9. Team Hunderson

135 1 0
                                    

 Całą pieprzoną noc myślałam nad tym jak zemścić się za szantaż na Noah. Nie wymyśliłam nic, ale skoro chce wydać mnie mojej mamie jeżeli go wkurwię to aż mam ochotę sprawdzić czy właśnie tak zrobi. Wiem że byłby do tego zdolny, więc musiałam się pozbyć zdjęć tylko to wiązało się ze zbliżeniem do niego, a to nie będzie problem.

- Uwielbiam tą kokardę – Cameron dotknął tyłu mojej głowy – Wyglądasz jak wzorowa uczennic i grzeczna dziewczynka.

- Przecież tak jest – powiedziała Vera pakując w siebie kawałek pizzy.

Wywróciłam oczy i zamknęłam puste pudełko po sałatce. Dzisiaj nie miałam humoru i próbowałam to ukryć, ale coraz mniej mi się to udawało. Miałam ochotę każdemu po kolei wydłubać oczy.

- Ej, piękna – Cameron ujął moją twarz w dłonie – Co to za mina? Zawsze jesteś uśmiechnięta.

- Mam gorszy dzień – wypuściłam lekko powietrze, a wszyscy popatrzyli się na mnie ze zdziwieniem – Co?.

- Przecież ty nigdy nie masz złych dni – odparł Vin.

To tylko maska kochany.

- Jak widać jednak mam – Cameron popatrzył się na mnie dziwnie poważnie – Nie zawsze będę szczerzyć ząbki jak głupia.

Poczułam na sobie wzrok Veronici i Nate, a Mason tylko kręcił głową śmiejąc się cicho. Vin nie łapał już nawet ze mną kontaktu wzrokowego, a Cameron objął mnie w talii i zaczął mi coś szeptać do ucha.

- To przez to że wczoraj nie mogłem przyjechać? - wyszeptał.

- Nie – odpowiedziałam głośniej – Nie będziesz przecież na każde moje zawołanie.

Mason uniósł brew w zdumieniu, a Cameron uśmiechnął się do mnie i pogładził mnie po plecach.

- Mam nadzieję że przyjdziesz na mój mecz? - zapytał.

- Przyjdę, ale pod warunkiem że dostanę od ciebie koszulkę z twoim numerem – uśmiechnęłam się – To jest jedyny warunek.

- Mam dla ciebie nawet co lepszego – spojrzałam jak sięga pod stół i wyciąga torbę prezentową z logo naszej szkoły – Mam nadzieję że to twój rozmiar, kupiłem to z myślą że przyjedziesz na ten mecz.

Otworzyłam torbę i moim oczom ukazał się strój cheerleaderki w barwach szkoły, a top od stroju miał nazwisko Camerona i jego numer. Wszyscy koszykarze przed meczem dawali tak strój swoim dziewczyną aby ich dopingowały, to taka szkolna tradycja.

- Pamiętaj że tradycja nakazuje noszenie go przez trzy dni przed meczem – uśmiechnął się – Dzisiaj mamy środę, a mecz jest w sobotę.

Zagryzłam usta i uśmiechnęłam się do niego. Spojrzałam na Veronicę, a Nate momentalnie podał jej tą samą torbę.

- Zajebiście – odparła – Będziemy wyglądać seksownie, Sab.

- Chce cię w nim zobaczyć teraz – wyszeptał mi Cameron do ucha.

Spojrzałam na Veronicę i machnęłam do niej ręką. Poszłyśmy w stronę toalety żeby ubrać na siebie te stroję.

- Nie spodziewałam się tego – powiedziała do mnie wciągając na siebie spódniczkę – Czyli Nate traktuje mnie poważeni.

- Mnie Camerona jak widać też – ubrałam na siebie krótki top bez rękawów – Matko boska, mam nadzieję że moja mama tego nigdy nie znajdzie.

Spojrzałyśmy na siebie w lustrze. Veronica związała włosy w wysoki kucyk, a ja poprawiłam usta błyszczykiem.

- To co pora zacząć pokaz? - zapytała się Vera.

Promyczek nadziei...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz