12. Moje bezpieczne miejsce

145 3 0
                                    

Veronica zasnęła jak dziecko, gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki, ja natomiast nie mogłam zmrużyć oka. Ciągle w głowie miałam słowa Camerona i sytuację w laboratorium. Miałam wrażenie, że wszystko sprowadza mnie do jednego, jestem i tyle.

Przetarłam moje zmęczona oczy i westchnęłam, wiedziałam, że dzisiaj już nie zasnę. Zerwałam się z łóżku i stwierdziłam, że po prostu pójdę się wypłakać. Chwyciłam cicho za klamkę drzwi i otworzyłam, wyszłam z pokoju i równie cicho zamknęłam. Ruszyłam w stronę toalety, ale wtedy zobaczyłam, że drzwi do pokoju Noah są otwarte i przysięgam, że nie mam pojęcia, czemu tam zaglądnęłam.

- Noah? - zapytałam, ale nic nie usłyszałam.

Weszłam głębiej i zobaczyłam otwarte okno, siedziała na dachu. Przymknęłam drzwi do jego pokoju, a on natychmiast się odwrócił i mnie zobaczył. Już myślałam, że karze mi wyjść, ale gdy mnie zobaczył, odwrócił się z powrotem.

Podeszłam do okna i przez nie wyszłam, a gdy tylko podeszłam bliżej niego ściągnął swoją bluzę i mi ja podał. Nie wiedziałam co mam za sobą zrobić, ale po chwili namysłu założyłam ją na siebie u usiadłam obok niego.

Popatrzyłam na gwiazdy i wypuściłam powietrze czując nadchodzący potok słów, miałam dużo do powiedzenia i mimo że nienawidziłam tego człowieka, a tak przynajmniej sobie wmawiałam, wiedziałam, że on mnie wysłucha.

- Nie przespałam się z nim, bo powiedział mi, że mnie kocha – wypuściłam powietrze, a Noah popatrzył się na mnie gwałtownie – Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja go nie pokocham, bo nie kocham nawet samej siebie.

- Wiem o tym, promyczku. Nie można pokochać kogoś, kto sam, nie wiem, kim jest – uśmiechnął się lekko – Musisz najpierw pokazać swoje prawdziwe oblicze, żeby się pokochać.

- Nie mogę - wyrwałam nagle – Rzeczywistość jest tylko gorsza, a ja nie mogę pozwolić sobie na to, żeby pokazać całą siebie – spojrzał na niego zza łez – Moja mama wychowała mnie na ideał, nie wiedząc, że tak naprawdę całe życie ryła mi głowę, a że jestem totalnie i wyssana z jakichkolwiek ludzkich uczuć zaczęłam zakładać maskę – pociągnęłam nosem – Gdy byłam mała mama karciła mnie za okazywanie gniewu i smutku, a teraz nie umiem nad nimi panować i zapijam alkoholem, aby je stłumić.

Widziałam na Noah lekko uchyla usta, zamurowało go bo nie tego się spodziewał. Pewnie myślał, że mam dwie twarzy, bo chcę być lubiana i szanowana. Tego też chciała i maska mi w tym na pewno pomogła, ale to nie było po to. W rzeczywistości zostałam do tego zmuszona przez matkę, bo moje prawdzie oblicze było zepsute, a ona nie mogła pozwolić sobie na to żeby jej jedyne dziecko miało jakąś skazę.

- Czasami mam takie dni, że nie chce mi się żyć i jedyne, o czym marzę, żeby się nie obudzić, bo kiedy zamykam drzwi mojego pokoju, wszystko przychodzi do mnie ze zdwoją siłą – zaśmiałam się przez łzy – Tak naprawdę jedyne, co mnie powstrzymuje przed samookaleczaniem to alkohol.

Cały czas na mnie patrzył i mnie słuchał, a gdy ja spojrzałam na niego jego ręką dotknęła mojej. Splótł nasze dłonie, a ja wypuściłam głośno powietrze czując dziwny spokój. A może to on jest moim bezpiecznym miejscem?

- Nie rozumiem, czemu uważasz, że mam szczęście, skoro moje życie to jakiś kiepski żart, a każdy dzień tylko coraz gorszy – pokręcił głową, a ja kontynuowałam – Nie potrafię okazywać uczuć i jestem zimna, a jedyne prawdziwe szczęście jak odczuwam to po kłótni z tobą.

Nie spodziewał się takie wyznania. Zamarliśmy na swoich oczach, a gdy tylko jego wzrok padł na moje usta jego oddech zaczął przyśpieszać.

- W takim razie się ze mną kłóć – powiedział nie spuszczając wzroku z moich oczu – Wyzywaj się ze mną i przekomarzaj ile tylko potrzebujesz – dotknął mojego policzka, a ja automatycznie wtuliłam się w jego dłoń – Skoro tylko w taki sposób możesz być szczęśliwa.

Promyczek nadziei...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz