-Mamo!- krzyknęłam kiedy zobaczyłam moja rodzicielkę całą zakrwawioną na ulicy. Babcia podeszła do mnie kładąc mi rękę na ramieniu.
-To nic nie da. Ona nie żyje.- Chciałam się wtulić w moją babcię i popłakać, jednak kiedy to zrobiłam kobieta rozpłynęła się na dobre. Osunęłam się o roztrzaskany dachujący samochód.
-Nienawidzę cię Diego.-
-Kailey! Kailey!- Głos należał do mojego taty, jednak nigdzie go nie widziałam.Z tego koszmaru wybudził mnie mój rodzic. Spojrzałam przez przednią szybę, gdzie zobaczyłam szpital. Jesteśmy na miejscu. Przetarłam oczy, na których był już prawdopodobnie rozmazany przez płacz tusz. Przeklęłam w myślach
-Wszystko w porządku? Krzyczałaś przez sen.- Zapytał zatroskanym głosem pomagając jednocześnie wysiąść mojej siostrzyczce.
-Tak po prostu miałam koszmar. Mamy jakieś chusteczki? Żeby ludzie się mnie nie przestraszyli.- Zaśmiałam się, na co za wtórowała mi dwójka, która była już na zewnątrz. Po chwili tata podszedł do mnie z paczką nawilżanych chusteczek. Ogarnęłam się w miarę, i weszliśmy do białego budynku, który pachniał okropnie. Pachniał środkami do dezynfekcji, starymi ludźmi, i... Śmiercią, oraz smutkiem. Słyszałam rozpacz ludzi, którzy tracili właśnie ważne dla nich osoby, ale słyszałam też śmiech i radość tych, którzy przyjechali odebrać druga połówkę. Podzielałam ich szczęście. Podeszliśmy do recepcjonistki po papiery, które były potrzebne żeby wypisać mamę, oraz numer pokoju, w którym się teraz znajduje. Poszliśmy na odpowiednie piętro, i wtedy ją zobaczyłam. Była blada, jednak jej twarz była radosna. Tak jak zawsze. Podeszłam do niej się przytulić, jednak wyprzedziła mnie Van. Siedziałyśmy tak wtulone w naszą mamę, a tata obserwował nas przy ścianie.
-Czekałam.- Powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza.
-Tęskniliśmy za tobą. Wszyscy.- Odezwał się tata, a my oderwałyśmy się od rodzicielki, żeby tata mógł do niej podejść. Poszłyśmy usiąść na krzesło
-Musiałam was przed tym zobaczyć- Powiedziała cicho, ale jednak ją usłyszeliśmy.
-Przed czym?- Zapytałam chociaż wiedziałam dobrze o co jej chodzi.
-Przed śmiercią. Nie wiedziałam że mi się uda. A jednak. Kocham was.- Powiedziała, a łzy mimowolnie zaczęły ponownie zmywać mój tusz.
-Już po wszystkim. Już jesteś bezpieczna.- Zapewniał ją tata.
-Key. Muszę do toalety. Pójdziesz ze mną?
Skinęłam głową i poszłam z dziewczynką do toalety. Ja też z niej skożystałam, oraz umyłam ręce.To zajęło nam kilka minut. Kiedy szłyśmy holem spowrotem do sali mamy, zobaczyłam że tata siedzi na krzesełku przed salą. Zasłaniał twarz, ale widziałam że płakał.
-Tato? Co się stało?- Zapytałam. Mężczyzna spojrzał na mnie wzrokiem, który wyrażał wszystko.
