3. Łzy to nie wstyd

195 5 1
                                    

W szkole zjawiłam się jak zawsze przed czasem. Siedziała na kanapie z Ipadem i planowałam mój najbliższy tydzień. Dodałam do niego wieczorne treningi na siłowi i zakupy z mamą.

Raz w miesiącu mama brała mnie do galerii handlowej aby wybrać mi jakieś normalne ubrania w których mogłabym się pokazywać za szkołą. Zazwyczaj były to jakieś sweterki i golfy jak i niezbyt ciasne jeansy, ale dobrze dopasowane. Kiedy pytałam się jej czy mogę wybrać swoje bardziej letnie rzeczy on sprawdzała czy nie wybieram zbyt krótkich szortów, albo topów. O dwuczęściowym bikini mogłam sobie pomarzyć.

- Hejka piękna – powiedziała Veronica – Gotowa na dzisiejsze zakupy?

- Jak najbardziej – zamknęłam mojego Ipada – Myślę że możemy kupić jeszcze jakieś inne ubrania.

Wymyśliłam to wczoraj wieczorem. Skoro będę skrywać bieliznę to mogę też i ubrania, które będę zakładać na wyjścia ze znajomymi bez wiedzy mojej mamy. W końcu i tak się o tym nie dowie.

- Uwielbiam zakupy – klasnęła w ręce – Nie mogę się doczekać aż wyjdziemy któregoś dla na plaże i będę mogła pokazać trochę tyłka.

- Czy usłyszałem słowo plaża? - zobaczyłyśmy jak Vin idzie w naszą stronę z pięcioma kawami – Z chęcią się z wami wybiorę.

- Jest jeszcze za zimno – odparłam biorąc moją kawę – Stawiam bardziej na luty i marzec, wtedy temperatury częściej są powyżej dwudziestu stopni.

Veronica wzięła jedną kawę z zawahaniem, a Vin podał jej inną na co się dziwnie zmieszała.

- Dla ciebie wziąłem z mlekiem bez laktozy – powiedział do Ver – Zapamiętałem z twoich opowiadań że masz nietolerancję.

- To bardzo miłe – uśmiechnęła się do niego – Ile jestem z winna?

- Nic – powiedział pewnie Vin – To nasz taka tradycja. Kupuję kawę nam wszystkim, bo jestem jedynym chłopakiem w naszej paczce.

- Nie martw się niczym – powiedziałam do Ver – Tak jest od zawsze, a że jesteś teraz częścią naszej grupy ty też będziesz dostawać kawę.

Widziałam jak bardzo robi się jej miło z tego powodu. Upiłam moją ulubioną kawę, a Vin usiadł obok nas. Zobaczyliśmy jak w naszą stronę zmierzają Mel i Emory o czymś dyskutując. Podeszły i wzięły swoją kawę od Vina po czym pocałowały go po dwóch stronach w policzek.

- Gdybym nie był gejem byłbym wniebowzięty.

Zaśmialiśmy się wszyscy i zaczęliśmy rozmawiać o teście z angielskiego który miał być dzisiaj. Każdy skorzystał z moich notatek, ale jedyna Veronica uczyła się wczoraj ze mną. Okazało się że tak samo jak ja ma słabość do starej angielskiej literatury i nie tylko. Uwielbiałyśmy też dzisiejsze romanse z mocnym przekazem i wymieniłyśmy się wczoraj ulubionymi tytułami.

- To dla ciebie za notatki – Mel położyła na moje kolana czekoladę.

- Dziękuję.

Schowałam czekoladę do plecaka wiedząc że i tak jej nigdy nie tknę tylko wyląduje razem z innymi słodyczami w koszu na śmieci. Veronica popatrzyła się na mnie w ten sam sposób co zawsze, a ja tylko cicho odchrząknęłam próbując zabić niemiłe myśli.

Tak jak też myślałam test z angielskiego poszedł mi śpiewająco. Nie martwiąc się już niczym poszłam ze wszystkimi na stołówkę i stanęłam w kolejce po jedzenie. Nie widziałam nigdzie sałatki ani owoców co bardzo mnie zmartwiło. Nie miałam zamiaru jeść nic innego, ale to jest mój jedyny posiłek w ciągu dnia.

Promyczek nadziei...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz