Veronica zasnęła jak dziecko, gdy tylko przyłożyła głowę do poduszki, ja natomiast nie mogłam zmrużyć oka. Ciągle w głowie miałam słowa Camerona i sytuację w laboratorium. Miałam wrażenie, że wszystko sprowadza mnie do jednego, jestem i tyle.
Przetarłam moje zmęczona oczy i westchnęłam, wiedziałam, że dzisiaj już nie zasnę. Zerwałam się z łóżku i stwierdziłam, że po prostu pójdę się wypłakać. Chwyciłam cicho za klamkę drzwi i otworzyłam, wyszłam z pokoju i równie cicho zamknęłam. Ruszyłam w stronę toalety, ale wtedy zobaczyłam, że drzwi do pokoju Noah są otwarte i przysięgam, że nie mam pojęcia, czemu tam zaglądnęłam.
- Noah? - zapytałam, ale nic nie usłyszałam.
Weszłam głębiej i zobaczyłam otwarte okno, siedziała na dachu. Przymknęłam drzwi do jego pokoju, a on natychmiast się odwrócił i mnie zobaczył. Już myślałam, że karze mi wyjść, ale gdy mnie zobaczył, odwrócił się z powrotem.
Podeszłam do okna i przez nie wyszłam, a gdy tylko podeszłam bliżej niego ściągnął swoją bluzę i mi ja podał. Nie wiedziałam co mam za sobą zrobić, ale po chwili namysłu założyłam ją na siebie u usiadłam obok niego.
Popatrzyłam na gwiazdy i wypuściłam powietrze czując nadchodzący potok słów, miałam dużo do powiedzenia i mimo że nienawidziłam tego człowieka, a tak przynajmniej sobie wmawiałam, wiedziałam, że on mnie wysłucha.
- Nie przespałam się z nim, bo powiedział mi, że mnie kocha – wypuściłam powietrze, a Noah popatrzył się na mnie gwałtownie – Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja go nie pokocham, bo nie kocham nawet samej siebie.
- Wiem o tym, promyczku. Nie można pokochać kogoś, kto sam, nie wiem, kim jest – uśmiechnął się lekko – Musisz najpierw pokazać swoje prawdziwe oblicze, żeby się pokochać.
- Nie mogę - wyrwałam nagle – Rzeczywistość jest tylko gorsza, a ja nie mogę pozwolić sobie na to, żeby pokazać całą siebie – spojrzał na niego zza łez – Moja mama wychowała mnie na ideał, nie wiedząc, że tak naprawdę całe życie ryła mi głowę, a że jestem totalnie i wyssana z jakichkolwiek ludzkich uczuć zaczęłam zakładać maskę – pociągnęłam nosem – Gdy byłam mała mama karciła mnie za okazywanie gniewu i smutku, a teraz nie umiem nad nimi panować i zapijam alkoholem, aby je stłumić.
Widziałam na Noah lekko uchyla usta, zamurowało go bo nie tego się spodziewał. Pewnie myślał, że mam dwie twarzy, bo chcę być lubiana i szanowana. Tego też chciała i maska mi w tym na pewno pomogła, ale to nie było po to. W rzeczywistości zostałam do tego zmuszona przez matkę, bo moje prawdzie oblicze było zepsute, a ona nie mogła pozwolić sobie na to żeby jej jedyne dziecko miało jakąś skazę.
- Czasami mam takie dni, że nie chce mi się żyć i jedyne, o czym marzę, żeby się nie obudzić, bo kiedy zamykam drzwi mojego pokoju, wszystko przychodzi do mnie ze zdwoją siłą – zaśmiałam się przez łzy – Tak naprawdę jedyne, co mnie powstrzymuje przed samookaleczaniem to alkohol.
Cały czas na mnie patrzył i mnie słuchał, a gdy ja spojrzałam na niego jego ręką dotknęła mojej. Splótł nasze dłonie, a ja wypuściłam głośno powietrze czując dziwny spokój. A może to on jest moim bezpiecznym miejscem?
- Nie rozumiem, czemu uważasz, że mam szczęście, skoro moje życie to jakiś kiepski żart, a każdy dzień tylko coraz gorszy – pokręcił głową, a ja kontynuowałam – Nie potrafię okazywać uczuć i jestem zimna, a jedyne prawdziwe szczęście jak odczuwam to po kłótni z tobą.
Nie spodziewał się takie wyznania. Zamarliśmy na swoich oczach, a gdy tylko jego wzrok padł na moje usta jego oddech zaczął przyśpieszać.
- W takim razie się ze mną kłóć – powiedział nie spuszczając wzroku z moich oczu – Wyzywaj się ze mną i przekomarzaj ile tylko potrzebujesz – dotknął mojego policzka, a ja automatycznie wtuliłam się w jego dłoń – Skoro tylko w taki sposób możesz być szczęśliwa.
CZYTASZ
Promyczek nadziei...
Teen FictionKażdy myślał, że jestem tylko zwykłą piętnastolatką. Jednak nikt nie spodziewał się że to co widzi to zwykła maska, którą od lat kazano mi zakładać... Tylko ON wiedział jaka jest prawda, od samego początku. Przeszył mnie swoim pochłaniającym spojrze...