Całą niedzielę spędziłam z nosem w książkach, a w poniedziałek było wolne od szkoły więc skorzystałam z nieobecności mamy przesypiając cały dzień. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy i nastał wtorek, a ja musiałam iść do szkoły.
Nie zapomniałam tamtej nocy w domu Veronici chociaż bardzo tego chciałam. Muszę trzymać się od Noah z daleka, bo tylko on może ściągnąć mi z twarzy maskę, a gdy do tego dojdzie będę skończona.
Przeczesałam swoje długie włosy przed lusterem i spięłam delikatnie z tyłu głowy czarną wstążką na klamerce. Pomalowałam rzęsy tuszem, nałożyłam róż i delikatny błyszczyk. Spojrzałam na siebie w lustrze i uśmiechnęłam się najszczerzej jak potrafię. Jednak gdy zobaczyłam swój uśmiech miałam ochotę rozbić te pieprzone lustro. To nie jestem ja.
Zabrałam swój plecak spod biurka i ruszyłam na dół. Mama i tata siedzieli jak zwykle w kuchni i rozmawiali. Chociaż ciężko nazwać rozmową monolog prowadzony przez mamę o tym co ma zrobić mój tata podczas wolnego dnia w domu.
- Dzień dobry – przywitałam się z rodzicami.
Widziałam jak mama wzięła telefon więc spodziewałam się że zaraz dostanę przelew z kieszonkowym na cały tydzień. Zawsze dostawałam w poniedziałek ale że było wczoraj wolne od szkoły to mama stwierdziła że nie potrzebuję pieniędzy, więc dostanę je dopiero dzisiaj.
- Witaj skarbie – powiedział tata.
Popatrzył na niego ze smętną miną. Nie pamiętam kiedy ostatnio spędziłam z nim chociaż jeden cały dzień, bo on ciągle pracuje. Nigdy nie ma go w domu, a jak już jest to zbyt zmęczony na spędzanie ze mną czasu. Za to o uwagę mojej mamy nigdy nie muszę ubiegać.
- Może obejrzymy coś dzisiaj razem? – wypalił nagle tata - Oczywiście jak nie masz nauki.
- Myślę że możemy – odpowiedziała, a tata się uśmiechnął.
- Pamiętaj o treningu – wtrąciła mama – I uśmiechnij się, idziesz do szkoły.
Momentalnie zmieniłam minę na uśmiech. Twarz mnie już kurwa od niego piekła, od tego całego kłamstwa. Odwróciłam się i wyszłam do holu. Założyłam szybko moje Vansy i wyszłam z domu zakładając na uszy moje Air Podsy. Puściłam muzykę i ruszyłam do szkoły mając nadzieję że nic mnie dzisiaj nie dobiję.
Moja maska zaczynała mi coraz bardziej ciążyć, a ja odczuwał tego silne skutki. Byłam zmęczona i przybita ciągłym udawaniem, a mimo to nie mogłam się wyrazić. Jedyne o czym czasem marzyłam to o spokoju ducha i uldze. Czy to tak wiele?
Weszłam do szkoły o tej samej porze co zwykle. Wyciągnęłam z szafki książkę do matematyki i poszłam w stronę naszej ulubionej kanapy. Wyciągnęłam Ipada i zaczęłam czytać notatki na test z angielskiego który miał być za kilka dni. Nie trwało to długo bo nagle zauważyłam Vina i Veronice zmierzających w moim kierunku.
- Kawki? - zapytał Vin i podał mi kubek.
Uśmiechnęłam się do niego i podziękowałam, a Veronica usiadła obok mnie i pocałowała w policzek na przywitanie.
- Dziewczyny muszę wam o czymś powiedzieć – zaczął nagle Vin – Tylko obiecajcie mi że nie powiecie o tym Mel i Emory.
Bardzo się zdziwiłam tym co właśnie powiedział. Zawsze mówił o wszystkim naszej paczce i nigdy z niczym się nie ukrywał. Co się aż takiego stało?
- Nie powiemy – popatrzyłam na Vere, a ona pokiwała głową.
Vin lekko westchnął i usiadł między nas.
CZYTASZ
Promyczek nadziei...
Teen FictionKażdy myślał, że jestem tylko zwykłą piętnastolatką. Jednak nikt nie spodziewał się że to co widzi to zwykła maska, którą od lat kazano mi zakładać... Tylko ON wiedział jaka jest prawda, od samego początku. Przeszył mnie swoim pochłaniającym spojrze...