Od ostatnich wydarzeń minęły dwa tygodnie. Przez ten cały czas dzień w dzień spotykałam się z Cameronem na lunchu, a później on odwoził mnie do domu. Czasem jednak jak moich rodziców nie było w domu zapraszałam go do siebie, a on wychodził grzecznie przed ich powrotem. Nasza relacja bardzo mi się podobała i szła w dobrą stronę. Szanował to że jeszcze nie jestem gotowa na pewne kroki i czekał, a ja nie miałam zamiaru się z niczym spieszyć. Czułam się przy nim dobrze i to było najważniejsze.
Veronica poszła na randkę z Nate'em i postanowili nie ujawniać się ze względu na Noah. Spotykają się co jakiś czas ale Vera mówi że sama nie wie czy coś z tego będzie. Chociaż mam oczy i widzę, że ta dwójka ma się mocno ku sobie.
A propos Noah. W końcu udało mi się go jakoś unikać i nie myśleć ciągle o jego słowach. Po ostatniej sytuacji na stołówce nawet na mnie nie patrzy, a ja nie proszę w żaden sposób o jego uwagę. Nie chcę z nim się kłócić ani go prowokować, bo chcę o nim zapomnieć raz na zawsze.
Właśnie zaczynał się angielski. Siedziałam obok Ver i tłumaczyłam jej motyw z nowej lektury gdy nagle na nasz stolik profesor Moor położył ostatnie testy.
- Gratulacje dziewczyny otrzymałyście sto procent.
Przybiłyśmy sobie z Veronicą piątki i zaczęłyśmy przeglądać test.
- Melanie i Emory, nigdy nie widziałem większych głupot na temat tak znanej książki– położył im testy na stolik i odszedł kręcąc głową.
- Co? - krzyknęła Mel – Jak to możliwe?
Nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, moja zemsta wypaliła. Veronica i Vin popatrzyli na mnie i wybałuszyli oczy, a ja skrzyżowałam ramiona i uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Sab, jak to możliwe? - zapytała Emory pokazując mi test na którym profesor napisał wielkie czerwone zero procent – Przecież zawsze gdy brałam notatki od ciebie miałam co najmniej połowę.
- Oh – spojrzałam na test – Widocznie musiałam pomylić notatki z mam was w dupie.
Mel otworzyła usta, a Emory się skrzywiła. Nikt nie spodziewał się po mnie takich słów, bo zawsze byłam miła. Te dwie pozwoliły sobie na zbyt dużo, a ja nigdy więcej nie dam sobą pomiatać. Vin i Veronica wybuchnęli śmiechem, a ja puściłam do nich oczko.
- O co ci chodzi? - zapytała Mel.
- Nie wiem, pomyśl – wyciągnęłam nagle palec do góry i udałam że mnie olśniło – A, no tak zapomniałam. Nie potrafisz, więc dlatego ciągle bierzesz ode mnie notatki – uśmiechnęłam się do niej i spojrzałam na Emory – Spokojnie już więcej wam ich nie dam. Przecież teraz jestem puszczalska i nie mam na nic czasu.
Dziewczyny spojrzały na siebie, a ja odwróciłam się z uśmiechem na ustach. Vera i Vin cały czas się śmiali, a ja poczułam dumę z siebie samej. Fajnie czasem dla odmiany użyć swojego temperamentu spod maski i pokazać trochę prawdziwej siebie.
Przez całą lekcje słyszałam szepty dziewczyn na mój temat, ale miałam to gdzieś. Niech gadają i tak tylko w tym są dobre. Gdy tylko skończył się angielski ruszyłyśmy z Veronica i Vinem na lunch. Jak zawsze byłam okropnie głodna.
- W końcu – usłyszałam za sobą i poczułam pociągnięcie za rękę – Cześć piękna.
Stanęłam twarzą w twarz z Cameronem. Uśmiechnęłam się do niego, a on mnie pocałował. Spojrzałam na niego i zobaczyłam że jest w stroju koszykarskim i w czapce z logo naszej drużyny tylko że ubrał ją daszkiem do tyłu przez co jego zawsze idealne zaczesane do tyłu blond włosy teraz lekko wystawały i tworzyły nieład co strasznie mi się podobało.
CZYTASZ
Promyczek nadziei...
Teen FictionKażdy myślał, że jestem tylko zwykłą piętnastolatką. Jednak nikt nie spodziewał się że to co widzi to zwykła maska, którą od lat kazano mi zakładać... Tylko ON wiedział jaka jest prawda, od samego początku. Przeszył mnie swoim pochłaniającym spojrze...