Obudził mnie głośni dźwięk budzika dochodzącego z mojego Iphona. Otworzyłam moje zaspane powieki i wyłączyłam go. To będzie piękny dzień. Odrzuciłam kołdrę na bok i założyłam na nogi moje różowe klapki. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju i wyszłam na przedpokój kierując się do łazienki.
Umyłam twarz żelem oczyszczającym, nałożyłam tonik, a po nim mocno nawilżający krem. Moja sucha cera nienawidzi zaczynać dnia bez odpowiedniej rutyny. Umyłam jeszcze zęby i wyszłam z łazienki kierując się w stronę mojego pokoju.
Dzisiaj zaczynał się semestr wiosenny w szkole, więc do szkoły wracam już jako piętnastolatka. Urodziny miałam dwa dni temu. Co prawda dalej jestem tylko pierwszoklasistką, ale za to zostałam przewodniczącą naszej klasy i potrafię wywiązywać się z moich obowiązków.
Odpowiedzialności nauczyła mnie moja mama. Ta kobieta jest dla mnie autorytetem życiowym. Idealna, niewzruszona i zawsze uśmiechnięta. Czasami mam wrażenie, że naprawdę jej nic nie rusza, a ja dzięki jej wartością, które mi przekazuję, mam szansę na to aby być taka jak ona. Od małego powtarzała mi że aby osiągnąć sukces muszę stawiać czoło problemom z uśmiechem na ustach i nigdy w życiu nie dać się sprowokować i okazać przy kimś gniew albo smutek.
I tak trzymam się tych zasad po dzisiejszy dzień. Żaden z moich bliskich znajomych, ani przyjaciół nie ujrzał na mojej twarzy łzy czy nawet gniewu. Nie chciałam tego okazywać i nie starałam się nawet go odczuwać. Nie był mi on w życiu potrzebny, bo niby po co?
Czasami mam takie dni kiedy coś się we mnie wzbiera i potrzebuję się wypłakać. Wtedy zamykam się w moim pokoju i daje upust złym emocją. Wyzbywam się ich i zabraniam im kiedykolwiek powracać, nie potrzebuję ich, bez nich jestem silna.
Wyciągnęłam z szafy mój idealnie wyprasowany mundurek. Spódniczka w szaro bordową kratę, biała koszula z długim rękawem i szara marynarka z bordowymi rąbkami. Zawiązałam mój krawat i ułożyłam go idealnie na piersi.
Nigdy nie potrzebowałam makijażu i zawsze ograniczałam go do minimum. Przeciągnęłam tylko moje rzęsy tuszem, który od razu uwydatnił ich błękitny odcień i na usta nałożyłam ochronną pomadkę. Moje długie ciemnobrązowe włosy przeczesałam szczotką o byłam gotowa do wyjścia.
Chodzę do prywatnego liceum Millenium High School w Los Angeles. Moi rodzice płacą za tą szkołę majątek, ale stać nas na to. Mój tata ma swoją kancelarię prawniczą, a moja mama jest naczelną pielęgniarką w prywatnym szpitalu. Nie mogę narzekać na moje życie. Mieszkam w wielkim domu, chodzę do prywatnej szkoły i mam świetnych przyjaciół, czego mogłoby mi w życiu brakować.
Wzięłam mój spakowany wczorajszego wieczoru plecak i włożyłam do niego mojego nowego Ipada, odłączyłam telefon od ładowarki i zeszłam na dół. Z kuchni usłyszałam szykujących się do nowego dnia rodziców. Weszłam do kuchni i zobaczyłam tatę pijącego kawę i klikającego coś na laptopie. Moja mama natomiast szykowała śniadanie.
- Miłego dnia w szkolę – powiedział tata.
- Dziękuję i miłego dni w pracy.
Mam odwróciła się w moja stronę i zmierzyła mnie wzrokiem. Natychmiast się wyprostowałam i uśmiechnęłam, aby nie miała się do czego przyczepić. Sięgnęła po swój telefon i zaczęła coś w nim szukać, a po chwili dostała na mój telefon wiadomość o przelewie bankowym.
- To kieszonkowe na cały tydzień. Wydaj mądrze – odwróciła się z powrotem do kuchenki – Pamiętaj o wieczornym treningu.
- Pamiętam.
Wyszłam z kuchni i weszłam do holu, założyłam moje Vansy i wyciągnęłam słuchawki z plecaka. Uwielbiałam słuchać muzyki podczas mojej piętnastominutowej drogi do szkoły. Odpaliłam na Spotify Atlantis Seafret i wyszłam z domu.
CZYTASZ
Promyczek nadziei...
Teen FictionKażdy myślał, że jestem tylko zwykłą piętnastolatką. Jednak nikt nie spodziewał się że to co widzi to zwykła maska, którą od lat kazano mi zakładać... Tylko ON wiedział jaka jest prawda, od samego początku. Przeszył mnie swoim pochłaniającym spojrze...