- Co wyszło ci w piątym? - zapytał się mnie Vin.
Przysunęłam mój zeszyt w jego stronę, a on zaczął porównywać wyniki. Nagle naniósł jakieś poprawki i oddał mi zeszyt.
- Prawie załapałaś – uśmiechnął się do mnie i wrzucił frytkę do ust – Możesz do mnie wpaść w któryś dzień to poćwiczymy te funkcje razem.
- Super – oddałam uśmiech.
Nagle do naszego stolika dosiadła się Veronica z dziewczynami i zaczęły o czymś plotkować. Zamknęliśmy z Vinem książki i zaczęliśmy ich słuchać.
- Widziałam na korytarzu jak Ruby i Cameron się kłócą – odparła z podstępnym uśmiechem Emory- Ich dni są policzone.
- Spokojnie takie jak ona nie są długo same. Jutro będzie miała już kogoś innego – Veronica zarzuciła swoje czarne włosy na bok – Chociaż teraz weźmie się pewnie za jakiegoś studenta.
Otworzyłam pudełko z owocami i zaczęłam w nich dłubać widelcem. Czułam w żołądku mocny ścisk bo nie jadałam nic od wczorajszego lunchu. Mimo że czułam głód to ból brzucha był okropny, prawie nic nie mogłam przełknąć.
- Wszystko okej? - zapytała mnie Mel – Nie wyglądasz najlepiej.
Momentalnie się wyprostowałam i uśmiechnęłam żeby nie dać po sobie nic poznać. Veronica popatrzyła się na mnie podejrzliwie, ale nic nie powiedziała.
- Jest okej – wrzuciłam kawałek truskawki do ust – Po prostu nie lubię gruszki, a jest jej pełno.
Vin zaczął wybierać gruszkę z mieszanki moich owoców i wpakował sobie ją do buzi. Zaczęłam się śmiać, a on uśmiechnął się z pełną buzią.
- Na szczęście ja lubię – powiedział z pełnymi policzkami.
Zmusiłam się do jedzenia, bo wiedziałam że ból brzucha inaczej nie ustanie. Gdy skończyła owoce tworzyłam jeszcze mój jogurt i go również pochłonęłam.
- Mam wolną chatę w sobotę i myślę żeby zrobić małą posiadówkę – wypaliła Emory – Mam nadzieję że macie ten dzień wolny. Zamówimy pizze i ukradniemy jakiego drogiego szampana z barku moich rodziców.
- Z chęcią wpadnę – odparła Veronica.
- Ja też – powiedziała teraz Mel.
- I ja, nigdy nie odmówię alkoholu – zaśmiał się Vin.
Wszyscy popatrzyli na mnie, a ja wiedziałam że mam nigdy nie zgodzi się mnie puścić na jakąś wieczorna posiadówkę u znajomych. Wiedziałam że mam na pewno trening, ale później byłam wolna.
- Będziesz? - zapytała Emory.
- Pogadam z mamą – odparłam – Napisze ci wieczorem.
Uśmiechnęła się do mnie uwydatniając swoje czekoladowe kości policzkowe. Byłam wręcz pewna że moja mama się nigdy nie zgodzi, ale potrzebowałam spotkania ze znajomymi. Alkohol odpadał co prawda, bo gdyby mama ode mnie wyczuła cokolwiek zabiłaby mnie, a i tak nikt z nich nie wie że czasami po niego sięgam. Sporadycznie, za zamkniętymi drzwiami mojego pokoju.
- Wiem że nie pijesz więc będziesz jedyna odpowiedzialną tam osobą – powiedziała Mel – No i moja mama może odwieźć cię po wszystkim do domu.
- Dobrze, powiem mojej mamie. Mogłabym w razie co dać jej numer do twojej? - zapytałam się Mel, a ona pokiwała głową.
- Nasza Sab w końcu z nami posiedzi – rzucił Vin i złapał mnie za rękę – Nie mogę się doczekać.
CZYTASZ
Promyczek nadziei...
Teen FictionKażdy myślał, że jestem tylko zwykłą piętnastolatką. Jednak nikt nie spodziewał się że to co widzi to zwykła maska, którą od lat kazano mi zakładać... Tylko ON wiedział jaka jest prawda, od samego początku. Przeszył mnie swoim pochłaniającym spojrze...