-W chwili, w której wyszłyście powiedziała że mam was pożegnać, i... Ona odeszła. Tym razem na zawsze.- Zaniosłam się płaczem. Tym razem nie było ani iskierki nadziei, którą posiadałam, kiedy zapadła w śpiączkę. Tym razem już się nie wybudzi. To wszystko przypominało koszmar, który przyśnił mi się w samochodzie. Nienawidzę cię Diego. Przypomniały mi się słowa, które w nim wypowiedziałam. Teraz nabrały dla mnie znaczenia. Teraz były prawdziwe.***
Jest sobota, a ja nadal nie potrafię zasnąć. Kiedy tylko mi się to udaje powracają koszmary. Są różne. Takie o Zoe, o przeprowadzce, jak też o wypadku i o bladej twarzy mamy, którą zobaczyłam przez okno od sali, w której umierała. Zdaję sobie sprawę z tego że w poniedziałek idę do szkoły, i muszę się ogarnąć, ale nie potrafię. Gdyby nie to zasrane liceum pewnie przeleżałabym cały tydzień, jak nie dłużej, ale jednocześnie wiem, że muszę się oderwać od tych myśli, bo one się nie skończą. Sięgnęłam po telefon, żeby wytłumaczyć lily moje wyjście. Z jednej strony nie chciałam mówić jej co się stało bo pewnie rozpowie to wszystkim moim znajomym ale musiałam jej to wytłumaczyć i jednocześnie sprawdzić czy wszystko dobrze po kłótni z jej chłopakiem, więc wybrałam do niej numer. Przez chwilę zastanawiałam się czy napisać do niej zwykłą wiadomość czy do niej zadzwonić ale ostatecznie wybrałam to drugie
– halo? – zapytała dziewczyna po drugiej stronie
– hej. Chciałam ci wytłumaczyć moje wczesne wyjście i zapytać czy wszystko w porządku. Bardzo się pokłóciliście?–
– Zerwaliśmy. później ci opowiem ale jestem bardzo ciekawa co to za ważna sprawa?–***
Opowiedziałam dziewczynie wszystko wydarzyło się wczorajszego wieczoru. Oczywiście nie odbyło się bez wyrazów współczucia ze strony dziewczyny czego bardzo nie lubię, jednak po chwili przyszłyśmy na temat jej związku. A tak właściwie to byłego związku. Dowiedziałam się również że problemy w ich relacji ciągnęły się już od dawna, a tak właściwie to odkąd są razem. Głównie chodziło im o brak zaufania do siebie ponieważ w przeszłości Lily doświadczyła różnych sytuacji i ma z tym problem.
Kiedy skończyłam rozmawiać z przyjaciółką poszłam się umyć i ogarnąć do snu który i tak pewnie nie nadejdzie. Prysznic zajął mi godzinę, jednak w tym czasie dziewczyna zdążyła powiedzieć wszystkim co się stało, przez co mój telefon był cały zawalony wiadomościami od przyjaciół. Nie miałam zamiaru tego odczytywać. Jedynie Rosie i Alex nie pojawili się na wyświetlaczu. Mam dość. Podniosłam się z łóżka i poszłam do pokoju Ness. Zobaczyłam że nadal nie śpi więc usiadłam do niej na łóżko. Dziewczynka przytuliła się do mojej klatki piersiowej, i poczułam że moja czarna bluzka robi się mokra. Nie przeszkadzało mi to. Wiem że ona tego potrzebuje. To tylko sześciolatka. Nie zasłużyła na to, a musi cierpieć.
–Mama naprawdę nie wróci?– Zapytała a moje serce połamało się na kawałeczki.
–Kiedyś się z nią jeszcze zobaczymy.
Leżałam z nią jeszcze chwilę dopóki nie zasnęła. Opuściłam jej pokój, i poszłam do salonu, gdzie zastałam tatę. Nie był alkoholikiem, ale ból zwalczał procentami. Pamiętam jakie afery z tego wynikały, i nie chcę żeby to się powtórzyło. Kiedyś zapijał drobnostki, a teraz odeszła najbliższa mu osoba, i to tak szybko. Znają się 22 lata. Jutro byłaby ich rocznica ślubu. Wróciłam do siebie. Położyłam się, jednak przez zamieszanie w mojej głowie sen nigdy nie nadszedł.
CZYTASZ
To Young for Love
Fiksi Remaja-To byłeś ty.- Nie mogłam uwierzyć, że chłopak którego kocham to osoba, która zniszczyła moją przyjaźń. Nastawiła jedyną osobę, którą wtedy miałam przeciwko mnie... Te wszystkie przepłakane noce, i koszmary, w których ją tracę. -Kailey to nie było...