1. Cześć, jestem...

362 6 0
                                    

Obudził mnie głośni dźwięk budzika dochodzącego z mojego Iphona. Otworzyłam moje zaspane powieki i wyłączyłam go. To będzie piękny dzień. Odrzuciłam kołdrę na bok i założyłam na nogi moje różowe klapki. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i wyszłam na przedpokój kierując się do łazienki.

Umyłam twarz żelem oczyszczającym, nałożyłam tonik, a po nim mocno nawilżający krem. Moja sucha cera nienawidzi zaczynać dnia bez odpowiedniej rutyny. Umyłam jeszcze zęby i wyszłam z łazienki kierując się w stronę mojego pokoju.

Dzisiaj zaczynał się semestr wiosenny w szkole, więc do szkoły wracam już jako piętnastolatka. Urodziny miałam dwa dni temu. Co prawda dalej jestem tylko pierwszoklasistką, ale za to zostałam przewodniczącą naszej klasy i potrafię wywiązywać się z moich obowiązków.

Odpowiedzialności nauczyła mnie moja mama. Ta kobieta jest dla mnie autorytetem życiowym. Idealna, niewzruszona i zawsze uśmiechnięta. Czasami mam wrażenie, że naprawdę jej nic nie rusza, a ja dzięki jej wartością, które mi przekazuję, mam szansę na to aby być taka jak ona. Od małego powtarzała mi że aby osiągnąć sukces muszę stawiać czoło problemom z uśmiechem na ustach i nigdy w życiu nie dać się sprowokować i okazać przy kimś gniew albo smutek.

I tak trzymam się tych zasad po dzisiejszy dzień. Żaden z moich bliskich znajomych, ani przyjaciół nie ujrzał na mojej twarzy łzy czy nawet gniewu. Nie chciałam tego okazywać i nie starałam się nawet go odczuwać. Nie był mi on w życiu potrzebny, bo niby po co?

Czasami mam takie dni kiedy coś się we mnie wzbiera i potrzebuję się wypłakać. Wtedy zamykam się w moim pokoju i daje upust złym emocją. Wyzbywam się ich i zabraniam im kiedykolwiek powracać, nie potrzebuję ich, bez nich jestem silna.

Wyciągnęłam z szafy mój idealnie wyprasowany mundurek. Spódniczka w szaro bordową kratę, biała koszula z długim rękawem i szara marynarka z bordowymi rąbkami. Zawiązałam mój krawat i ułożyłam go idealnie na piersi.

Nigdy nie potrzebowałam makijażu i zawsze ograniczałam go do minimum. Przeciągnęłam tylko moje rzęsy tuszem, który od razu uwydatnił ich błękitny odcień i na usta nałożyłam ochronną pomadkę. Moje długie ciemnobrązowe włosy przeczesałam szczotką o byłam gotowa do wyjścia.

Chodzę do prywatnego liceum Millenium High School w Los Angeles. Moi rodzice płacą za tą szkołę majątek, ale stać nas na to. Mój tata ma swoją kancelarię prawniczą, a moja mama jest naczelną pielęgniarką w prywatnym szpitalu. Nie mogę narzekać na moje życie. Mieszkam w wielkim domu, chodzę do prywatnej szkoły i mam świetnych przyjaciół, czego mogłoby mi w życiu brakować.

Wzięłam mój spakowany wczorajszego wieczoru plecak i włożyłam do niego mojego nowego Ipada, odłączyłam telefon od ładowarki i zeszłam na dół. Z kuchni usłyszałam szykujących się do nowego dnia rodziców. Weszłam do kuchni i zobaczyłam tatę pijącego kawę i klikającego coś na laptopie. Moja mama natomiast szykowała śniadanie.

- Miłego dnia w szkolę – powiedział tata.

- Dziękuję i miłego dni w pracy.

Mam odwróciła się w moja stronę i zmierzyła mnie wzrokiem. Natychmiast się wyprostowałam i uśmiechnęłam, aby nie miała się do czego przyczepić. Sięgnęła po swój telefon i zaczęła coś w nim szukać, a po chwili dostała na mój telefon wiadomość o przelewie bankowym.

- To kieszonkowe na cały tydzień. Wydaj mądrze – odwróciła się z powrotem do kuchenki – Pamiętaj o wieczornym treningu.

- Pamiętam.

Wyszłam z kuchni i weszłam do holu, założyłam moje Vansy i wyciągnęłam słuchawki z plecaka. Uwielbiałam słuchać muzyki podczas mojej piętnastominutowej drogi do szkoły. Odpaliłam na Spotify Atlantis Seafret i wyszłam z domu.

Promyczek nadziei...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz