Rozdział 27

185 15 8
                                    



Zdecydowaliśmy jednogłośnie, że Aslan zostaje w domu Pola, a opiekować się nim ma Elia.

Znaczy, Elia sam się zgłosił, doczepiając się do niego niemal jak Ikar do mnie.

Aslan musiał odpocząć i zregenerować siły po ucięciu koniuszka języka. Miał być pełen sił, bo jak się od Pola dowiedziałam, mój nowy sługa miał być na każde moje zawołanie.

– Wystarczy że zawołasz jego pełne imię. Wiesz kiedyś Panowie nadawali imię swojemu słudze i to wystarczyło. Teraz już każdy ma imię i nie jest to praktykowane. Teraz imię nadane przez matkę sługi, należ do ciebie.

– Wystarczy, że go zawołam? – zapytałam sceptycznie, nawet nie patrząc na wlepionego we mnie blondyna. Nie wiem cz samym spojrzeniem chciał mi coś przekazać, czy co?

– Tak. To wyjątkowa więź, zadziała nawet u Hadesa.

Aż gwizdnęłam. Trzeba to wykorzystać. Na pewno nadarz się ku temu sposobność. Choćby po to, by przyniósł mi coś twardego bym przyłożyła Polowi.

Problem w tym że ani ja, ani Aslan nie wiedzieliśmy jak ze sobą teraz współpracować. Oboje byliśmy jak dzieci w tym temacie.

Pol miał książkę na ten temat. Ale po pierwsze, tylko po grecku, a po drugie, tylko jedną. Dlatego skończyło się na tym, że daliśmy ją Aslanowi, by i ją przeczytał za pomocą słownika. Było to czasochłonne, ale on był bardzo zaangażowany by się czegoś nauczyć, no i miał dużo czasu teraz.

Definitywnie jemu bardziej zależało by być dobrym i regulaminowym sługą niż mi.

Samo w sobie brzmi idiotycznie, dlatego chyba nie brałam sytuacji i odpowiedzialności do końca na serio.

Zdecydowaliśmy się coś zjeść, przed dalszym działaniem. Ale z racji tego że Pol był beznadziejnym kucharzem, a sam nie miał pomocy domowej, to pozostało nam tylko zjeść te pyszne ciastka, które nie był w stanie wejść w żadne moje wyobrażenie idealnego smaku jedzenia.

– Dlaczego właściwie nie masz żadnej pokojówki na tak duży dom? – zapytałam w pewnym momencie, nie mogąc sobie wyobrazić Pola biegającego po willi z zmiotką.

Chociaż nie. Wystawiłabym się z chęcią na uderzenie Aresa by tylko to zobaczyć.

– A no mam.... Miałem. Często się zmieniają.

Zmierzyłam go spojrzeniem.

– Nie wytrzymywali z tobą? – zapytałam prosto z mostu, mogąc ich doskonale zrozumieć.

– Jestem zbyt hot by ze mną wytrzymać – powiedział nonszalancko, by na koniec błysnąć zębami.

Przewróciłam oczami, ale nie byłam specjalnie zaskoczona na jego odpowiedź.

– Czekamy na Aresa, czy się zwijamy? Z chęcią znów spotkam się z Aseelem.

Tym razem to on przewrócił oczami, ale nie skomentował tego złośliwie.

– Jak teraz wyjdziemy i na niego nie poczekamy, to się wścieknie – uzmysłowił mi.

Parsknęłam.

– To nawet lepiej.

Nic nie poprawia mi humoru jak wkurzony Ares. Zwłaszcza, że z mojej ręki jest zły.

– Jak chcesz. To ty dostaniesz w łeb – wzruszył ramionami.

Pokiwałam głową, zdecydowana, jednak nie powiedziałam tego na głos. Moją uwagę przykuła skrzywiona mina Ikara, który siedział obok przy stole i słuchał naszej rozmowy.

– Co? – zapytałam chcąc go zmusić do komentarza.

Nie odpowiedział mi, odwrócił tylko twarz w drugą stronę, jakby był na mnie obrażony. Spojrzałam na Pola, ale ten też nie wiedział o co mu chodzi i wzruszył tylko ramionami.

Obrażanie się Pola mnie bawiło, ale obrażanie się Ikara niesamowicie mnie zirytowało. Zwłaszcza, że nie widziałam powodu by się obrażał.

O co mu chodzi?!

Jednak uniosłam się dumą i nie zapytałam. To ja obraziłam się na niego za to, że on się na mnie obraził.

Dziecinne wiem, ale po prostu nie cierpiałem tego, kiedy mnie ignorował. Nie on. Nie miał prawa w moim światopoglądzie.

Może to ja jestem bardziej dziecinna?

– Wezmę coś dla Aseela i możemy się zbierać – rzucił Pol, uciekając gdzieś w głąb swojego domu.

Zmierzyłam Ikara kontem oka, ale nadal mnie ignorował jakby co najmniej mu pocisnęła. A przecież cisnę mu cały czas i się nie obraża.

Skupiłam się na Aslanie, który siedział na kanapie przy Eli i chyba już ogarnął swoje krwawienie.

Elia wpadł, było widać. I nawet taka ignorantka, jak ja w tych sprawach, to widziała.

– Jakby co, to mnie wezwij – rzuciłam w stronę blondyna.

Zamrugał, a odpowiedział za niego brunet.

– Niby jak? – rzucił, mając na myśli ucięty kawałek języka. – Zresztą ta relacja chyba nie na tym polega, by to on cię wzywał, nie? – zapytał, jakby był zły na całą sytuację.

Może i był.

– On też podobno może mnie wzywać – odpyskowałam.

– To prawda – wtrącił się Pol, wracając z jakimś pakunkiem. – Emocjonalnie – dodał.

– Emocjonalnie? – powtórzył zaskoczony Elia.

– Tak – przytaknął, a ja nie mogłam oderwać wzroku od podłużnej paczuszki zawiązanej sznurkiem. Co ten cymbał znów wymyślił? – Jeśli silnie będzie potrzebował pomocy Majusi, czy to przez strach, czy potrzebę, ale będzie szczerze i silnie jej potrzebował, to się pojawi w przypływie sekundy.

– Cudnie, teleportacja – rzuciłam, przewracając oczami.

– Byli cwaniacy, którzy to wykorzystywali – odpowiedział mi z rozbawieniem.

To jakoś pomysł w sumie, pomyślałam.

– No nic, jeśli chcemy wkurzyć Aresa – tu zaskakująco Ikar prychnął wściekły – to musimy się zbierać, trochę drogi przed nami.

Przytaknęłam, myśląc o tym, że u Aseela porządnie wypocznę. U niego zawsze wypoczywam.

– T ty idziesz, czy zostajesz tutaj, obrażony gówno wie o co? – zapytałam podirytowana jego zachowaniem.

Spojrzał na mnie spod byka, a ja miałam nieodpartą ochotę mu przyłożyć. O co mu chodzi?!

– Idę.

– Cudnie – prychnęłam.


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 04, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Boski IdiotaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz