznie zauważył że się zbliżyliśmy i pokrzyżowało mu to plany.
–To jest zupełnie inna sprawa. Taka z którą nie masz nic wspólnego, więc możesz spać spokojnie. A co do tego że jest fałszywą pizdą to zgadzam się w stu procentach.– Powiedział chłopak upijając łyka swojej kawy.
–A jakie masz korzyści z tego że mi to powiedziałeś? Jakoś nie wierzę w bezinteresownych ludzi.–
–Tak jak mówiłem. Wpadłaś mi w oko. To że spędzam z tobą czas i odciągam od ciebie tego dupka to przyjemność.– Mimowolnie się uśmiechnęłam.

Dojadłam naleśnika do końca i stwierdziłam że pora się zbierać jest już po dwudziestej, a zanim dojadę do domu zdąży się zrobić całkowicie ciemno.
–Muszę się zbierać.– Powiedziałam wstając z krzesła. Zapłaciłam za swoje danie, i skierowałam się do wyjścia. Chłopak zrobił to samo i wyszedł za mną. Różnica temperatur sprawiła że przeszły mnie dreszcze.  Chłopak musiał to zauważyć, bo po chwili jego ciepła bluza okrywała moje ramiona.
–Dziękuję. Naprawdę nie rozumiem czemu chłopacy tak cię nie lubią.–
–Nie poznali mnie od strony gentelmena.– Zaśmiał się, a ja razem z nim.
–Może powinieneś im ją pokazać?– Zapytałam.
–Zdecydowanie. Otworzę im drzwi i powiem panie przodem. Uznają mnie za jeszcze większego dupka.– Stwierdził
Odpięłam rower, i włączyłam w nim lampkę, która oświeciła nasze twarze.
–Do zobaczenia?– Bardziej zapytał niż stwierdził.
–Do zobaczenia.–Wsiadłam na rower i odjechałam. Maże już tylko o moim łóżku. Jestem wykończona.







To Young for LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz