Stanęłam przed lustrem w mojej długiej czerwonej tiulowej sukni. Wyglądałam jak księżniczka. Długie ciemnobrązowe loki opadały na moje ramiona i plecy, a ja na twarz założyłam czarną karnawałową maskę, bo bal miał taką tematykę.
To nie pierwszy raz kiedy miałam ją na twarzy. Przez całe moje piętnastoletnie życie zakładałam maskę idealnej dzień w dzień. Dzisiaj jednak maska była namacalna, zakrywała tylko smutne i pełne pustki spojrzenie. Natomiast moje paskudne, egoistyczne i zgniłe wnętrze było odkryte, a ja szykowałam się na najgorszy czyn w moim życiu. Postanowiłam zrobić to dzisiejszej nocy.
Pewnie mieliście kiedyś wrażenie że nie ważne co zrobicie i tak wydaje się złe. Ja żyłam z takim poczucie całe życie i dzisiaj w końcu chciała to skończyć. Chciałam odsunąć go od moje życia i jednocześnie dać sobie szansę na odbudowanie swojej wartości. Nie wiem czemu myślałam, że to może być realne. Nie myślałam logicznie, jednak musiałam to zrobić.
Sięgnęłam po moją małą czarna torebkę, ale nagle drzwi mojego pokoju się otworzyły. Moja matka weszła do środka i obrzuciła mnie wzrokiem pełnym odrazy.
- Wyglądasz okropnie, przypominam ci że na tym balu będzie dyrekcja i nauczyciele. Co sobie o tobie pomyślą?
- Och, zamknij się. Powinna ci wystarczyć to że dzisiaj zniszczę życie osobie, która żyje dzięki mojej obecności – zacisnęłam usta powstrzymując płacz – A to wszystko przez ciebie.
Zawiesiłam torebkę na ramię, a moja matka zaczęła się śmiać pod nosem. Nie mogłam znieść jej podłości, ona była ponad moje siły.
- Nie rozśmieszaj mnie. Co taka małolata jak ty może mu pomóc? - uniosła jeden kącik w parszywym uśmiechu – On nie potrzebuje pomocy tylko młodego ciała, które może chwile pomacać. Dałaś się mu wykorzystać, bo jesteś słaba.
Zacisnęłam mocno powieki trzymając za klamkę drzwi mojego pokoju. Bo jesteś słaba... Słyszałam to całe dzieciństwo. Odwróciła się w jej stronę i głośno westchnęłam.
- Owszem, jestem słaba. Wolę być taka niż tak podła jak ty.
Trzasnęłam drzwiami mojego pokoju i zaczęłam iść szybki krokiem na dół. Spojrzałam kątem oka na tatę, który słysząc trzask drzwi wychylił się ze swojego biura.
- Pięknie wyglądasz córeczko.
- Serio tak uważasz? - zaśmiałam się – Przecież, mama uważa inaczej.
Tata od razu spuściła wzrok, a ja tylko pokręciłam głową i wyszłam z domu. Trzasnęłam mocno drzwiami i zobaczyłam limuzynę stojąca pod moim domem. Wypuściłam głośno powietrze żeby się uspokoić i ruszyłam w jej stronę.
Gdy tylko wychyliłam się zza mojego podjazdu, zobaczyłam Noah stojącego w czarnym garniturze i białej koszuli bez krawatu. Na jego torsie widniały wszystkie tatuaże, a na oczach czarna maska balowa. Uśmiechał się do mnie.
- Wyglądasz olśniewająco – zostawił długi pocałunek na moich ustach – Cholernie za tobą tęskniłem.
Po mojej rozmowie z matką widywaliśmy się tylko w szkole, a ja udawałam że wszystko jest okej. Zakazałam mu przychodzenia w nocy wciskając tanią wymówkę o nauce, a prawda była taka że po prostu się upijałam. Chciałam zagłuszyć wszystko co działo się w mojej głowie.
- Musimy już jechać – powiedziałam i odsunęłam się od niego.
- Racja – otworzyłam drzwi limuzyny – Panie przodem.
Przytrzymał długi tiul mojej sukienki, a gdy weszłam do środka zobaczyłam więcej osób, których się nie spodziewałam. Veronica i Nate siedzieli na samym końcu, David i jego partnerka zaraz obok nich. Cameron siedział z jakąś maturzystką z naszej szkoły, a Mason ze swoją kolejną wybranką.
CZYTASZ
Promyczek nadziei...
Teen FictionKażdy myślał, że jestem tylko zwykłą piętnastolatką. Jednak nikt nie spodziewał się że to co widzi to zwykła maska, którą od lat kazano mi zakładać... Tylko ON wiedział jaka jest prawda, od samego początku. Przeszył mnie swoim pochłaniającym spojrze...